Anna Daniluk, foto: legavolley.it, 8 lutego 2019

Wilfredo Leon: Czuję się częścią drużyny

24 lipca 2019 zakończy się okres karencji Wilfredo Leona i od tego dnia, Kubańczyk z polskim paszportem będzie mógł dołączyć do reprezentacji Polski. Jeśli przyjmujący otrzymała powołanie do kadry, to najprawdopodobniej w biało-czerwonych barwach zadebiutuje podczas Memoriału Huberta Jerzego Wagnera - Chcę zasłużyć na powołanie do reprezentacji, a potem skupić się na grze dla Polski – powiedział Wilfredo Leon.

pzps.pl: Rok 2019 będzie dla Ciebie szczególny, bo po długim czasie nareszcie zadebiutujesz w reprezentacji Polski. Odliczasz dni do 24 lipca?

Wilfredo Leon: Nie wykreślam dni w kalendarzu do końca sezonu ligowego i początku mojej gry w reprezentacji, ale mam tę datę w głowie i cieszę się, że – o ile moje zdrowie i forma na to pozwolą – będę mógł zadebiutować w biało-czerwonych barwach. Staram się jednak nie wybiegać za bardzo w przyszłość i skupiać się na każdym kolejnym meczu, ponieważ liga jest bardzo wymagająca i wyczerpująca zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Chcę najpierw jak najlepiej zagrać sezon klubowy, by zasłużyć na powołanie do reprezentacji, a potem móc skupiać się na grze dla Polski.

- Twój potencjalny debiut w kadrze będzie miał miejsce w drugiej połowie sezonu reprezentacyjnego. Jakie masz plany na przygotowanie się do gry w biało-czerwonych barwach?

- Nie zagram w Lidze Narodów, więc planuję przez ten czas wypocząć i doprowadzić mój organizm do dobrej dyspozycji, by, jeśli dostanę powołanie, dać z siebie maksimum w biało-czerwonych barwach.

- Trener Vital Heynen sugerował Ci jak możesz przepracować okres od maja do lipca?

- Niedawno rozmawiałem z trenerem Heynenem. W trakcie rozmowy dowiedziałem się, jaki jest wstępny zarys najbliższego sezonu reprezentacyjnego. Nie wiem, czy mogę zdradzać szczegóły naszych rozmów, więc może tu postawię kropkę.

- W tym sezonie zdecydowałeś się na grę w Sir Safety Condad Perugia. Jakie główne różnice widzisz pomiędzy Serie A a SuperLigą?

- Jeśli chodzi o styl gry, to SuperLiga jest na pewno bardziej fizyczna. W Serie A mocnych ataków nie brakuje, ale dużą rolę odgrywają także techniczne zagrania. Różnicę widać też na pewno na trybunach – we Włoszech w niemal każdym miejscu, w którym gramy, kibice mocno żyją tym, co dzieje się na boisku. W Rosji niektóre kluby także mają świetne grupy kibiców, ale zwykle nie są one tak duże jak we Włoszech.

- Nagrody MVP, które dostajesz mówią same za siebie – jesteś liderem drużyny i odnalazłeś się w nowym klubie. Zgadzasz się z tym?

- Nie spodziewałem się problemów z odnalezieniem się w nowym miejscu. Oczywiście, system gry jest nieco inny niż w Zenicie Kazań i musieliśmy się ze sobą zgrać, ale dosyć szybko doszliśmy do takiego poziomu współpracy, który wystarcza nam na pozycję lidera w tabeli. Choć nie jest tak, że wszystko działa perfekcyjnie. Wiemy, nad czym musimy jeszcze pracować i staramy się to robić podczas każdego treningu, bo chcemy w tym roku wywalczyć wszystko, co się da.

- Razem z Zenitem Kazań zdominowaliście Superligę, tutaj – w Serie A – konkurencja do mistrzostwa jest znacznie większa. Ta wyrównana rywalizacja jeszcze bardziej Cię „nakręca”?

- Tak, ta wyrównana czołówka ligi powoduje, że motywacja jest wysoka i nie można sobie pozwolić na jej spadek w dłuższym okresie. To zawsze jest dla sportowca sporym wyzwaniem.

- Kibice widzą Cię jako jednego z liderów podczas Turnieju Kwalifikacyjnego do IO Tokio 2020. Prawdopodobnie jednak wystąpisz już na Memoriale Wagnera. Ten trzydniowy turniej będzie dobrym wejściem w struktury reprezentacji?

- Tak. Treningi to jedno, ale mecze rządzą się swoimi prawami i dla zgrania się z drużyną dobrze jest rozegrać kilka spotkań kontrolnych przed ważnym turniejem.

- Jak oceniasz szanse Polaków w Turnieju Kwalifikacyjnym do IO? Z całą pewnością wielkie aspirację będą mieć Francuzi, a Słowenia w ostatnich latach za każdym razem gdy spotykała się z nami na europejskim gruncie, zawsze krzyżowała nam plany…

- Polska będzie przystępować do tego turnieju z pozycji mistrzów świata. To nas powinny bać się inne zespoły. Trudno oceniać jednak szanse na awans pół roku przed kwalifikacjami. Jeśli wszyscy powołani reprezentanci będą w pełni zdrowia, na pewno zrobią wszystko, by ten awans uzyskać w pierwszym podejściu.

- Nie jest tajemnicą, że kontaktowałeś się chłopakami tuż po zdobyciu mistrzostwa świata. Teraz, w sezonie ligowym też macie ze sobą kontakt?

- Od czasu do czasu kontaktuję się z kimś przez media społecznościowe. Myślę, że za rok, jeśli dane mi będzie spędzić kilka miesięcy w towarzystwie reprezentantów Polski, lepiej się poznamy i kontakt stanie się częstszy.

- W poprzednim sezonie trenowałeś razem z reprezentacją w Zakopanem. Jak czułeś się w tej drużynie? Czułeś się jej częścią?

- Tak, czułem się częścią drużyny. Trenowałem tak, jak inni zawodnicy na hali i na siłowni. Tak samo, jak inni miałem także indywidualne rozmowy z trenerem Heynenem. Cieszyłem się, że zostałem tak pozytywnie przyjęty przez wszystkich chłopaków.

- Kończąc nie sposób nie zapytać o codzienne życie we Włoszech. Jak ty, twoja żona Małgosia i córka Natalia czujecie się w tym kraju?

- Wszyscy czujemy się dobrze. Niczego nam tu nie brakuje. Oczywiście tęsknimy za Polską, ale nie dlatego, że tutaj jest w jakiś sposób gorzej – po prostu Warszawa to nasze miejsce, do którego zawsze chcemy wracać.

- Możemy obiecać, że kadra z Wilfredo Leonem w składzie zakwalifikuje się w sierpniu na Igrzyska Olimpijskie, a w Tokio przerwie „klątwę ćwierćfinałów”?

- Chciałbym to obiecać, ale w sporcie nic nie jest pewne. Mogę natomiast obiecać, że ze swojej strony zrobię wszystko, co w mojej mocy, żeby tak właśnie było. Boisko powie ostatnie słowo.

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej