KS, fot. FIVB, 19 czerwca 2011

W drugim meczu czwartej kolejki LŚ Polacy przegrali w Chicago z reprezentacją USA 3:1 (25:21, 15:25, 25:18, 25:22). Wczoraj biało-czerwoni po wspaniałej grze pewnie wygrali 0:3.

Podobnie jak wczoraj hala w Chicago wypełniona była przede wszystkim polskimi kibicami. Michał Bąkiewicz, kapitan polskiego zespołu, na konferencji pomeczowej po pierwszym meczu powiedział, że drużyna zagrała tak dobre spotkanie dzięki wspaniałemu dopingowi polskich fanów.

Polacy na boisko wybiegli w tym samym składzie, co wczoraj. W reprezentacji Stanów Zjednoczonych nastąpiła jedna zmiana na środku bloku Ryana Millara zastąpił Russell Holmes.

W pierwszym secie to Amerykanie dyktowali warunki na boisku. Gospodarze zagrali o niebo lepiej niż we wczorajszym meczu. W ich drużynie zaczął funkcjonować blok, na środku rewelacyjnie spisywał się Holmes, a w ataku brylował Anderson. Natomiast biało-czerwoni popełniali bardzo dużo błędów własnych szczególnie w polu zagrywki. Na pierwszą przerwę techniczną zawodnicy schodzili z boiska przy stanie 8:6, na drugą 16:12. Czteropunktową przewagę Amerykanie utrzymali do końca partii, wygrali 25:21.

Druga partia rozpoczęła się idealnie dla naszych zawodników. Po atakach Kubiaka i Kurka, skutecznych blokach biało-czerwonych i asie serwisowym Nowakowskiego Polacy wygrywali już 1:6. O czas poprosił Alan Knipe. Pięciopunktową przewagę nasi zawodnicy utrzymali do przerwy technicznej 3:8. Prowadzenie biało-czerwonych z biegiem odsłony powiększało się. Kubiaka zmienił Ruciak, który bardzo dobrze wywiązał się ze swojej roli. Druga pauza 8:16. W polskich szeregach dobrze spisywał się Nowakowski i najwięcej punktował Bartman. Podopieczni Anastasiego pewnie wygrali do 15.

W trzecim secie od samego początku Amerykanie wywalczyli przewagę, którą sukcesywnie powiększali.  W drużynie mistrzów olimpijskich w szczególności punktował Anderson, który bombardował Polaków swoimi atakami. Dużą rolę odegrał też szczelny blok gospodarzy. Przy stanie 14:10 Amerykanie zdobyli 6 punktów w jednym ustawieniu, a ich przewaga urosła do 10 punktów. Polacy w końcówce zaczęli odrabiać straty, udało im się zredukować tę ogromną przewagę do 5 oczek. Ostatecznie przegrali do 18. Partię zakończył Anderson.

Czwarta odsłona zaczęła się dobrze dla Polaków. W dużej mierze dzięki skutecznemu blokowi biało-czerwoni odskoczyli na kilka punktów 8:12. Niestety gospodarze szybko doprowadzili do remisu 15:15. Od tego momentu toczyła się wyrównana walka do stanu 20:19. Później Amerykanie wywalczyli czteropunktową przewagę 24:20. Polakom udało się jeszcze obronić dwie piłki setowe. Przy trzeciej w ataku pomylił się Bartman. Mistrzowie olimpijscy wygrali do 22.

USA – Polska 3:1 (25:21, 15:25, 25:18, 25:22)


USA: Anderson, Lee, Priddy, Holmes, Thornton, Stanley, Lambourne (libero), Millar, Lotman, Hansen
Polska: Żygadło, Bartman, Możdżonek, Nowakowski, Kurek, Kubiak, Ignaczak (libero), Jarosz, Woicki, Ruciak, Bąkiewicz

Po meczu powiedzieli:

Michał Bąkiewicz, kapitan reprezentacji Polski: - Gratulacje dla zespołu USA. Zagrali bardzo dobre spotkanie. Mogliśmy wygrywać czwartą partię, ale popełniliśmy za dużo błędów własnych. Jesteśmy bardzo niezadowoleni.

William Priddy, kapitan reprezentacji USA: - To był dziwny meczy, ale jesteśmy szczęśliwi z powodu wygranej.

Andrea Anastasi, trener reprezentacji Polski: - Popełniliśmy bardzo dużo błędów, szczególnie w czwartym secie. To naprawdę okropne. To pierwszy mecz Ligi Światowej, w którym nie zagraliśmy bardzo dobrze.

Alan Knipe, trener reprezentacji USA: - Myślę, że dziś zmęczenie odbiło się na dyspozycji obu zespołów. Moim zdaniem żadna z ekip nie wyglądała świeżo. Zrobiliśmy dobrą robotę w wypracowaniu naszego zwycięstwa. To nie było łatwe.

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej