- Rozgrywki
- Rozgrywki seniorskie
- 2. Liga Mężczyzn
- Aktualności
- Sebastian Świderski o trenerze reprezentacji Polski: "Musi być motorem zmian"
Jarosław Bińczyk Fot. fivb.org, Piotr Sumara/PZPS, 13 grudnia 2021
- Jeśli mówimy, że brązowy medal mistrzostw Europy jest porażką, to chciałbym takie problemy mieć za moich czasów w kadrze - mowi Sebastian Świderski, prezes PZPS.
Za panem dwa miesiące na stanowisku prezesa Polskiego Związku Piłki Siatkowej. Coś pana zaskoczyło?
Sebastian Świderski: Wszystko. Bycie prezesem w klubie i związku teoretycznie ma wiele wspólnego, ale tak naprawdę jest zupełnie inne. Już na początku przed nami duże wyzwania dotyczące mistrzostw świata kobiet, rozmowy z miastami organizatorami, negocjowanie umowy z FIVB. A międzyczasie jeszcze normalne funkcjonowanie związku i dodatkowo wybór aż dwóch trenerów reprezentacji, bo akurat zbiegły się terminy w męskiej i żeńskiej. Tych spraw jest bardzo wiele, a do tego dochodzi coś, co nazywam Tour de Pologne, czyli podróże z Kędzierzyna, przez Jastrzębie, Zakopane, Warszawę, Bydgoszcz, Gdańsk, Wrześnię aż do Polic. To wszystko w czasie dwóch tygodni, więc - jak widać - trochę tego jest. Dla mnie to jednak interesujące wyzwanie i nowe doświadczenie, więc robię to z przyjemnością.
Mówi pan o wielu wyzwaniach, ale co obecnie jest najważniejsze?
- Koniec roku jest bardzo trudny, bo nawarstwia się wiele rzeczy. Najważniejsze są mistrzostwa świata kobiet. W tym niełatwym czasie pandemii i braku wiedzy, co będzie w przyszłym roku, rozmowy są trudne, bo wszyscy mają jakieś obawy. To jest pierwsza, kluczowa sprawa. Równie ważny jest wybór trenerów reprezentacji. Chciałbym, aby te decyzje zostały podjęte jak najszybciej, jednak potrzebny jest czas na rozmowy i negocjacje z kandydatami. Poza tym są rozmowy, rozmowy i jeszcze raz rozmowy na temat polskiej siatkówki. Tego, jak ją rozwijać, począwszy od tej na samym dole, czyli młodzieżowej, poprzez plażową i na śniegu, bo takowa też jest, a skończywszy na halowej.
Mamy w Polsce dobry czas dla siatkówki, czego dowodem są sukcesy reprezentacji i klubów. Być może najlepszy okres w historii.
- To pokłosie szkolenia, które zorganizowano dużo wcześniej. Nasza młodzież z każdej imprezy przywodzi medale. Dlatego trzeba pochwalić SMS Spała, który działa bardzo dobrze. Dobra praca wykonywana jest też w Szczyrku. Może tego tak nie widać, lecz nie wolno zapominać, że już w trakcie nauki i treningów w szkole dziewczyny zasilają nawet pierwszą reprezentację. Wyniki dziewczęcych reprezentacji należy oceniać przez pryzmat tego, że wiele zawodniczek nie gra w drużynach młodzieżowych, ponieważ są podstawowymi w kadrze seniorek.
Kondycja siatkówki oceniana jest na podstawie wyników pierwszej reprezentacji.
- Męska reprezentacja odnosi sukcesy. Jeśli mówimy, że brązowy medal mistrzostw Europy jest porażką, to chciałbym takie problemy mieć za moich czasów w kadrze. Brakuje nam jednego: medalu igrzysk olimpijskich. Nawet brązowy byłby ukoronowaniem tego bardzo dobrego okresu. To jednak bodziec do tego, żeby dalej ciężko pracować i budować nową reprezentację.
Wspomniał pan czasy gry w reprezentacji w kontekście brązu mistrzostw Europy, który został odebrany jako porażka. Niedawno obchodziliśmy 15. rocznicę wicemistrzostwa świata zdobytego w Japonii, które było pewnym przełomem w ostatniej historii polskiej siatkówki. Jak to się stało, że z dyscypliny popularnej tak szybko stała się ona sportem narodowym? Brał pan w tym udział.
- Wydaje mi się, że pierwszym impulsem do rozwoju było przejście do seniorskiej reprezentacji złotych juniorów Ireneusza Mazura. Przyszła młodość i poczucie, że możemy walczyć z najlepszymi. Następnie był pierwszy mecz Ligi Światowej w Rosji, wygrany 3:2, który sprawił, że ludzie zaczęli przychodzić na siatkówkę. Pamiętam, że po sześciu spotkaniach na wyjeździe, z których wygraliśmy jedno czy dwa, weszliśmy do Spodka, a tu kilka tysięcy ludzi, stwarzających niezapomnianą atmosferę. Kompletnie się tego nie spodziewaliśmy.
Dlaczego siatkówka się rozwinęła? Bo ludzie dojrzewali z nią. Telewizja zaczęła szerzej pokazywać mecze, pojawił się Polkomtel, sponsor, który zainwestował duże pieniądze w rozwój reprezentacji. No i przyszedł Raul Lozano, który pokazał nam inną siatkówkę, inne techniki, wymógł wyposażenie siłowni, wstawienie odpowiednich łóżek dla siatkarzy, nauczył diety. To były szczegóły, o których wcześniej nie myśleliśmy. Lozano to wprowadził i siatkówka zaczęła rosnąć. Nie można było jeszcze wygrywać wszystkiego, bo Brazylia była wtedy hegemonem. Ale sukcesy wywołały boom na siatkówkę w Polsce. Powstały Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Spale i w Szczyrku, dokąd przeniesiono szkołę z Sosnowca. Pojawiło się dużo młodzieży, jak choćby złota drużyna Sebastiana Pawlika, która wygrała wszystkie swoje mecze. Szkolenie było, jest i wiem, że będzie, bo jest jakościowe.
Jak zmieniła się siatkówka przez ostatnie 15 lat?
- Zmiany są bardzo duże. Inna jest technika, szybkość gry, przygotowanie taktyczne, mentalne. Kiedyś stawiało się na technikę, a dziś na motorykę i siłę. Dawniej siłownia była dodatkiem, a dziś jest podstawą funkcjonowania. Patrząc na kalendarz siatkarski, to bez doskonałego przygotowania motorycznego, zawodnicy nie byliby w stanie wytrzymać całego sezonu, grając praktycznie co trzy dni.
Jaki ma pan pomysł na dalszy rozwój, żeby jeszcze lepiej wykorzystać ten ogromny potencjał polskiej siatkówki?
- Może od 2018 roku nie wygrywamy imprez, ale nie można zapominać, że z każdego turnieju męska reprezentacja przywozi medal. To ogromny pozytyw. Wiem, że nie da się wygrywać wszystkiego, jednak zdaję sobie sprawę, że czasami trzeba wrócić z ważnej imprezy ze złotym krążkiem. Jak to zrobić? Pracować. Świat nam nie uciekł, ciągle jesteśmy w czubie, postrzegani w roli faworytów. I to piętno faworyta często nam ciąży... Gdy wygrywaliśmy mistrzostwo Europy, jedno czy drugie mistrzostwo świata, nigdy nie byliśmy faworytami. To chyba trend w światowej siatkówce, że wygrywają nie ci, na których się stawia. Przecież Francja podczas igrzysk olimpijskich dwa razy uciekła spod topora. Powinna już odpaść w kwalifikacjach do igrzysk, a podczas turnieju w Tokio na początku szło im jak po grudzie. Z drugiej strony, stres i presja powinny być u nas przekute w przywilej. Świetnie ujął to jeden z trenerów młodej reprezentacji, mówiąc że presja jest przywilejem, bo to znaczy, że zrobiłeś coś więcej niż inni i dlatego powinieneś wygrać. Może w ten sposób powinniśmy podchodzić do rywalizacji i budować chłopaków mentalnie.
Czy wybierając trenerów reprezentacji będziecie się tym kierować? Wyniki Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyn-Koźle pokazują, że ma pan dobrą rękę do znajdowania wybitnych szkoleniowców.
- Nie wszystkich, bo przypominam, że jednemu, który z klubu poszedł do reprezentacji Polski, nie poszło najlepiej.
Jeśli chodzi o Ferdinanda De Giorgiego, to z reprezentacją Włoch zdobył w tym roku mistrzostwo Europy.
- Dla mnie motorem zmian powinien być właśnie pierwszy trener. Od niego i sztabu musi zależeć, jaka będzie atmosfera w drużynie, a nie od ludzi będących gdzieś z boku. W rozmowach z kandydatami będzie to równie ważne jak to jakie mają osiągnięcia. Musimy przekonać się, jakimi są ludźmi i jak potrafią współpracować. W reprezentacji nie ma tyle czasu na budowanie zespołu, co w klubie, bo drużynę wybiera się z najlepszych zawodników w Polsce. Praca trenera będzie inna, polegająca na dobieraniu siatkarzy tak, żeby pasowali do siebie pod względem charakterologicznym. To będzie największe wyzwanie dla nowych sztabów.
Przeszedł pan całą drogę w siatkówce: od zawodnika, przez trenera, prezesa klubu i w końcu związku. Czy to pomaga w pracy?
- Część decyzji podejmuję po rozmowach, ale do wielu podchodzę intuicyjnie. Ważne jest pytanie ludzi, bo umiejętnie zadając pytanie można się często dużo więcej dowiedzieć, niż mówiąc wprost. Jeśli zaś chodzi o moją drogę życiową, to czasami mi to ciąży. Podejmując decyzję będąc prezesem, od razu zadaję sobie pytanie, jak to zostanie odebrane przez zawodnika. Czasami to działa, choć od moich czasów wiele się zmieniło. Przyznam, że często zawodnicy konsultują się ze mną, sugerują coś. Mogę zapewnić, że ich głos będzie wzięty pod uwagę, ale na pewno nie będzie decydujący. Jakbyśmy mieli każdego zadowolić, koniecznych byłoby dziesięciu trenerów. Trzeba zdecydować tutaj, w gronie ludzi z zarządu związku, żeby później móc spojrzeć na siebie i powiedzieć, że wybraliśmy najlepiej jak mogliśmy.
Kiedy można spodziewać się decyzji o nowych selekcjonerach?
- To jest trudne pytanie (śmiech). Też chciałbym jak najszybciej poznać dwa nazwiska. Nie zapominajmy, że kandydaci na selekcjonera meskiej reprezentacji pracują w klubach, muszą wszystko przedyskutować ze swoimi pracodawcami, bo łączenie funkcji nie wszystkim się podoba. Będziemy chcieli rozmawiać ze wszystkimi i zapytać o rzeczy, o jakich tutaj wcześniej wspominałem, czyli jak widzą zespół, a w żeńskiej kadrze, jak chcieliby połączyć reprezentację U21 i pierwszą. Pamiętajmy, że w 2022 roku mamy wiele turniejów młodzieżowych, w tym kwalifikacje do mistrzostw świata i turniej finałowy. Zawodów jest dużo i musimy wiedzieć, czy da się to pogodzić. Rozmowy będą długie i zapewne będziemy mieć ból głowy, by wybrać najlepszego.
Czego życzyłby pan sobie w przyszłym roku?
- Wakacji (śmiech). Jakichkolwiek, bo na prawdziwych nie byłem chyba dziewięć lat temu, kiedy pojechałem do Mirko Corsano do Włoch. Pięciodniowych wyjazdów na Mazury do rodziny prawdziwymi wakacjami nie nazywam.
Przeprowadził się pan już do Warszawy?
- Nie przeprowadzam się, choć małżonka się śmieje, że coraz więcej rzeczy wywożę z domu do stolicy. Kiedy już na dobre zakończę działaność w ZAKSIE, chciałbym tak zorganizować sobie pracę, żeby mieć troszkę więcej czasu dla rodziny. Nie wiem jednak, czy to się uda...
Sebastian Świderski ma 44 lata. Jako zawodnik grał w Stilonie Gorzów, Mostostalu Kędzierzyn-Koźle, Perugii i Lube Bance Macerata. W reprezentacji Polski rozegrał 322 mecze, a największym sukcesem było wicemistrzostwo świata w 2006 roku. Później był trenerem Farta Kielce i ZAKSY, a od 2015 roku jest prezesem klubu z Kędzierzyna-Koźla, który w maju wygrał Ligę Mistrzów. 27 września został wybrany na prezesa PZPS.
www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej