Janusz Pindera z Warny/EA, 10 października 2015

Polska pokonała w Warnie Słowenię 3:1 odnosząc drugie zwycięstwo w mistrzostwach Europy. Teraz kolej na najsłabszą w grupie Białoruś.

Polska pokonała w Warnie Słowenię 3:1 (25:21, 28:30, 28:26, 25:13) w meczu grupy C mistrzostw Europy siatkarzy.

Polska:
Fabian Drzyzga, Bartosz Kurek, Karol Kłos, Mateusz Bieniek, Michał Kubiak, Mateusz Mika, Paweł Zatorski (L) - Dawid Konarski, Grzegorz Łomacz, Karol Kłos, Artur Szalpuk, Rafał Buszek

Trener: Stephane Antiga

Słowenia: Dejan Vincić, Alen Pajenk, Klemen Cebulj, Mitja Gasparini, Danijel Koncilja, Tine Urnaut, Jani Kovacić (L) - Miha Plot (L), Gregor Ropret, Alen Sket.

Trener: Andrea Giani

Stephane Antiga, tak jak większość trenerów na ogół nie zmienia zwycięskiego składu, więc mecz ze Słowenią zaczęła ta sama szóstka co z Belgią. Ale, gdy tylko pojawiły się pierwsze, drobne problemy, szybko podjął decyzję i na początku drugiego seta, w miejsce Fabiana Drzyzgi zobaczyliśmy drugiego rozgrywającego, Grzegorza Łomacza. Później znów wystawiał Drzyzga, choć kiedy przyszło twardo walczyć o zwycięstwo w trzecim secie Antiga zdecydował się na podwójną zmianę z Łomaczem i Dawidem Konarskim w ataku. Na szczęście w porę wrócił do wyjściowego ustawienia z Kurkiem i ten przesądził o jego losach.

W pierwszym secie Słoweńcy mieli mocno rozregulowane celowniki i raz po raz atakowali po autach. Większego znaczenia nie miało kto atakował, właściwie każdy z wiodących graczy tej drużyny powinien poczuwać się do winy. A Polacy z zimną krwią wykorzystywali nadarzające się okazję i punktowali ich bezlitośnie. Ze stanu 5:5 odskoczyli na 10:5, później po serwisowym asie Kurka było 16:10. Rywale rzucili się jeszcze w pogoń, prawie odrobili straty (16:18), ale na wiele więcej nie było ich stać.  Ostatni punkt w tej partii (25:21) zdobył Kurek.

W drugiej Słowenia pokazała, że jak jej podasz pomocną dłoń, to chwyci mocno całą rękę. I po pięciu setbolach Andrea Giani, siatkarska legenda włoskiej złotej reprezentacji sprzed lat, dziś trener naszych rywali, mógł się wreszcie uśmiechnąć. Drużyna której trzon stanowią zawodnicy mający za sobą występy w PlusLidze wygrali 30:28. Niewiele brakowało, by cieszył się jeszcze bardziej w kolejnym, boi Słoweńcy wyciągnęli z 19:24 na 25:24, by ostatecznie przegrać 26:28. Ale w ostatnim, czwartym pokazał, że nie jest grzecznym chłopcem z Neapolu. Kiedy Polacy spuszczali solidne lanie jego drużynie pokazał oblicze groźniejsze niż zwykle, za co otrzymał słusznie żółtą kartkę. A  Słoweńcy do końca byli już schowani za podwójną gardą nie wierząc, że mogą już cokolwiek zmienić.  I słusznie, nie mieli szans, a mecz skończył potężnym serwisem Kurek.

W poprzedzającym spotkanie Polaków meczu Belgów z Białorusią emocji nie było żadnych. Drużyna Wiktora Sidelnikowa nie miała nic do powiedzenia, podobnie jak dzień wcześniej w konfrontacji ze Słowenią. Teraz było jeszcze gorzej, o czym najlepiej świadczy wynik: 25:17, 25:18, 25:17 dla Belgii. W niedzielę polscy siatkarze zagrają z nimi na pożegnanie z Warną i trudno sobie wyobrazić, by mogła nam się stać krzywda. A to będzie oznaczać pierwsze miejsce w grupie i bezpośredni awans do ćwierćfinału, który Polakom przyjdzie rozegrać już w Sofii. A w meczu o miejsca 2-3, które gwarantują występy w barażach zmierzą się Słoweńcy z Belgami i powinno być ciekawie.

Transmisje z mistrzostw Europy w sportowych kanałach Polsatu Sport.

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej