Janusz Pindera z Sofii, 13 października 2015

Wszystko już jasne. Polska zagra w ćwierćfinale ze Słowenią. Mecz w środę o 16.45 polskiego czasu.

W Sofii będzie o godzinę później. Dla naszych siatkarzy nie miało większego znaczenia, kto będzie ich rywalem, Holandia czy Słowenia. Mecz tych drużyn obejrzeli w hotelu. Nie było to wielkie widowisko, trybuny świeciły pustkami. Spotkanie to obejrzało zaledwie 500 osób (Armeec Arena mieści 12,5 tysiąca), ale ci, którzy nie kupili biletów nie mają czego żałować.

Holandia nie pokazała połowy tego co w dramatycznym, niedzielnym meczu z Bułgarią, przegranym dopiero w tie breaku 15:17. Pierwszego seta „Pomarańczowi” oddali właściwie bez walki (16:25), w drugim  próbowali ją nawiązać, ale jak się nie ma klasowych rozgrywających i słaby atak z lewego skrzydła, to niewiele można zdziałać.

Najbliżej rywali Holendrzy byli w ostatniej, trzeciej partii. W pewnym momencie był remis 11:11, ale im bliżej końca tym więcej popełniali błędów. Ostatecznie przegrali  21:25 i cały mecz 0:3. A to oznacza, że w środę o 17.45 miejscowego czasu rywalem naszych siatkarzy w ćwierćfinale Mistrzostw Europy będą Słoweńcy.

Zapowiada się więc powtórka z Warny. W minioną sobotę pokonaliśmy tam  ich 3:1, mając również poważne kłopoty w secie trzecim. Straciliśmy wtedy sześć punktów z rzędu, od stanu 24:19 do 24:25, ale nie straciliśmy chłodnej głowy i ostatnie słowo należało do naszej drużyny (28:26). W ostatniej, czwartej partii Słoweńcy nie mieli już nic do powiedzenia.

Teraz zapowiadają rewanż, ale zdecydowanym faworytem będzie zespół Stephane’a Antigi. W tamtym spotkaniu było trochę prowokacji ze strony Słoweńców, ale odpowiedź Polaków była natychmiastowa. Nie tylko słowna, ale przede wszystkim na boisku. Okazuje się, że nie opłaca się za bardzo ich denerwować, bo grają lepiej.

- Mają mocne skrzydła, zwłaszcza lewe (Tine Urnaut i Klemen Cebulj) -jak twierdzi Oskar Kaczmarczyk, statystyk polskiej ekipy, ale dużo zależeć będzie też od postawy Mitji Gaspariniego. Atakujący Słoweńców potrafi efektownie zdobywać punkty, ale popełnia też dużo błędów. Jeśli jednak będzie miał swój dzień, to może napsuć krwi.

W pierwszym rzędzie jednak, zdaniem Kaczmarczyka trzeba wyeliminować Urnauta i Cebulja, bo to na nich spoczywa ciężar gry. – Musimy odrzucić Słoweńców od siatki serwisem, wtedy będzie łatwiej. Jeśli będą dobrze przyjmować, to mogą sprawić nam sporo kłopotów. To zespół, któremu nie można pozwolić, by prowadził, bo wtedy się nakręca i gra jeszcze lepiej. Ale nasi chłopcy i Stephan Antiga doskonale o tym wiedzą i na pewno zrobią wszystko, by nie doprowadzić do kłopotów. W pierwszym meczu trochę ich było, ale najważniejsze, że w porę zostały rozwiązane – mówi Kaczmarczyk.

Nasi siatkarze o czekającym ich spotkaniu ze Słoweńcami mówią niewiele, ale widać gołym okiem, że nie wyobrażają sobie przegranej.

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej