Reprezentacja Kanady zajęła czwarte miejsce w XVI Memoriale Hubarta Wagnera, ale z mistrzem Europy Rosją przegrała po bardzo zaciętym tie breaku. Do gry po poważnej kontuzji wraca atakujący ONICO Warszawa, Sharone Vernon Evans.
pzps.pl; Jakie masz wrażenia po tym spotkaniu? Myślę, że wielu kibiców spodziewało się szybkiego 3:0 dla Rosji, a wy walczyliście naprawdę dzielnie.
Sharone Vernon Evans: Rosja to oczywiście bardzo dobry zespół. W drugim secie nasza gra zaczęła wyglądać lepiej, ale pod koniec popełniliśmy zbyt dużo błędów i wymknęło się nam prowadzenie. Zeszliśmy na dłuższą przerwę, przegrywając 0:2, ale wychodząc z powrotem na kolejnego seta pomyśleliśmy sobie, że „hej nie mamy nic do stracenia”. Nasz sztab dał nam dobre wskazówki. Szczerze mówiąc zaimponowało mi to, w jaki sposób drużyna zaczęła walczyć i dawać z siebie wszystko.
Chyba tym właśnie przekonaliście do siebie polską publiczność. Im dalej w mecz tym goręcej was wspierała.
Nie wiem w sumie dlaczego tak jest, ale jeśli gdzieś jedziemy to prawie zawsze jest tak, że kibice wspierają właśnie nas. No chyba, że to mecz przeciwko ich reprezentacji. Bardzo mi się to dzisiaj podobało. Może jest tak dlatego, że nasz trener jest bardzo sławny. Zwłaszcza w Polsce. Wiesz, do tego my jesteśmy całkiem mili. Dużo się śmiejemy, staramy się być pozytywni i raczej się nie irytujemy. Chyba dlatego nas lubią. Cieszę się ze wsparcia fanów, bo zawsze dają nam dobrą energię i to jest piękne. Bardzo nam się tu podoba.
Nie czujecie się trochę zniechęceni, kiedy przygotowujecie się do mistrzostw świata a kontuzje nie przestają was prześladować?
To co się dzieje w naszym zespole jeśli chodzi o kontuzje jest niepojęte. Trochę nas to stresuje, bo do turnieju bardzo mało czasu, a martwimy się, czy ten z nas będzie gotowy, żeby zagrać, czy tamten zdąży? Trenujemy codziennie bardzo ciężko i wiem, że wszyscy kontuzjowani dają z siebie wszystko, żeby zdążyć na mistrzostwa.
Jak się czujesz, jeśli chodzi o twój powrót do zdrowia po operacji? Ile jeszcze brakuje do tego, żebyś był w swojej optymalnej formie?
Jeśli chodzi o moją formę, to myślę, że nie jest źle. Fizycznie czuję się dobrze, ale nie grałem dłuższy czas i kiedy tak jest przestajesz czuć rzeczy, które w rytmie meczowym są dla ciebie naturalne. Na szczęście im więcej czasu na boisku spędzam, tym więcej to do mnie wraca. Przeciwko Rosji w sumie czułem się jak ten dawny ja sprzed kontuzji. Cieszę się, że dostałem szansę pojawienia się w tym meczu i w ogóle na turnieju, bo nie było wiadomo czy przyjadę. Fani są fantastyczni a granie przed taką publicznością to przyjemność.
Ciężko ci było w czasie kontuzji oglądać mecze kolegów wiedząc, że nie możesz wejść na boisko i im pomóc?
To było naprawdę okropne. Nie ma żadnego problemu, kiedy twoja drużyna wygrywa a ty tylko siedzisz i cieszysz się, że mecz układa się dobrze. Jednak zaczynają przegrywać, to poczucie że powinienem wejść na boisko i im pomóc jest wręcz duszące. Cieszę się więc, że wróciłem do grania.
Myślisz, że tak ciężki pierwszy profesjonalny sezon zmienił cię w jakiś sposób?
Tak sądzę. Dowiedziałem się o sobie sporo rzeczy. Nauczyłem się szczegółowo jak bardziej o siebie dbać i jak być bardziej profesjonalnym sportowcem. Bardzo się cieszyłem w trakcie sezonu klubowego, bo moi koledzy dawali mi ogromne wsparcie. Mam nadzieję, że ten rok będzie dla mnie lepszy. Tak myślę i mam na to nadzieję. Zarówno w kadrze jak i w PlusLidze.
Stałeś się lepszy jeśli chodzi o przygotowywanie sałatek?
Tak zdecydowanie. Jakiś czas temu przez miesiąc jadłem prawie wyłącznie sałatki, więc poznałem sporo ciekawych przepisów. Myślę, że to mi pomoże jeśli chodzi o dietę w następnym sezonie. Jeśli o to chodzi, to cieszę się, że przyszedł do zespołu Graham (Vigrass – przyp.aut). Dwóch Kanadyjczyków w zespole, to lepiej niż jeden.
Masz wciąż kontakt z koszykówką? Wiem, że zanim wybrałeś siatkówkę, to sporo grałeś w kosza.
Oczywiście. Staram się oglądać sporo meczów. Chociaż nie tak dużo jak siatkówki, ale kiedy mam czas zawsze oglądam kosza.