Janusz Pindera, 17 października 2015

Słowenia sensacyjnie wygrywa w Sofii z Włochami 3:1 i zagra w finale mistrzostw Europy siatkarzy.

Słowenia sensacyjnie wygrywa w Sofii z Włochami 3:1 i zagra w finale mistrzostw Europy siatkarzy. 

Włochy – Słowenia 1:3 (13:25, 25:23, 20:25, 20:25)

Włochy: Osmany Juantorena (15), Simone Gianelli (3), Ivan Zaytsev (15), Filippo Lanza (8), Simone Buti (6), Mateo Piano (1), Massimo Colaci (L) – Pasquale Sottile, Luca Vettori, Oleg Antonov, Simeone Anzani (1)

Trener: Gianlorenzo Blengini

Słowenia: Alen Pajenk (9), Mitja Gasparini (18), Dejan Vincic (2), Jan Kozamernik (6), Tine Urnaut (22), Klemen Cebulij (16), Jani Kovacic (L) – Jan Klobucar, Alen Sket, Jan Pokeresnik

Trener: Andrea Giani

Po pierwszym secie półfinałowego meczu Włosi byli w szoku. Wciąż aktualni wicemistrzowie Europy, druga drużyna Pucharu Świata przegrywa tę partię do 13. Takiego lania dawno już nie dostali, statystyka była dla nich bezlitosna: byli słabsi od Słoweńców, i to zdecydowanie, w każdym elemencie.

Drugiego seta niedoceniani rywale też zaczęli znakomicie, od prowadzenia 4:1, 8:5. Nie pomagał jeden z najlepszych siatkarzy świata, Osmany Juantorena, Kubańczyk z włoskim paszportem, niewiele mógł zmienić Ivan Zajcew, inny as włoskiej drużyny. Ale tacy jak on czy Juantorena szybko się nie poddają. Kilka minut później był już remis (10:10) i obraz gry powoli zaczął się zmieniać, tyle że Słoweńcy ani myśleć wyrzec się marzeń o sensacji.

Oskar Kaczmarczyk, statystyk polskiej drużyny mówił mi jeszcze w Warnie, przed pierwszym meczem ze Słowenią, że to bardzo groźna drużyna, jeśli złapie wiatr w żagle. Wtedy się napędzają i grają najlepiej jak potrafią. A stać ich na wiele. Mają kilku klasowych zawodników (Tine Urnaut, Klemen Cebulj, Alen Pajenk), mają atakującego Mitję Gaspariniego, który jak ma swój dzień potrafi mocno postraszyć najlepszych. A w tym meczu zaczął wspaniale, w pierwszym secie atakował ze skutecznością 75 procent.

Ale Włosi to Włosi. Nawet jak nie grają swojej najlepszej siatkówki, to mają jednak skuteczne strzelby. Po dwóch atakach Zajcewa prowadzili  22:20 i Gianlorenzo Blengini, ich trener, wreszcie się uśmiechnął. Tego prowadzenia już nie oddali i w setach było 1:1. 

Myślę, że w tym momencie niewielu postawiłoby na Słoweńców. Wydawało się, że Włosi już rozwiązali problem, ale okazało, że możliwości drużyny Andrei Gianiego sięgają dalej niż „tylko” półfinał. W trzeciej i czwartej partii, to oni rządzili na boisku i dokonali tego, czego nikt po nich nie oczekiwał. Zagrają w finale o złoto, udowodnili, że niemożliwe jest możliwe i za to należą się im największe brawa, a przecież to jeszcze nie koniec. Oni mogą wygrać te mistrzostwa. Ich włoski trener, jeden z najbardziej utytułowanych zawodników w historii tej dyscypliny jak magnes przyciąga do siebie szlachetne kruszce

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej