Rozmawiała Anna Daniluk, 22 marca 2015

Trener męskiej reprezentacji Stephane Antiga regularnie ogląda mecze PlusLigi. Przygląda się uważnie zarówno spotkaniom z udziałem czołówki ekstraklasy, jak PGE Skra Bełchatów - LOTOS Trefl Gdańsk oraz drużyn słabszych. W piątek był na meczu AZS Politechniki Warszawskiej z Transferem Bydgoszcz (2:3). W tym sezonie już po raz trzeci widział grę młodej stołecznej drużyny.

pzps.pl: Co było głównym problemem w grze AZS Politechniki Warszawskiej przeciwko Transferowi Bydgoszcz?
Stephane Antiga: Brak regularności. Grali dobrze, ale nieregularnie. W Transferze ciężar gry został rozłożony na Kubę Jarosza i Konstantina Cupkovica, i oni potrafili sprostać temu zadaniu. Politechnika miała kilka pięknych akcji, ale po nich zdarzały się proste błędy. Zawiniła nieregularność.

- Po tym spotkaniu nie sposób nie zapytać o Aleksandra Śliwkę, ponieważ pojawiają się spekulacje, że może on już w tym sezonie zostać powołany do kadry.
- Dlaczego nie, każdy ma szansę na grę w reprezentacji. Olek ma duże umiejętności techniczne i tym przede wszystkim mnie zainteresował. Dobrze sprawdza się na przyjęciu i to jest jego atutem. Jest jednym z potencjalnych kandydatów do kadry narodowej.

- Czyli konsultacje z młodymi zawodnikami były nie tylko potrzebne, ale i owocne?
- Konsultacje wypadły dobrze i uważam, że były potrzebne. Miałem okazję nie tylko oglądać młodych zawodników, ale też spotkać się z nimi jako trener. Cieszę się, że mogłem pracować z nimi wszystkimi w jednym czasie – to bardzo potrzebne i użyteczne doświadczenie. Chłopaki ciężko pracowali, panowała tam dobra atmosfera, dlatego tym bardziej jestem wdzięczny trenerom klubów, że oddali mi swoich zawodników na kilka dni. Jestem zadowolony, że konsultacje doszły do skutku.

- Kiedy możemy spodziewać się ogłoszenia składu kadry?
- W ciągu kilku najbliższych tygodni. Nie mam tutaj jakiejś konkretnej granicy czasowej. Jeszcze cały czas jeżdżę i pod tym kątem oglądam mecze. Chcę żeby jak najwięcej zawodników miało możliwość pokazania swoich umiejętności.  Poza tym, prawdę mówiąc,  nie mam jeszcze definitywnej wizji na wypełnienie wszystkich pozycji. Chciałbym więc w pełni wykorzystać czas rozgrywek play off, żeby do końca śledzić ich przebieg i mieć obraz całorocznej pracy zawodników.

- Mamy szansę zobaczyć w składzie Bartosza Kurka?
- Zobaczymy. Chcę wybrać najlepszy skład i będę robił wszystko, żeby pozyskać jak najlepszych zawodników. Jeśli będzie w tym gronie, nie mówię nie.

- Trwają półfinały PlusLigi, które układają się dość zaskakująco, przede wszystkim jeżeli idzie o pojedynki PGE Skry Bełchatów i LOTOS-u Trefl Gdańsk. Jest Pan zaskoczony takim obrotem spraw?
- Tak jestem zaskoczony, jest to pewna niespodzianka w tym turnieju. Skra grała bardzo dobrze przez cały sezon, a w ciągu ostatnich kilku tygodniu ich gra nie wyglądała już tak rewelacyjnie. Nie wiem co się stało i to mnie zaskakuje. Być może to tylko chwilowa sytuacja i Miguel Falasca ma wszystko pod kontrolą. Zwycięstwo Gdańska nie jest jeszcze ostateczne i ten wynik może się zmienić. Choć trzeba przyznać, że LOTOS gra naprawdę dobrze, ale z drugiej strony Skra po prostu nie gra - to nie jest typowy dla tego klubu poziom.

- Czy taki stan rzeczy można tłumaczyć problemami zdrowotnymi w ekipie PGE Skry Bełchatów – między innymi chorobą Mariusza Wlazłego?
- Cóż, rzeczywiście jest on chory, ale należy pamiętać, że każdy z zawodników ma prawo czuć się zmęczonym i również narzekać na swoją kondycję. Grają wiele meczów, do tego dochodzi stres związany z Final Four Ligi Mistrzów. Problemy zdrowotne w drużynie zawsze są jakimś utrudnieniem.

- W przyszły weekend będziemy mieli wielkie święto siatkówki. W Berlinie rozegrany zostanie Final Four Ligi Mistrzów. Udział wezmą dwie polskie drużyny. Pana zdaniem, kto ma większe szanse na grę w finale: PGE Skra czy Asseco Resovia?
- W tym momencie Rzeszów gra lepiej. Możliwe jest, że Bełchatów ma większy potencjał, bo już grała w strefie medalowej Ligi Mistrzów. Rzeszów jest debiutantem. Jednak potencjał nie przesądza o całym widowisku. Gra Resovii robi wrażenie – grają regularnie i coraz lepiej.

- Wiele lat grał Pan w PGE Skrze. Czy w polskim półfinale Pana serce będzie żółto-czarne?
- Jestem neutralny, naprawdę. Będę trzymać kciuki za polski klub. Obie drużyny zaliczają się do czołówki ekstraklasy i mają szansę na wysoki wynik.

- W takim razie, kto zostanie wygra w Berlinie? Któryś z polskich klubów czy jednak rosyjski gigant?
- Zenit Kazań robi piorunujące wrażenie. Całą Ligę Mistrzów grają rewelacyjnie, więc spodziewam się, że dojdą do finału i na pewno będą niebezpieczni.

- PlusLiga kończy się z początkiem maja, a pod koniec zawodnicy muszą już być gotowi do walki w Lidze Światowej. Czasu na odpoczynek nie będzie zbyt wiele…
- Dostosowywanie się do harmonogramu sezonu świadczy o dojrzałości zawodniczej. Musimy maksymalnie wykorzystywać czas wolny, szybko się regenerować i z nowymi siłami kontynuować sezon. Prawdopodobnie po zakończeniu Ligi Światowej, kadrowicze dostaną trochę wolnego.

- Co będzie waszym głównym celem na Ligę Światową?
- Przede wszystkim przetestować nowy skład. I oczywiście wygrać, bo to we wszystkich rozgrywkach jest nadrzędnym celem.

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej