Anna Daniluk, 22 lipca 2016

- Chciałbym wrócić z Rio z medalem - mówi przyjmujący reprezentacji Polski Mateusz Mika. Od środy nasi siatkarze doskonalą swoją formę w Ośrodku Przygotowań Olimpijskich COS w Spale.

pzps.pl: Kilka lat temu śledził pan zmagania olimpijskie przed telewizorem, a niebawem sam weźmie pan udział w takiej imprezie. Jakie jest pana najwcześniejsze wspomnienie olimpijskie?
Mateusz Mika:
Pamiętam, że jak byłem mały oglądałem igrzyska olimpijskie w telewizji. Może jeszcze nie siatkówkę jako taką, tylko lekką atletykę i inne dyscypliny. Jednak jeszcze wtedy nie miałem świadomości wyboru tego, co oglądam. A jeżeli chodzi o siatkówkę to pamiętam igrzyska w Pekinie i w Londynie.

- Myślał Pan o jakiejś innej dyscyplinie olimpijskiej, czy od zawsze ciągnęło pana do siatkówki?
- Nie od zawsze. Na początku chciałem grać w piłkę nożną, pewnie jak większość małych chłopaków, ale później moje plany się zmieniły i na poważnie zająłem się siatkówką.

- To pana pierwsze igrzyska olimpijskie. Jak czuje się pan w roli olimpijczyka?
- Czuję się bardzo przyjemnie, ale muszę przyznać, że sam udział nie będzie dla mnie satysfakcjonujący, choć dla wielu osób to w zupełności wystarczy. Chciałbym wrócić z Rio z medalem.

- Wysoko pan mierzy, zwłaszcza, że kolejka potencjalnych medalistów jest dość długa…
- Myślę, że każdy ma takie samo podejście. Może są sportowcy, którzy myślą inaczej, ale wydaje mi się, że większość z tych siatkarskich reprezentacji, które będą na turnieju chciałaby wrócić do kraju z medalem.

- Jaka jest atmosfera w kadrze na dwa tygodnie przed igrzyskami? Jesteście już myślami w Rio czy wciąż skupiacie się na przygotowaniach w Spale?
- W naszych rozmowach pojawia się temat igrzysk, ale w tej chwili wszyscy koncentrujemy się na tym, co robimy na treningach, bo to jest chyba najlepsza droga, żeby pojechać na turniej w najwyższej dyspozycji.

- W zeszłym roku był pan w Rio na Lidze Światowej i poczuł pan atmosferę gry przed brazylijską publicznością, która na igrzyskach oczekuje od swojej drużyny dobrego wyniku. Nie boi się pan presji ze strony widowni?
- Nie, bo ja akurat należę do tych osób, które nie słyszą tego co się dzieje poza boiskiem. Wiadomo, że na pewno lepiej się gra przed swoją publicznością, ale dla mnie najważniejsze jest to, żeby trybuny były pełne. Nie chciałbym grać w takiej smutnej i cichej atmosferze.

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej