W Kazaniu rozmawiała Anna Daniluk, 14 maja 2018

Wilfredo Leon: to był najtrudniejszy finał w jakim grałem

Wilfredo Leon wraz z Zenitem Kazań po niesamowicie trudnym meczu z Cucine Lube Civitanovą sięgnął po czwarte z rzędu zwycięstwo w siatkarskiej Lidze Mistrzów. Znakomity przyjmujący został wyróżniony indywidulaną nagrodą dla najlepszego przyjmującego. Kubańczyk z polskim paszportem zakończył swoją przygodę z Kazaniem i oficjalnie zaanonsował swój transfer do Perugii.

pzps.pl: Trzeba to powiedzieć jasno, to było piekielnie trudne spotkanie…
Wilfredo Leon: Masz całkowitą rację - wczorajszy finał był naprawdę trudny. Civitanova grała bardzo dobrze w bloku, a do tego my dołożyliśmy wiele własnych błędów. Mimo to nie poddaliśmy się, a nasze niedoskonałości tylko nas wzmocniły. Przez pierwsze dwa sety nie byliśmy skoncentrowani, ale mimo to staraliśmy grać równo w tym bardzo skomplikowanym meczu. W kolejnych partiach daliśmy z siebie wszystko i dzięki temu mogliśmy cieszyć się ze zwycięstwa.

- To był najtrudniejszy finał w jakim miałeś okazję zagrać?
- Tak, zdecydowanie tak! Nie ma w tym cienia przesady – to był najtrudniejszy finał jaki rozegrałem w całej mojej karierze. Było sporo takich momentów w których musieliśmy gonić wynik i które wyglądały naprawdę dramatycznie. Najważniejsze było jednak to, że potrafiliśmy zachować chłodną głowę i wyszliśmy z niego obronną ręką.

- Złoty medal to urodzinowy prezent dla Natalii?
- Oczywiście! Wszystko, co robiłem podczas tego finału, robiłem z myślą o Natalii. Moja córeczka obchodziła w niedzielę swoje pierwsze urodziny i jestem zadowolony, że mogę dać jej tak wyjątkowy prezent jakim jest złoty medal Ligi Mistrzów.

- W tym sezonie wygrałeś z Zenitem Kazań absolutnie wszystko co było do wygrania. To drużyna nie z tej planety…
- To jest prawdziwa rewelacja! Z tym zespołem cztery razy z rzędu wygraliśmy Ligę Mistrzów, w tym sezonie udało się także zwyciężyć w Klubowych Mistrzostwach Świata i w lidze rosyjskiej, zdobyć Puchar i Superpuchar Rosji. Wygraliśmy wszystko, co tylko się dało. To jest naprawdę historyczny wyczyn.

- Możemy już oficjalnie powiedzieć, że przenosisz się do Sir Colussi Sicoma Perugia?
- Tak, po finale wszystko możemy już potwierdzić - kolejne dwa sezony rozegram w barwach Perugii. Jestem bardzo zadowolony z podpisanego kontraktu i wierzę, że spędzę we Włoszech bardzo dobry czas. Mój nowy klub udowodnił, że stoi na bardzo wysokim poziomie i, że on także mierzy wysoko. Mam nadzieję, że razem sięgniemy po wielkie trofea. W Zenicie wygrałem wszystko, co mogłem, a teraz chciałbym te sukcesy powtórzyć w Perugii. Nie zamierzam się cofać, tylko cały czas chcę się rozwijać i udoskonalać.

- Po trudnym i katorżniczym sezonie czas na wakacje. Snujesz już urlopowe plany?   
- Przyznam, że już troszeczkę o tym myślimy. Prawdopodobnie wraz z żoną i córką wybierzemy się do Grecji, a po powrocie będziemy śledzić mecze Ligi Narodów i kibicować Polsce w tych rozgrywkach. Będę chciał też porozmawiać z trenerem Vitalem Heynenem oraz z władzami federacji, i ustalić najbardziej efektywny tryb mojej pracy podczas urlopu. Na razie docierają do mnie informacje, że wszystko jest okay i że na mnie czekają, ale zobaczymy, co będzie dalej.

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej