Wlazły: nie mam nic przeciw rozmowie z trenerem Anastasim

- Na temat reprezentacji powiedziałem już wszystko wcześniej – mówi atakujący PGE Skry Bełchatów Mariusz Wlazły. Został on wybrany MVP w meczu z LOTOSEM Treflem Gdańsk. Teraz skupia się na grze w swoim zespole, z którym chce obronić tytuł i awansować do Final Four LM.

pzps.pl: Wypoczęty po długich wakacjach?
- Wakacje były długie, ale w dużej mierze poświęciłem je na rehabilitację i na dochodzenie do zdrowia. Dawno nie miałem tak długiej przerwy. Teraz na razie ze zdrowiem wszystko w porządku. Sezon się dopiero zaczyna, zobaczymy jak będzie dalej.

- Pojawiły się pogłoski o tym, że będziesz rozmawiać z trenerem Andreą Anastasim o powrocie do kadry, to prawda?
- Ja nic takiego nie mówiłem.Jeżeli trener będzie chciał ze mną porozmawiać, to nie mam nic przeciwko temu. Nie będę się zamykał. Jednak wszystko co miałem do powiedzenia na temat reprezentacji powiedziałem już w zeszłym roku. Całą sytuację przedstawiłem i trenerowi i prezesowi.

- W takim razie przejdźmy do ligi. Pierwszy mecz z beniaminkiem i już nie było tak łatwo, jak mogłoby się wydawać.
- Tak, zawsze wydaje się, że ten pierwszy mecz będzie prosty. To nowa drużyna w lidze i tu pojawia się problem. Nie wiedzieliśmy jak ten zespół funkcjonuje. Oczywiście niektórzy zawodnicy grali już w lidze. To zwycięstwo jest dla nas bardzo cenne.

- W tym sezonie drużyny PlusLigi bardzo wzmocniły swoje składy, ale i tak większość, jako głównego faworyta wskazuje Skrę.
- No właśnie. Od kilka lat słyszę, że my musimy, a inni mogą wywalczyć złoto. Nie prawda. Jeżeli my musimy, to oni też muszą. Sponsorzy w klubach wydają ogromne pieniądze, aby zespoły walczyły o złoto, a nie o srebro. Stwarzamy warunki by grać jak najlepiej i stawiamy sobie wysokie cele. Rzeszów, Jastrzębie i Kędzierzyn to drużyny, które najbardziej będą nam zagrażać. Będziemy walczyć, a czy wygramy nie wiem. To jest sport. My w Skrze niczego nie musimy, ale nie ukrywamy, że chcemy obronić tytuł i awansować do Final Four.