Anna Daniluk, foto: Piotr Sumara, 24 kwietnia 2019

Red Bull „Siatkarskie Skrzydła”: Weronika Szlagowska

Podczas turnieju finałowego MP juniorek w Kętrzynie wybrano najlepszą szóstkę czempionatu. Wyróżnione siatkarki zostały objęte programem Red Bulla: Siatkarskie Skrzydła. Jedną z laureatek jest Weronika Szlagowska, zawodniczka KS Pałacu Bydgoszcz i najlepsza przyjmująca finałów.

pzps.pl: Jak zaczęła się Twoja przygoda z siatkówką?

Weronika Szlagowska: Podstaw siatkówki nauczyłam się na wf-ie mimo, że chodziłam do szkoły podstawowej z profilem lekkoatletycznym i tą dyscypliną się zajmowałam. Natomiast moja przygoda z bardziej „profesjonalną” siatkówką zaczęła się jakieś 4 lata temu, gdy do mojej mamy odezwał się jeden z trenerów. Szkoleniowiec zaproponował abym wzięła udział w treningu, który odbywał się w pobliskiej miejscowości. Kolejnym etapem było zauważenie mnie podczas gry przez jednego z trenerów, który zaprosił mnie na kadrę województwa. Następnie grałam na Turnieju Nadziei Olimpijskich, a po nim zostałam powołana na konsultację do Szczyrku. I tak właśnie, pokrótce, zaczęła się moja siatkarska przygoda.

Czyli na pierwszy trening zaprowadziła Cię mama?

- Zależy na jaki trening, bo tak jak wspomniałam próbowałam różnych sportów. Swego czasu grałam nawet w drużynie piłkarskiej z chłopakami (uśmiech). Muszę przyznać, że dość długo szukałam swojej pasji i okazało się, że jest nią siatkówka. Tak więc, jeśli chodzi o trening siatkarski to, tak z racji odległości pojechałam na niego z mamą.

Jak motywujesz się przed meczami?

- Dla mnie najlepszym motywatorem jest muzyka, która nastawia mnie bojowo. Najczęściej są to piosenki: „Warriors” Imagine Dragons lub „Can’t stop” Red Hot Chilli Peppers.

Niestety mimo najlepszej motywacji, nie wyeliminuje się zupełnie przegranych. Jak radzisz sobie z porażkami?

- Przede wszystkim analizuję, co poszło nie tak w danym meczu, ale raczej staram się tym zbytnio nie przejmować. Cały czas uczę się gry oraz radzenia sobie z porażkami i wiem, że  przegrana także jest doświadczeniem. Owszem jest to przykre, bo nikt nie lubi przegrywać, ale jutro jest przecież nowy dzień...

Przeczytałam, że twoim ulubionym przedmiotem w szkole jest matematyka. Który w takim razie jest tym najbardziej nielubianym?

- Oj, żeby nikogo nie urazić… Szczerze, w gimnazjum nie przepadałam za chemią. Całe szczęście, że już jej nie mam!

Matematyka kojarzy się z poukładaniem i logiką. To zgodne z Twoim charakterem? Jesteś osobą spokojną czy wręcz przeciwnie?

- Zależy od sytuacji. Można powiedzieć, że pół na pół. W relacjach międzyludzkich staram się być opanowana i powściągliwa, ale lubię też poszaleć... Natomiast gdy wychodzę na boisko…  Staję się zupełnie inną osobą!

Co natychmiastowo wyprowadza Cię z równowagi?

- Wściekam się, gdy coś mi nie wychodzi…

Z kim ze świata siatkówki umówiłabyś się na kawę?

- Z Bartkiem Bednorzem. I nie tylko ze względu na wygląd! (śmiech) Podoba mi się jego styl grania oraz imponuje mi tym, że gra w topowym klubie włoskim na bardzo wysokim poziomie.

Masz swój wymarzony klub siatkarski?

- Takiego bardzo konkretnego nie mam. Chociaż pewne jest to, że marzeniem każdej siatkarki jest występ w lidze włoskiej, bądź tureckiej.

Jak widzisz siebie za 10 lat? Wciąż w siatkówce?

- Wydaje mi się, że tak. Nie mogę jednak niczego założyć, bo życie pisze różne scenariusze i nigdy nie wiadomo, co może człowieka spotkać. Jednak siatkówka jest tym, co chcę robić w przyszłości i oby dane było mi w niej zostać!

 17360c

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej