Anna Hołub, 29 marca 2012

Ostatnie miesiące są bardzo pozytywne w karierze młodego środkowego z Częstochowy Łukasza Wiśniewskiego. W grudniu w Japonii grał z reprezentacją w Pucharze Świata. Z Tytanem AZS jest na dobrej drodze do zdobycia Challenge Cup.

Środkowy Tytana AZS Częstochowa Łukasz Wiśniewski był z reprezentacją Polski w zawodach o Puchar Świata, gdzie biało-czerwoni wywalczyli olimpijski awans. Znalazł się też w kadrze trenera Andrei Anastasiego na tegoroczne rozgrywki Ligi Światowej. We wtorek w barwach swego klubu zagrał w Warszawie z AZS Politechniką w pierwszym finałowym meczu Pucharu Challenge i z kolegami odniósł zwycięstwo 3:1. Rewanż odbędzie się w sobotę w Częstochowie.

pzps.pl: Co zadecydowało o tym, że pokonaliście gospodarzy w pierwszym spotkaniu?
- Myślę, że determinacja z naszej strony. Naprawdę chcieliśmy wygrać to spotkanie, podjąć prawdziwą walkę i postawić się warszawskiemu zespołowi. Naszym celem było zaprezentowanie się  z jak najlepszej strony, żeby pokazać przeciwnikom, że spotkanie rewanżowe będzie dla nich równie ciężkie. I to się udało. Można stwierdzić, że mecz był bardzo wyrównany. Paweł Mikołajczak udowodnił, że na zagrywce może być bardzo niebezpieczny ale chwała naszym chłopakom za to, że przetrzymali jego serwis i udało się wygrać.   

- AZS Politechnika może wydawać się mało wygodnym rywalem. Czy liczyliście, że finał Pucharu Challenge będzie wewnętrzną sprawą polskich klubów?
- Szczerze mówiąc na ten temat rozmawialiśmy dopiero będąc w półfinale kiedy wiedzieliśmy, że być może zmierzymy się z warszawą lub rumuńskim zespołem. Dla nas to było bez znaczenia. Wiadomo, że dwie polskie drużyny w finale pokazują, że posiadamy silne zespoły. Mam nadzieję, że Asseco Resovia Rzeszów zdobędzie Puchar CEV czego im bardzo serdecznie życzę i trzymam za nich kciuki. Pokazaliśmy chyba, że potrafimy walczyć. Każdy ma opinię taką jaką chce i może te rozgrywki nazywać „pucharem trzeciej kategorii lub śmieciowym”. Nas kosztowało to bardzo dużo walki i zdrowia.

- W domu gra się zupełnie inaczej ale tutaj również kibice Was nie zawiedli. Doping pomaga?
- Na naszych kibiców możemy liczyć zawsze. Dziękujemy im za to, że trzymają za nas kciuki i dopingują nas. To nam bardzo pomaga i mobilizuje do walki na boisku. W rewanżowym spotkaniu kibice na pewno pokażą na co ich stać.

- Trener Andrea Anastasi powołał Pana do kadry. Czy był Pan tym zaskoczony?
- Nie ukrywam, ze liczyłem na powołanie i bardzo się cieszę, że znalazłem w gronie wybrańców naszego szkoleniowca. Będzie to kolejne znakomite dla mnie doświadczenie. Nie ma się co oszukiwać, nie będę w kadrze zawodnikiem pierwszoplanowym. Ja ma tam się uczyć i zdobywać doświadczenie.

- Jakie są Pańskie plany na przyszłość? Zamierza Pan pozostać w Częstochowie?
- Na chwilę obecną nie powiem jeszcze nic na ten temat, ponieważ nie zastanawiam się nad tym. Liczy się dla mnie sobotni mecz i na tym musze się skupić.

- Obiecuje Pan zwycięstwo w rewanżowym spotkaniu?
- Nie mogę obiecać bo rywale pokazali się z naprawdę dobrej strony i na pewno nie odpuszczą, a jeżeli puszczą rękę na zagrywce, to może być ciężko. Jeśli seriami nie popełniają błędów to są ciężkim przeciwnikiem. Mam nadzieję, że przy naszej publiczności nie będzie im tak łatwo i wygramy.

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej