Janusz Uznański - Rzecznik Polskiego Związku Piłki Siatkowej, fot. S.O.S., 1 maja 2019

Waldemar Wspaniały: „Dyby i gilotyna”

W środowy wieczór czeka nas drugie spotkanie finału PlusLigi, sezonu 2018/2019. Jak w każdym finale gra toczy się na najwyższym poziomie emocji. Takie emocje doskonale znane są Waldemarowi Wspaniałemu, który jako trener Mostostalu Kędzierzyn-Koźle w wielkim finale mistrzostw Polski grał czterokrotnie.

Czy emocje w finale mistrzostw Polski, to emocje nadzwyczajne?

Tak, to wyjątkowa część rywalizacji. Zawsze mecze o mistrzostwo Polski –

najważniejsze przecież krajowe trofeum rodziło wiele emocji, i to jest jak najbardziej zrozumiałe. Przecież to uwieńczenie sezonu. Pamiętam, kiedy na przełomie wieków, Mostostal Kędzierzyn-Koźle rywalizował z częstochowskim AZS-em. Tamte mecze były klasykami siatkarskiej rywalizacji w Polsce. W finale to były boje i mimo upływu lat – nic się nie zmieniło. To nadal najważniejsza część sezonu,. W finale o mistrzostwo kraju – trenerzy, zawodnicy, zarządzający klubami,  kibice powinni –  tak, jak przed laty,  bo tu niema  innego modelu – oceniać jedynie  sportowe, a nie pozasportowe możliwości rywali. Podkreślę jeszcze raz; bez względu na epokę i okoliczności o wyniku rywalizacji ma rozstrzygać boisko.

Mamy za sobą początek finału o mistrzostwo Polski sezonu 2018/2019 PlusLigi. ZAKSA Kędzierzyn-Kożle kontra ONICO Warszawa. Czy i tu emocje będą nadzwyczajne?

W finale spotkały się zespoły, które spotkać się miały, choć w półfinałach wcale tego nie były pewne. ZAKSA dominowała w fazie zasadniczej, a ONICO po zmianach personalnych, i to o zawodników bardzo wysokiej klasy zasłużenie znalazło się w finałowej dwójce. Mecz otwierający wielki finał pokazał, że obydwie drużyny obok momentów genialnych mają okresy słabszej gry. To zwiastuje, że emocje faktycznie mogą być nadzwyczajne.

Przebieg pierwszego meczu, a dokładniej już wydarzenia po nim zwiastują, że gra toczy się nie tylko na boisku.

Po pierwsze: wszystkie historie wykraczające poza boisko są niepotrzebne. ZAKSA nie bierze w tym udziału. Myśląc o dzisiejszym meczu zastanawiam się, czy ktoś, kto całe swoje zawodowe życie związał z zawodową siatkówką nie wie, że elementem każdej sportowej rywalizacji  są błędy sędziów, trenerów, zawodników. Jeśli ktoś taki jest zawodowcem, to z takim stanem rzeczy musi się pogodzić, przyjąć to, jako element widowiska. Tak, w Kędzierzynie  sędzia popełnił błąd, ale i przepis z którego ten błąd wynikał nie jest precyzyjny. Może w ogóle należy taką regulację wycofać. Nie jesteśmy piłką ręczną, czy koszykówką. Istotą siatkówki jest krótki kontakt z piłką. Póki co przepis jest jaki jest i należy go szanować. Wracając do pytania: dziwię się, że młody prezes tak szybko zapomina, że wiele meczów przegrał, ale też pewnie kilka wygrał wskutek między innymi błędów sędziów. Sędziowie, tak jak zawodnicy i trenerzy są omylni. Ich omyłki są elementem widowiska. Przypomnę „boską” rękę Maradony podczas mistrzostw świata – choć wszyscy wiedzą, że było to nieczyste zagranie, to czy ktoś żądał weryfikacji wyniku, powtórzenia meczu?  Historia sportu zna setki takich zdarzeń. Trzeba zachować umiar w żądaniach. Tak, to był błąd sędziego, ale oczekiwanie, by zweryfikować wynik meczu, czy też powtórzyć go są nieuprawnione. Mam za sobą ponad 2000 meczów. Nie raz czułem się skrzywdzony przez sędziów i choć jestem porywczy, to nigdy, ale to nigdy nie przyszło mi do głowy by żądać zmiany wyniku, czy powtórzenia meczu. Dla mnie to do dziś niewyobrażalne, bo to nie jest zachowanie siatkarskie, sportowe po prostu. Podobnie, jak żądanie by Łukasza Kaczmarka ukarać wielomiesięczną dyskwalifikacją. Tak, Łukasz zachował się niewłaściwie, dostał czerwoną kartkę, drużyna straciła punkt, ale tuż po meczu przeprosił sędziego, potem jeszcze na Facebooku przeprosił: i sędziego i kibiców. Zapewne dostanie jeszcze karę regulaminową, ale o tym niech orzekają właściwe organy i w ramach rozsądku. No chyba, że przy boiskach postawimy dyby, albo nawet gilotyny.

Wracając do pierwszej części Pana wypowiedzi. Rozumiem, że od prezesów klubów, którzy są byłymi siatkarzami, i to wybitnymi należy oczekiwać więcej?

Tak. Bezapelacyjnie. Oni najlepiej wiedzą, że w nieodłącznym elementem rywalizacji są błędy. Sami popełniali je, jako gracze. Popełnili je ich trenerzy, popełniali je sędziowie ich meczów –  i to na korzyść, jak i niekorzyść, popełniali je także ich prezesi. Dlatego trzeba wrócić do tego, by boisko rozstrzygało o tym, kto jest lepszy – nawet jeśli komuś przydarzy się błąd.

Wracając do historii pojedynków częstochowsko – kędzierzyńskich. Tam też wiele działo się poza boiskiem. Czy to było elementem motywacyjnym dla zawodników?

W tamtych czasach nie było jeszcze tak rozwiniętego Internetu, tylu mediów, ale też się działo. Starałem się odciąć zawodników od tych wszystkich historii, przekonać, że najważniejsze jest to co zrobimy na boisku. Tak, każde zamieszanie może być elementem motywacyjnym, ale też może sprawić, że zespół może zostać „przemotywowany”. Dlatego najlepiej skupić się na celach siatkarskich. Wskazać mocne i słabe strony rywala, ale tylko te sportowe. Naprawdę proponuję skupić się tylko na siatkówce. Ona jest najważniejsza, a nie przepychanki prawników, medialny szum. Zawodnicy niech się od tego odetną. Przecież za kilka dni wielu z nich spotka się w jednej drużynie – narodowej reprezentacji, kadrze mistrzów świata. Zachowajmy mistrzowską klasę.

Najtrudniejsze pytanie. Kto zostanie mistrzem Polski sezony 2018/2019?

Nie wiem. Naprawdę nie wiem. Pierwszy mecz pokazał, że ta rywalizacja raczej nie skończy się szybko. Może być nawet pięć potyczek. ZAKSA ma swoje problemy i ONICO ma swoje problemy. ZAKSA ma swoje atuty i ONOCO ma swoje atuty. Mówię naturalnie tylko o tych sportowych. Niech wygra najlepszy, a zawodnicy unikną urazów, kontuzji. Emocji nie zabraknie – o tym zapewniam.

 

Waldemar Franciszek Wspaniały

urodzony 2 października 1946 w Sosnowcu.

Siatkarz, trener siatkówki, działacz sportowy, obecnie szef Siatkarskich Ośrodków Szkolnych

Absolwent kierunku trenerskiego Akademii Wychowania Fizycznego w Katowicach. Karierę rozpoczynał w MKS-ie Piekary Śląskie. W latach 1966–1979 siatkarz Płomienia Milowice, z którym zdobył Puchar Europy Siatkarzy (1978) oraz dwukrotne mistrzostwo Polski (1977 i 1979).

Członek Zarządu Polskiego Związku Piłki Siatkowej czterech kadencji, a w latach 2004 – 2008, wiceprezes Zarządu PZPS.

Zawodnik:

1964–1965   MKS Piekary Śląskie

1965              Unia Ząbkowice

1966–1979 Płomień Milowice 

Sukcesy siatkarskie

  • Mistrzostwo Polski: 1977 i 1979
  • Wicemistrzostwo Polski: 1975, 1976
  • Puchar Europy Siatkarzy: 1978
  • III miejsce Puchar Europy: 1979

Trener:

1983–1991 Płomień Milowice

1991–1995 Kazimierz Płomień Sosnowiec

1995–1999 Stilon Gorzów Wielkopolski

1999–2004 Mostostal-Azoty Kędzierzyn-Koźle

2001–2003 Reprezentacja Polski

2004–2005 GTPS Gorzów Wielkopolski

2005–2006 PZU AZS Olsztyn

2008–2011 Chemik Bydgoszcz

Sukcesy trenerskie:

  • Polska Liga Siatkówki
  • Puchar Polski (1987, 1997, 2000, 2001, 2002)
  • mistrzostwo Polski (2000, 2001, 2002, 2003)
  • brązowy medal mistrzostw Polski (1999, 2006)

Liga Mistrzów

  • IV miejsce podczas finału w Opolu (2002)
  • III miejsce podczas finału w Mediolanie (2003)
  • III miejsce w Pucharze CEV we Florencji (2001)

Reprezentacja Polski

  • V miejsce podczas mistrzostw Europy w Czechach (2001)
  • V miejsce w rozgrywkach Ligi Światowej (2002)
  • V miejsce podczas mistrzostw Europy w Niemczech (2003)
  • IX miejsce podczas mistrzostw świata w Argentynie

Odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski (2002) oraz Złotym i Brązowym Krzyżem Zasługi.

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej