Tomasz Bielak, 29 października 2017

Wojciech Grzyb: największa w tym zasługa trenera

Trefl Gdańsk pokonał na wyjeździe Asseco Resovię Rzeszów 3:0 i zajmuje w tabeli PlusLigi piąte miejsce ze stratą dwóch punktów do wicelidera Indykpolu AZS Olsztyn. Prowadzi mistrz Polski Zaksa Kędzierzyn-Koźle. - To jest zasługa naszego trenera, że w chwili kryzysu w klubie przekonywał nas, żebyśmy zostali w Treflu - mówi wicemistrz świata z 2006 roku Wojciech Grzyb.

pzps.pl: Przed tym meczem ciężko było wskazać jednoznacznego faworyta do zwycięstwa, gdyż jest to dopiero początek sezonu. Tym bardziej należą wam się gratulacje za zwycięstwo 3:0 na tym trudnym terenie.
Wojciech Grzyb: Faktycznie ciężko było wytypować faworyta do zwycięstwa, ale dotyczy to nie tylko tego meczu ale również ogólnie PlusLigi. Mecze naprawdę są bardzo zacięte, często faworyci przegrywają. Na pewno liga jest troszkę słabsza niż w ubiegłym roku, ale spowodowało to, że jest ciekawsza. Zespoły ze sobą niesamowicie walczą. Teoretycznie słabsze zespoły wychodzą i do końca walczą z lepszymi.

Stoimy w strefie wywiadów i co chwile przychodzi ktoś, kto się chce z Tobą przywitać. Rzeszów musi być dla ciebie szczególnym miejscem, mieszkałeś tu wiele lat i wszyscy cię tu znają.
Rzeszów był moim domem przez pięć lat. Mam tu naprawdę wielu znajomych, wielu przyjaciół. Dla mnie to jest fantastyczna sprawa wracać tutaj i spotykać się z tymi przyjaciółmi. Lubię grać na Podpromiu, przy pełnych trybunach. Co prawda kibice wspierają Resovię, ale jak kiedyś tutaj jechałem to czułem ich wsparcie i naprawdę doceniam to co robią. Granie na salach gdzie jest głośno to niesamowite przeżycie. Niektóre zespoły mogą tylko pomarzyć, aby na ich własnych halach była taka atmosfera. Fajnie jakby wszyscy dążyli do czegoś takiego.

Kilka miesięcy temu wycofał się Wasz sponsor główny i wisiało nad Wami realne widmo niewystąpienia w tegorocznych rozgrywkach PlusLigi. Tymczasem udało wam się wyjść na prostą, co więcej póki co wygrywacie niemal wszystko.
Niestety w tym sezonie przegraliśmy z GKS-em Katowice i mniej więcej tak jak dzisiaj Rzeszów przegrał w nami. Wtedy nie graliśmy tak naprawdę źle, a przegraliśmy 0:3. Po prostu straciliśmy uwagę w kilku momentach, na kilka minut i szybko się to skończyło. Nie chcę mówić, że wszystkie problemy są za nami a przed nami świetlana przyszłość. Rzeczywiście ta największa groźba, że nie wystąpimy w tych rozgrywkach jest już za nami. Cierpliwość jaką wykazała się cała drużyna jest również wielką zasługą trenera, który cały czas nas namawiał żebyśmy nie podejmowali pochopnych decyzji. Trener prosił nas abyśmy czekali i dali czas włodarzom klubu na zorganizowanie budżetu i przedstawienie pomysłu na wyjście z tego kryzysu. Rzeczywiście ta największa groźba została zażegnana ale wiem, że sztab marketingu i prezesi cały czas pracują na to, żeby zabezpieczyć nie tylko ten, ale i następny sezon. Pomimo tego, że sponsor tytularny wycofał się tuż przed startem rozgrywek, to klub musi funkcjonować i tutaj brawa należą się osobom, które robią wiele dobrego dla tego klubu. Na pewno cieszy to, że pomimo takich problemów gramy i wygrywamy. Najmniej zdziwiony tym jest na pewno nasz trener, bo on czuł potencjał tej drużyny, którą zbudował. Dlatego przed sezonem namawiał nas żebyśmy zostali w tym klubie, bo czuł, że możemy dobrze grać i sporo osiągnąć. Należy go pochwalić za to, że w chwili kryzysu to nie on pierwszy uciekał, tylko wręcz przeciwnie, on nas hamował. Jesteśmy naprawdę fajnym zespołem i myślę, że to jest częścią naszych sukcesów.

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej