-
- Rozgrywki
- Rozgrywki seniorskie
- 2. Liga Mężczyzn
- Aktualności
- Reprezentacje - siatkówka
- Seniorzy
- Paweł Brandt: sam udział w igrzyskach ich nie zadowoli
Eugeniusz Andrejuk, 23 lipca 2016
Fizjoterapeuta naszych siatkarzy Paweł Brandt olimpijski debiut miał w 2010 roku w Vancouver. W tym czasie pracował w teamie Justyny Kowalczyk, znakomitej biegaczki narciarskiej, która w Kanadzie zdobyła trzy medale - po jednym w każdym kolorze.
- Nie znam drugiego sportowca, który tak ciężko pracowałby - mówi Paweł Brandt. - Pobudka była o 5.30, pół godziny później rozpoczynał się 45-minutowy rozruch - rolki, rower lub bieg. Następnie Justyna miała dwa ciężkie treningi, po 2,5-3 h każdy. Po kolacji mistrzyni biegów narciarskich ćwiczyła jeszcze przez 45 minut na stacjonarnym rowerku.
Jak podkreśla Paweł Brandt na wielkie sukcesy Justyny Kowalczyk złożyły się przede wszystkim ciężka praca na treningu, silny charakter oraz ogromna wytrzymałość. - Jak kiedyś policzyliśmy w roku miała 25 wolnych dni. Po kolejnym sukcesie znajdowała w sobie ogromną motywację do jeszcze większej pracy - powiedział Paweł Brandt.
Fizjoterapeuta naszych siatkarzy poznał już atmosferę igrzysk i wioski olimpijskiej. - Było bardzo dużo kontroli ze względów bezpieczeństwa. Autokar wjeżdżał do jednej strefy, wysiadaliśmy, przechodziliśmy przez bramki i wsiadaliśmy do następnego, żeby pojechać dalej.
Ważnym miejscem igrzysk jest stołówka. - W Vancouver miała ona chyba rozmiary piłkarskiego boiska - powiedział Paweł Brandt. - Pod ścianami znajdowały się restauracje z różnymi kuchniami ze świata. Tutaj kwitło życie towarzyskie. Z kimś sławnym można było zrobić zdjęcie.
W okresie współpracy z Justyną Kowalczyk Paweł Brandt był do dyspozycji tylko słynnej biegaczki. Obecnie na zgrupowaniu w Spale, przed odlotem na igrzyska do Rio de Janeiro, jest dwunastu zawodników.
- Czasem przyjeżdżało 22 graczy. Tak się zdarza na początku reprezentacyjnego sezonu, gdy trener Stephane Antiga chce sprawdzić młodych zawodników, dokonać selekcji. Jednak najtrudniejsze są turnieje. Czasem po wieczornym meczu przyjeżdżamy do hotelu około północy, a następnego dnia rano gramy kolejny.
Gry i treningu siatkarza nie można sobie wyobrazić bez skakania. - Przeciętnie dziennie zawodnik wykonuje od 80 do 100 skoków - tłumaczy Paweł Brandt. - Jest to potężna dawka. Trzeba pamiętać, że nie jest to fizjologiczna forma ruchu człowieka jak chodzenie czy bieganie. Ciało nie jest przygotowane do skakania, które ma ogromny wpływ na układ kostny. Stąd mieliśmy w ostatnim czasie tyle operacji kręgosłupa naszych zawodników.
Do siatkówki Paweł Brandt absolwent Wydziału Fizjoterapii Akademii Wychowania Fizycznego w Katowicach trafił w 2008 roku. Pracował z kadrą kobiet na zgrupowaniu w Miliczu. W sztabie szkoleniowo-medycznym męskiej reprezentacji był m.in. w czasie FIVB Mistrzostw Świata w Piłce Siatkowej Mężczyzn Polska 2014, kiedy biało-czerwoni zdobyli złoty medal.
Czy stać reprezentację Polski na sukces w Rio de Janeiro? - Zawodnicy są bardzo mocno zmotywowani - podkreśla Paweł Brandt. - Widać, że bardzo chcą odnieść sukces. W kwalifikacjach olimpijskich - Puchar Świata i turnieje kontynentalny oraz interkontynentalny - rozegrali 23 mecze. Włożyli w walkę o igrzyska ogromny wysiłek. Dużo ich to kosztowało, żeby teraz zadowolić się tylko samym udziałem. Każdy z graczy doskonale zdaje sobie sprawę po co leci do Rio de Janeiro.
www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej