Anna Daniluk, foto: Piotr Sumara, 1 czerwca 2019

Siatkarska Liga Narodów: Brazylia - Australia 3:2

Brazylia - Australia 3:2 (32:34, 25:16, 25:19, 27:29, 15:13) w trzecim meczu Siatkarskiej Lidze Narodów w katowickim Spodku. 

Drugi dzień zmagań VNL w Katowicach rozpoczęło spotkanie Australii i Brazylii. Zespół Marka Lebedewa w piątek zanotował przegraną z kadrą Polski, natomiast Canrinhos pokonali w trzech setach ekipę Stanów Zjednoczonych.

Mecz rozpoczął się od wyrównanej gry obu zespołów w każdym elemencie, jednak Brazylijczycy częściej popełniali własne błędy, co okazało się odgrywać ważną rolę w końcówce. Podopieczni Marka Lebedewa zagrali bardzo dobrze w polu serwisowym, a to przez długi czas dawało im sporą przewagę nad Canarinhos. W pewnym momencie ekipa Australii stanęła przed realną szansą wygrania tej partii, ale doświadczenie zespołu z Ameryki Południowej pozwoliło im odrobić stratę i doprowadziło do pełnej emocji gry na przewagi. W tej części seta Australijczycy wykazali się ogromnym zaangażowaniem i ofiarnością, dzięki czemu obronili kilka piłek setowych i poważnie zagrozili rywalom. Dobra gra w obronie, szybkie rozegranie i atomowe ataki przesądziły o zwycięstwie podopiecznych Marka Lebedewa 34:32! 

W drugim secie Brazylijczycy znacznie poprawili swoją grę i zdeklasowali rywali. Z 17 ataków skończyli 13, notując przy tym 76-procentową skuteczność w ofensywie. Tak dobra dyspozcyja musiała zebrać swoje żniwo, tym bardziej, że Australijczycy mieli coraz więcej problemów w bloku. Ten element za to znakomicie funkcjonował w ekipie Canarinhos, którzy zatrzymali na siatce rywali aż sześć razy. Przy takim statystykach wynikł mógł być tylko jeden - wysoka wygrana drużyny z Brazylii i wyrównanie stanu meczu. 

W trzeciej odsłonie Australijczycy popełnili stanowczo za dużo własnych błędów, co zbudowało dystans między obiema drużynami i uczyniło tę odsłonę praktycznie jednostronną. Podopieczni Marka Lebedewa podarowali rywalom łącznie 10 punktów, w tym aż 8 w polu serwisowym. Ryzyko na zagrywce nie opłaciło się, bowiem ekipa z Australii w tym elemencie, w tej części meczu punktowała jednynie raz. Brazylijczycy utrzymali za to dobrą skuteczność w ataku i nie komplikowali niepotrzebnie swojej sytuacji, zwiększając swoje prowadzenie w spotkaniu. 

W czwartej partii największą różnicę zrobili... gracze rezerwowi Australii, którzy wspólnymi zabawami z kibicami "przekupili" widownię zgromadzoną w Spodku. Najpierw jednak seta lepiej otworzyli Canarinhos, którzy wypracowali sporą przewagę. Wtedy jednak na zagrywce stanął Walker Samuel, który raz po raz ciął swoim serwisem Brazylijczyków, niwelując stratę. Australijczyk w tej odsłonie posłał cztery punktowe zagrywki! Od tego momentu podopieczni Marka Lebedewa uwierzyli w wygraną i wspólnie z polskimi kibicami zrobili prawdziwe show. Spektakularne obrony, szczelne bloki i ogromna kreatywność w rozegraniu były możliwe dzięki fantstycznemu dopingowi biało-czerwonych fanów, którzy z ogromnym zaangażowaniem wspierali autralijskie "kangury". Ta pomoc, w emocjonującej końcówce granej na przewagi okazała się bezcenna - Australijczycy posłali punktową zagrywkę i doprowadzili do tie-breaka.

Ostatnia partia nie odstawała poziomem od całego spotkania i nie brakowało w niej walki. Australijczycy mimo, że lepiej zaczęli tie-breaka, w decydującym momencie oddali inicjatywę Brazylijczykom. Tak utytyłowana drużyna nie wybacza błędów - mistrzowie olimpijscy wygrali 15:13 i zapisali kolejne punkty do tabeli. 

Statystyki meczowe: https://www.volleyball.world/en/vnl/men/schedule/10016-brazil-australia/post

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej