JK, fot. www.ossrb.org, 18 lipca 2016

Reprezentacja Serbii, po wygranej w finale z Brazylią 3:0, po raz pierwszy w historii stanęła na najwyższym stopniu podium Ligi Światowej. - Jeszcze do mnie nie dotarło, że odnieśliśmy tak wielki sukces - mówi Marko Ivović, MVP turnieju w Krakowie, który po roku nieobecności wraca na parkiety PlusLigi.

Reprezentacja Serbii, po wygranej w finale z Brazylią 3:0, po raz pierwszy w historii stanęła na najwyższym stopniu podium Ligi Światowej. - Jeszcze do mnie nie dotarło, że odnieśliśmy tak wielki sukces - mówi Marko Ivović, MVP turnieju w Krakowie, który po roku nieobecności wraca na parkiety PlusLigi.

Serbowie nie zagrają w igrzyskach olimpijskich. Dlatego też do Ligi Światowej przystąpili z mocnym postanowieniem - wygrać ją i pokazać, że są mocną drużyną. Ten cel osiągnęli w świetnym stylu. W meczu finałowym pokonali Brazylijczyków, najbardziej utytułowany zespół Ligi Światowej. Jednym z bohaterów tego spotkania był przyjmujący reprezentacji Serbii, Marko Ivović. Dwudziestosześciolatek zdobył dwie nagrody indywidualne - dla najlepszego pierwszego skrzydłowego oraz dla najlepszego zawodnika turnieju.

- Pierwszy raz w życiu coś wygrałem, to jest pierwsza nagroda jaką otrzymałem. Nawet nie wiem co powiedzieć, co czuję  - nie kryje radości Marko Ivović.

I dodał - Nie spodziewałem się takiego meczu w finale. Zagraliśmy dobrze, Brazylijczycy słabiej, ale to wynikało z faktu, że nie pozwoliliśmy im na dużo w tym spotkaniu. Na pewno wierzyliśmy, że możemy odnieść zwycięstwo. Jeśli w coś wierzysz, jeśli chcesz to osiągnąć, to ci się uda.  Uważam, że zasłużyliśmy na wygraną, ponieważ przez całą Ligę Światową prezentowaliśmy się bardzo dobrze. Nie gramy w tym sezonie już w żadnym innym turnieju, więc przygotowywaliśmy się tylko do niej. Naszą grą chcieliśmy pokazać, że zasłużyliśmy również na występ na igrzyskach olimpijskich. Mamy  nadzieję, że w przyszłości władze FIVB zmienią zasady kwalifikacji na to największe sportowe wydarzenie.

Po nieudanych mistrzostwach świata w 2014 roku, zespół Serbii objął znakomity w przeszłości rozgrywający, Nikola Grbić. Jego podopieczni już w zeszłorocznej edycji Ligi Światowej pokazali się z bardzo dobrej strony. W świetnym stylu dotarli do finału, zdobywając srebrny medal. W tym roku w fazie interkontynentalnej Serbowie ponownie zaskoczyli świetną formą. Przegrali tylko dwa spotkania, pokonali zaś takie zespoły jak Polska, Bułgaria, Rosja czy Brazylia.

- Od mistrzostw świata mamy nowego trenera, od roku gramy tym składem, a już zdobyliśmy złoty i srebrny medal Ligi Światowej. Zeszłoroczne mistrzostwa Europy nam nie wyszły, ale pokonali nas Francuzi, późniejsi złoci medaliści. Nie udało się również dobrze zagrać turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk olimpijskich w Berlinie. Ale teraz ponownie pokazaliśmy, że jesteśmy dobrą drużyną. Mamy nadzieję, że wszyscy będziemy zdrowi i w przyszłości pokażemy jeszcze lepszą siatkówkę. Ale to wszystko co się wydarzyło w ostatnich dwóch latach jest już za nami. Na ten moment cieszymy się ze zwycięstwa w Krakowie i piszemy nową historię serbskiej siatkówki - powiedział.

Marko Ivović podziękował stronie polskiej za znakomitą organizację turnieju Final Six Ligi Światowej. - Czuliśmy się w Krakowie znakomicie. Na każdym kroku odczuwaliśmy przejawy polskiej gościnności. Dziękuję godpodarzom za ten miły czas - zakończył najlepszy zawodnik finałowego turnieju, który od 13 do 17 lipca był rozgrywany w Tauron Arenie. Reprezentacja Serbii została uroczyście powitana na lotnisku w Belgradzie.

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej