- Rozgrywki
- Rozgrywki seniorskie
- 2. Liga Mężczyzn
- Aktualności
- To już cztery lata...
Anna Daniluk, foto: FIVB, 21 września 2018
Dokładnie cztery lata temu polscy siatkarze zdobyli złote medale mistrzostw świata. Ta rocznica, ma szczególne znaczenie za sprawą trwającego aktualnie czempionatu, na którym biało-czerwoni występują w roli obrońców tytułu. Nikt nie miałby nic przeciwko, gdybyśmy z Włoch i Bułgarii przywieźli kolejną datę do świętowanie!
21 września 2014, godz. 22:37 to data którą pamięta każdy siatkarski kibic. Właśnie wtedy Tomasz Swędrowski i Wojciech Drzyzga, komentatorzy pamiętnego meczu z Brazylią wykrzyczeli z euforią „Jesteśmy Mistrzami Świata!”. Na to piękne zdanie czekaliśmy 40 lat, a nowa generacja siatkarzy napisała złotymi zgłoskami kolejną piękną historię!
Francuz pełen kontrowersji
Kiedy 21 września 2004 roku Mirosław Przedpełski został wybrany prezesem Polskiego Związku Piłki Siatkowej, z pewnością nie spodziewał się, że dokładnie za 10 lat, między innymi za sprawą odważnej decyzji o wyborze nowego trenera, będzie mógł cieszyć się z tytułu mistrzów świata. To właśnie za jego kadencji, coraz częściej decydowano się przekazywać stery reprezentacji obcokrajowcom, co przynosiło rezultaty. Jednak wybór Stephana Antigi zachwiał całym siatkarskim światkiem, wzbudzając ogromne kontrowersje. W ankiecie Przeglądu Sportowego ocena wyboru Francuza na trenera kadry Polski rozłożyła się idealnie po równo – połowa internautów twierdziła że ten pomysł jest „świetny”, druga połowa – „chory”. Zamieszanie wokół nowego szkoleniowca, z całą pewnością generowało jego zerowe doświadczenie trenerskie, młody wiek i fakt, że cały czas był czynnym zawodnikiem. Argumentami „za” była charyzmatyczna osobowość, sukcesy zawodnicze i dobre kontakty z potencjalnymi kadrowiczami, co jak się potem okazało miało kluczowe znaczenie. Niemniej nikt nie ukrywał, że decyzja wyboru jest szokująca, a śp. Andrzej Niemczyk przyrównał ją do „totolotka” – Jeśli będzie to taki strzał, jak z Hubertem Jerzym Wagnerem to trafimy „szóstkę”. Nie wiem tylko czy przed mundialem w Polsce stać nas na takie ryzyko….
Sensacji ciąg dalszy
Jak się okazało Polska Siatkówka, ma w swoich szeregach cały legion ryzykantów i 28 października 2013 w warszawskiej „Volley Bajce” oficjalnie ogłoszono Stephana Antigę nowym trenerem reprezentacji seniorów. Asystentem 37-letniego szkoleniowca został Philippe Blain, który przez wiele lat prowadził ekipę Les Bleus i który miał być gwarantem doświadczenia oraz trenerskiej wiedzy. Wybór był ostateczny i wiążący, choć cały czas szeroko komentowany tym bardziej, że nowy selekcjoner miał jeszcze do rozegrania sezon w PGE Skrze Bełchatów. Do czasu rozpoczęcia sezonu reprezentacyjnego komentarze ucichły, a dobra praca Antigi z kadrą, nie dawała nowych powodów do dyskusji. Pożar wybuchł dopiero, kiedy Stephane Antiga ogłosił 14-osobowy skład na Mistrzostwa Świata Polska 2014. Bez Bartosz Kurka. Lider kadry z czasów Andrei Anastasiego musiał pogodzić się z decyzją francuskiego szkoleniowca, a z nim umilkły wszystkie nowe pola do rozmów. Tym bardziej, że Antidze udało się przekonać do występów w biało-czerwonym trykocie Mariusza Wlazłego, największą gwiazdę reprezentacji.
Mecz na ponad 60 tysięcy kibiców
Mistrzostwa Świata w Polsce zainaugurował mecz Polska – Serbia rozegrany na płycie Stadionu Narodowego w Warszawie. Pierwszy raz w historii mecz siatkówki przeniósł się na stadion piłkarski, co naturalnie wygenerowało największą frekwencję kibiców – 63 tysiące biało-czerwonych gardeł najpierw odśpiewało a capella Mazurka Dąbrowskiego, a niedługo potem wykrzyknęło radośnie, oznajmiając wszem i wobec trzysetowe zwycięstwo gospodarzy. Po spotkaniu Serbowie byli zgodni, że presja tak wielkiej widowni, po prostu ich przerosła.
Szybka I runda i trudna przeprawa później
Po meczu w Warszawie Polacy przenieśli się do Wrocławia, gdzie rozegrali dalsze mecze grupy A z Australią, Wenezuelą, Kamerunem i Argentyną. We wszystkich spotkaniach stracili tylko jednego seta, co dodało im jeszcze więcej pewności siebie. Każdy wiedział jednak, że prawdziwe granie dopiero się zaczyna.
Na drugą rundę czempionatu gospodarze zawitali do Łodzi i niemal od razu musieli pogodzić się z „zimnym prysznicem” zaserwowanym im przez ekipę Stanów Zjednoczonych. Kolejne mecze również nie przebiegały gładko i wymagały od biało-czerwonych wiele wysiłku. Polacy wygrali z Włochami w czterech setach, a potem stoczyli ciężkie, pięciosetowe boje z Irańczykami i Francuzami. Strata punktów dodała sporo kolorytu do rywalizacji i jeszcze przed mecze z Les Bleus z niecierpliwością oczekiwano wyniku meczu Argentyna – USA, który mógłby poważnie zachwiać tabelą. Ostatecznie Albicelestes, choć grali o przysłowiową „pietruszką” pokonali w tie-breaku Jankesów, przesądzając tym samym o awansie naszej kadry do III rundy.
Pierwsza wygrana z Brazylią
Na Final Six MŚ 2014 Polacy zostali w Łodzi i trafili do trudnej grupy H, w której czekała na nich Rosja i Brazylia. Przy komplecie widzów łódzkiej Atlas Areny gospodarze rozegrali dwa emocjonujące, pięciosetowe mecze, które okrasili swoim zwycięstwem. Starcie z Brazylią podopieczni Stephana Antigi rozpoczęli świetnie, wygrywając pierwszego seta. Canarinhos nie są jednak zwyczajni do przegrywania dlatego szybko wrócili do gry, zwyciężając w dwóch kolejnych setach. W czwartej partii Polacy wiedzieli, że nie mają nic do stracenia, co przyniosło efekt. Tie-break spowodował drżenie serca u niejednego kibica, jednak po zaciętej grze na przewagi to nasi siatkarze cieszyli się z wygranej. Nie wiedzieli jeszcze, że za niecały tydzień pokonają Brazylijczyków w jeszcze ważniejszym meczu…
Półfinał z trenerem Polski
Fazę finałową polscy siatkarze zagrali w Mekce siatkówki – w katowickim Spodku. W półfinale starli się z reprezentacją Niemiec, prowadzoną wtedy przez Vitala Heynena, obecnego trenera polskiej kadry. Nasi zachodni sąsiedzi musieli uznać wyższość gospodarzy, którzy coraz śmielej wierzyli w to, że mogą osiągnąć wielkie rzeczy. Po ostatnim gwizdku jasne było to, że uda im się co najmniej powtórzyć sukces z 2006 roku, maksymalnie – triumf z 1974 roku…
„Jesteśmy mistrzami świata!”
W dniu meczu finałowego mieszały się ze sobą niedowierzanie i pewność siebie, strach i wielka radość… Mało kto chciał coś mówić, a im bliżej meczu tym większe stawało się uczucie ogromnej ekscytacji i niecierpliwości. W Spodku zameldował się nadkomplet widzów, a w strefach kibiców w całej Polsce gromadziło się coraz więcej kibiców. Na specjalną prośbę fanów, wspartych przez Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego mecz zagościł na antenach otwartego Polsatu. Ostatecznie spotkanie finałowe i ceremonię dekoracji oglądało łącznie ponad 17 milinów 200 tysięcy widzów. Każdy z nich godz. 22:37 zobaczył perfekcyjne przyjęcie młodziutkiego Mateusza Miki, rozegranie przez plecy Pawła Zagumnego i atak z drugiej strefy Mariusza Wlazłego; każdy z nich usłyszał też najpiękniejsze zdanie współczesnej polskiej siatkówki – „Jesteśmy mistrzami świata”.
Brazylia – Polska 1:3 (25:18, 22:25, 23:25, 22:25)
Brazylia: Bruno Mossa Rezende, Wallace de Souza, Sidnei dos Santos, Murilo Endres, Ricardo Santos de Lucarelli, Lucas Saatkamp i Mario Pedreira da Silva (L) oraz Eder Carbonera, Leandro Vissotto Neves, Luiz Felipe Marques Fonteles, Raphael Vieira de Oliveira i Felipe Lourenco Silva (L).
Polska: Piotr Nowakowski, Michał Winiarski, Karol Kłos, Mariusz Wlazły, Fabian Drzyzga, Mateusz Mika i Paweł Zatorski (L) oraz Dawid Konarski, Paweł Zagumny i Michał Kubiak.
Gramy i walczymy
Obecnie biało-czerwoni walczą w Warnie w drugiej rundzie mistrzostw świata 2018. Rewelacyjnie zagrali pierwszą fazę czempionatu i są na dobrej drodze najlepszej szóstki turnieju. Czy uda im się obronić tytuł mistrzów? To okaże się w ciągu najbliższych kilku dni…
www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej