Katarzyna Kryj, 21 maja 2013

W niedzielę zakończyły się mistrzostwa Polski młodzików. Po tytuł sięgnęli zawodnicy Resovii Rzeszów. - Dopóki piłka w grze, trzeba wierzyć w zwycięstwo - mówi trener mistrzów Polski Grzegorz Wisz.

pzps: O tym do kogo trafią złote medale rozstrzygnął dopiero tie-break. Nerwy sięgały zenitu, a Pan wyglądał na raczej spokojnego... Wierzył Pan do końca w sukces drużyny?

Grzegorz Wisz: Na pewno trzeba wierzyć do końca, dopóki piłka w grze. Zawsze  trzeba umieć wyjść z opresji i niepowodzenie zamienić w sukces. Już siedem razy uczestniczyłem w finałach Mistrzostw Polski w różnych kategoriach i może właśnie to doświadczenie zaowocowało i pozwoliło mi przetrwać trudne momenty.

- W tamtym roku AKS Resovia zakończył turniej na 3 miejscu, teraz stajecie na najwyższym stopniu podium. Jakie to uczucie?

- Bardzo się cieszę, że udało powtórzyć się medalową pozycję sprzed roku z całkowicie innym zespołem. W tamtym roku walczyli chłopcy urodzeni w 1997 roku. Pokazał się oni z dobrej strony, a następny rocznik nie tylko poszedł w ślady kolegów, ale i poprawił ich wynik, z czego można się tylko cieszyć. 

- W którym meczu pańscy podopieczni mieli największe problemy?

- Myślę, że w pierwszym. Był to dla nas bardzo trudny mecz, bo przegraliśmy go. Cała mądrość polegała na tym, żeby wyciągnąć z porażki wnioski, nie załamać się nią, podnieść się i walczyć dalej. Staraliśmy się chłopaków zmotywować, pokazać, że to jest turniej i że jedna porażka nie czyni nas przegranymi. Myślę, że najważniejsza była praca po tej pierwszej porażce. 

- A jak ocenia Pan cały turniej?

- Wielki ukłon w stronę organizatorów, którzy dokonali tu wspaniałych rzeczy i dostarczyli wszystkim wielu atrakcji. Na pewno zostanie to w pamięci chłopaków, którzy nigdy nie byli na takiej imprezie. Ja ze swojej strony, biorąc pod uwagę doświadczenia, mogę powiedzieć, że był to pierwszy zorganizowany z takim rozmachem turniej. Jak już mówiłem, wielki ukłon i szacunek dla organizatorów. 

-Wielu przebywających w Nowym Tomyślu trenerów twierdzi, że wśród zawodników finałowego turnieju znajdują się przyszli reprezentanci kraju. Co Pan o tym myśli?

-Etap młodzika jest etapem specyficznym. Wiemy, że siatka zawieszona jest na niższej wysokości, co daje możliwość grania zawodnikom, którzy nie dysponują bardzo dobrymi warunkami fizycznymi. Jest to pierwszy kroczek tych siatkarzy i drużyn. Daj Boże, żeby z finalistów tych Mistrzostw wyrośli reprezentanci. 

-Trener Zdzisław Gogol zwrócił szczególną uwagę na jednego z pańskich podopiecznych- Jana Pyrsaka.

- No tak… Zawodnik ten przeszedł przemianę, bo po przegranym pierwszym meczu to on najbardziej przeżywał porażkę. Trzeba było natchnąć go wiarą w sukces, co się udało i teraz cieszyć możemy się z tytułu Mistrza Polski.

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej