Eugeniusz Andrejuk, 23 września 2010

W bardzo dobrych nastrojach odlecieli w czwartek z Warszawy przez Rzym do Triestu polscy siatkarze na rozpoczynające się w sobotę mistrzostwa świata.

W bardzo dobrych nastrojach odlecieli w czwartek z Warszawy przez Rzym do Triestu polscy siatkarze na rozpoczynające się w sobotę mistrzostwa świata. Na inaugurację biało-czerwoni zmierzą się z Kanadyjczykami. W pierwszej fazie turnieju zagrają jeszcze z Niemcami i Serbią. Do drugiej rundy awansują trzy najlepsze zespoły.

W gronie faworytów najczęściej wymieniana jest Brazylia. Obrońcy tytułu w ostatnich latach przyzwyczaili wszystkich do wygrywania. Z najważniejszych imprez od 2002 roku przegrali tylko finał olimpijski w Pekinie. W 2002 i 2006 roku zostali mistrzami świata, a w 2004 mistrzami olimpijskimi. - Na pewno Brazylia będzie tradycyjnie mocna. Poza tym zespołem do grona faworytów trzeba zaliczyć Rosję. Na sprawienie niespodzianki stać Kubańczyków. Trzeba pamiętać o Serbii i Bułgarii. Na pewno groźna będzie Francja. Zwycięstwo Niemiec w sparingu nad Brazylią 3:0 każe bardzo poważnie traktować podopiecznych trenera Raula Lozano - mówił przed odlotem środkowy reprezentacji Polski Marcin Możdżonek.

Przed rokiem Polska została mistrzem Europy. - Ten tytuł do czegoś zobowiązuje. Na pewno lecimy do Włoch z zamiarem wygrania tyle ile się da. Każdy z nas wie o co będziemy walczyć. Chcemy osiągnąć jak najwięcej. Atmosfera w drużynie jest bardzo dobra - dodał Marcin Możdżonek.

Zawodnicy przed odlotem mówili, że bardzo solidnie przepracowali ostatni okres. Mieli bardzo dobrych sparingpartnerów, tych z najwyższej światowej półki - Brazylijczyków i Kubańczyków. - Długo pracowaliśmy i czekaliśmy na mistrzostwa świata. Teraz lecimy do Włoch pełni optymizmu. Jesteśmy dobrze przygotowani i wiemy na co nas stać. Nie będę obiecywał medalu, ale mamy konkretny cel i z ambitnym założeniem jedziemy na turniej - powiedział tuż przed wylotem trener reprezentacji Polski Daniel Castellani.

Wielu obserwatorów jest zdania, że najważniejszy będzie pierwszy mecz. - Powiedziałbym, że udany start to podstawowa rzecz - mówi szef pionu szkolenia Polskiego Związku Piłki Siatkowej Włodzimierz Sadalski. - Inauguracja jest zawsze stresująca dla całej ekipy, a po wygranej morale i pewność siebie drużyny wzrasta. Łatwiej rozgrywa się kolejne spotkania, gdy ma się już na koncie zwycięstwo. Nawet wówczas jeśli kolejnego dnia czeka na ciebie znacznie trudniejszy przeciwnik.

Włodzimierz Sadalski podkreśla, że pierwszy rywal polskiego zespołu Kanada jest teoretycznie najsłabszy. - Los dał odpowiedniego przeciwnika na inaugurację, ale absolutnie nikt go lekceważyć nie będzie. W tym zespole są gracze, choćby tacy jak Dan Lewis, którzy wiele umieją. Oni nie przylecą do Triestu, żeby zakończyć udział na pierwszej rundzie. Przypomnę, że trenerem tego zespołu jest Glenn Hoag, który słoweński zespół bez gwiazd doprowadził do Final Four Ligi Mistrzów – powiedział Włodzimierz Sadalski.

Siatkarze w hali lotniska wzbudzili niemałe zainteresowanie. Podróżni zaczęli wyciągać aparaty fotograficzne, kartki i zbierali autografy, a co poniektórzy pozwalali podpisywać się na swoich ubraniach. Do Włoch wybiera się wielu polskich sympatyków siatkówki. - Jestem przekonany, że w Trieście i w halach innych miast będzie na trybunach biało-czerwono. Na pewno dla kibiców takie mistrzostwa, gdzie do podium pretenduje przynajmniej osiem drużyn są znacznie ciekawsze od takich, gdy kandydatów do medalu jest jedynie trzech. Mi nie przeszkadza, że wskazuje się na nas palcem i mówi, że jesteśmy faworytami. - podkreślił Bartosz Kurek. Najbardziej wartościowy zawodnik ME 2009 Piotr Gruszka dodaje: znamy swoją wartość, niech inni nas się boją.

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej