MP, 1 sierpnia 2014

Skrzydłowa Chemika Police Izabela Kowalińska liczy, że podobnie jak przed tygodniem w Limie, kolejny turniej World Grand Prix w Trujillo polski zespół zakończy z kompletem zwycięstw. - Nie uważam jednak, że ten najbliższy turniej może być łatwiejszy. Nasz trener rotuje składem, a do tego mamy swoje drobne kłopoty zdrowotne. Ale też nie ukrywam, że chcemy powtórzyć sukces sprzed tygodnia i wygrać wszystkie mecze. Będziemy musiały zostawić dużo serca na boisku – powiedziała Kowalińska.

Skrzydłowa Chemika Police Izabela Kowalińska liczy, że podobnie jak przed tygodniem w Limie, kolejny turniej World Grand Prix w Trujillo polski zespół zakończy z kompletem zwycięstw. - Nie uważam jednak, że ten najbliższy turniej może być łatwiejszy. Nasz trener rotuje składem, a do tego mamy swoje drobne kłopoty zdrowotne. Ale też nie ukrywam, że chcemy powtórzyć sukces sprzed tygodnia i wygrać wszystkie mecze. Będziemy musiały zostawić dużo serca na boisku – powiedziała Kowalińska.

29-letnia siatkarka dość późno dołączyła do kadry, bo dopiero dwa dni przed odlotem do Peru. Dlatego też nie została zgłoszona do składu na pierwszy turniej w Limie i oglądała go zza bandy. W Trujillo będzie już do dyspozycji Piotra Makowskiego, choć sama przyznała, że do optymalnej formy trochę jej jeszcze brakuje.

- Z własnego doświadczenia wiem, jak trudno jest przygotować się w dwa tygodnie, po dwóch miesiącach przerwy od siatkówki. Jestem jednak przekonana, że z meczu na mecz będę nabierała pewności siebie. Tego może brakować najbardziej – podkreśliła.

Zawodniczka w kadrze występuje na przyjęciu, podczas gdy w swoim klubie, Chemiku Police, gra jako prawoskrzydłowa. Kowalińska podkreśliła, że w pełni świadomie zgodziła się na zmianę pozycji na boisku.

- Nie jest to jednak łatwa rzecz tak się przestawić się, choć większy kłopot miałam przy okazji kwalifikacji do mistrzostw Europy, gdzie nie byłam w pełni zdrowa. Teraz, po dwóch tygodniach treningów, wygląda to coraz lepiej, ale przede wszystkim mam luz psychiczny. Bo skoro całkiem nieźle poradziłam sobie w tamtych meczach eliminacyjnych, to teraz nie powinno być z tym kłopotów. Nie jestem rasową przyjmującą, mam swoje gorsze i lepsze strony, ale to jest czasami kwestia dogadania się z dziewczynami - która za jakie piłki odpowiada – stwierdziła.

Polki jako gospodarz mają już zapewniony udział w turnieju finałowym, ale jak zapewnia Kowalińska, drużyna chce wywalczyć go też na boisku.

- To, że turniej finałowy jest w Polsce nie zwalnia nas od tego, żeby grać dobrą siatkówkę na przyzwoitym poziomie. Takie turnieje budują zespół i zwycięstwa będą tę grupę jeszcze bardziej scalać. Mamy w tej chwili drużynę złożoną z bardzo młodych zawodniczek, ale ja się w niej czuję bardzo dobrze. Wierzę, że ta grupa przetrwa nie tylko ten sezon, ale także i kolejne – mówiła.

Choć do turnieju finałowego drugiej dywizji WGP w Koszalinie pozostały dwa tygodnie, Kowalińska nie ukrywa, że czasami myśli o nagrodzie za zwycięstwo. A jest nią udział w Final Six, w którym oprócz gospodarza Japonii, wystąpią cztery najlepsze ekipy z pierwszej dywizji.

- Oczywiście, że bardzo chciałybyśmy polecieć do Tokio. Po tym, jak nie zakwalifikowałyśmy się do mistrzostw świata, World Grand Prix jest naszą docelową imprezą w tym sezonie reprezentacyjnym. Udział w finale w Japonii byłby jakimś powetowaniem sobie braku kwalifikacji na mundial – podsumowała Kowalińska.

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej