Michał Kaczmarczyk, 25 sierpnia 2015

- Wierzymy, że tej edycji Ligi Europejskiej możemy jeszcze sporo ugrać - mówi trener polskiej ekipy Wiesław Popik. Jego podopieczne zagrają w piątek i sobotę w Zawierciu z Węgrami.

pzps.pl: Jakie refleksje towarzyszą panu po dwumeczu w Izmirze?
Wiesław Popik:
Reprezentacja Turcji to z pewnością najsilniejszy zespół w tej edycji Ligi Europejskiej i to jest bezdyskusyjne. Drugi mecz pokazał, że przy maksymalnej mobilizacji i koncentracji jesteśmy w stanie rywalizować z tym zespołem jak równy z równym. Póki co naszych sił wystarczyło na dwa sety, teraz potrzeba dalej pracować i podnosić swoje umiejętności, by następnym razem trwało to dłużej.

- Zaskoczenia?
- Negatywnie zaskoczyło z pewnością nasze przyjęcie, zwłaszcza w pierwszym spotkaniu. W tym elemencie niemal nic nam nie wychodziło, aczkolwiek wtedy zderzyliśmy się z najwyższym jak do tej pory poziomem serwisu w całych rozgrywkach. Nie widziałem jeszcze na tym turnieju tak zagrywającego zespołu: mam nadzieję, że dziewczyny wyciągną z tych spotkań wnioski i będą stosować takie same serwisy.

- Wyraźnym problemem tej drużyny jest spadek morale w trudniejszych fragmentach spotkań. Co blokuje pańskie zawodniczki w trakcie rywalizacji?
- Wszyscy wiedzą, że te dziewczyny nie grają zbyt wiele w swoich klubach i to jest największy problem. Nie mają one możliwości występowania z przeciwnikami na takim poziomie, jak choćby kadra Turcji, a jeśli już wychodzą na parkiet, to zaliczają epizody. Weźmy pod uwagę także to, że dla większości z nich to jest pierwszy kontakt z drużyną narodową i nic dziwnego, że w trudnych sytuacjach czasem miękną im nogi. Mamy w zespole kilka siatkarek doświadczonych, kilka młodszych i myślę, że to będzie procentować w przyszłości. To jest fajna grupa zawodniczek, która bez zbędnego obciążenia psychicznego prezentuje się naprawdę dobrze, natomiast zdarza jej się tracić pewność siebie w warunkach meczowych.

- Jest szansa na wypracowanie w tej ekipie mentalności zwycięzcy, łatwo zauważalnej w drużynie tureckiej?
- Zawodniczki z Turcji, z którymi rywalizowaliśmy, grają w prawdopodobnie najlepszej lidze w Europie, a kto wie, czy i nie na świecie. Myślę, że trzeba to rozpatrywać indywidualnie, bo chodzi o kwestię charakteru. Trzeba mieć duszę wojownika, którą w naszym składzie mają Martyna Grajber i Kamila Ganszczyk. To cecha, którą po prostu się ma i ciężko ją wypracować. Pozostałe dziewczyny na razie może są "w ukryciu", ale w naszej kadrze na pewno mamy także wojowniczki.

- Kto jeszcze zasłużył na osobiste wyróżnienie?
- Choćby Monika Bociek, która do tej pory grała na przyjęciu tylko w kategoriach młodzieżowych. Ona radzi sobie w odbiorze coraz lepiej, robi spore postępy, a trzeba pamiętać, że na jej pozycji potrzeba ogrania i powtarzalności. Z jej postawy jestem bardzo zadowolony.

- Jakie nastawienie panuje przed dwumeczem z Węgierkami w Zawierciu?
- Podchodzimy do niego z nadzieją. Wierzymy, że tej edycji Ligi Europejskiej możemy jeszcze sporo ugrać, natomiast jesteśmy teraz w sytuacji, w której po prostu musimy wygrać, by liczyć się dalej w turnieju. Postawiliśmy sobie taki cel i wierzę, że to nam się uda, bo potrafimy grać w siatkówkę

- Sytuację z pewnością komplikuje kontuzja rozgrywającej...
- Nie wiadomo, co z Eweliną Tobiasz, która doznała nieszczęśliwego urazu w pierwszym secie drugiego meczu z Turcją. Cóż, to jest sport, z takimi sytuacjami trzeba się liczyć. Cały czas pracujemy nad tempem wystaw do atakujących i tym, żeby nasze rozegranie było dokładniejsze. Każda z rozgrywających w tej kadrze jest na mniej więcej tym samym poziomie, a występować będzie ta, która najszybciej opanuje nerwy.

- W kadrze B prowadzonej przez Andrzeja Kowala najważniejszym celem jest awans najbardziej wyróżniających się siatkarzy do pierwszej reprezentacji. Czy zobaczymy obecne pańskie podopieczne w seniorskiej kadrze Polski?
- Dwa lata temu, gdy prowadziłem drużynę na Uniwersjadzie, na której zajęliśmy czwarte miejsce, kibice i niektórzy działacze mocno dziwili się, jakie to zawodniczki w niej grają. A mówimy o takich siatkarkach jak Natalia Kurnikowska, Anna Grejman, Aleksandra Sikorska, Tamara Kaliszuk, Katarzyna Połeć czy Agata Durajczyk, które mają już za sobą mecze w seniorskiej reprezentacji. Także takie projekty na pewno mają sens i przyszłość: mam nadzieję, że niedługo, być może w ciągu następnych dwóch lat, usłyszymy o dziewczynach z obecnej kadry B w kontekście pierwszej reprezentacji. Teraz dostały one szansę, zbierają pierwsze szlify, oby to przyniosło owoce. Aczkolwiek prawda jest taka, że ten zespół czeka mnóstwo pracy. Po dotychczasowym okresie spędzonym z tymi siatkarkami wiem, że one chcą pracować, dlatego jestem optymistycznie nastawiony.

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej