JK, EA, 15 lipca 2015

W środę meczem Brazylii z Francją rozpocznie się finałowy turniej XVI edycji Ligi Światowej. Tytułu zdobytego rok temu we Florencji broni reprezentacja USA.

W środę meczem Brazylii z Francją rozpocznie się w Rio de Janeiro finałowy turniej XVI edycji Ligi Światowej. Tytułu zdobytego rok temu we Florencji broni reprezentacja USA.

Brazylia, USA, Francja
W pierwszej grupie spotkają się multimedaliści tego turnieju Brazylia, ubiegłoroczni zwycięzcy - reprezentacja USA oraz Francja, która w ostatni weekend wygrała Final Four Dywizji II i awansowała do elity. Brazylijczycy w poprzednim sezonie nie byli w wysokiej formie i w finale przegrali z reprezentacją USA.

- Ludzie zbyt szybko nas oceniają. Nie znają wszystkich spraw, jakie dzieją się w reprezentacji, nie widzą naszych reakcji na niepowodzenia, tylko krytykują. A my raz wygrywamy, raz przegrywamy. Mamy młodą drużynę i cały czas pracujemy, aby poprawić naszą grę - mówił po ubiegłorocznym finale rozgoryczony falą krytyki trener Bernardo Rezende.

W tym sezonie jego podopieczni mimo, że mieli zagwarantowany udział w turnieju finałowym, w fazie grupowej pokazali się z bardzo dobrej strony i są na fali wznoszącej. Po ubiegłorocznych niepowodzeniach (zdobyli srebrny medal mistrzostw świata) chcą w końcu udowodnić, że nadal są wielkim zespołem. I mają przewagę nad każdym rywalem, z jakim się spotkają na boisku - niesamowitych kibiców.

Amerykanie bronią tytułu, który zdobyli rok temu we Florencji. Są w bardzo wysokiej formie, o czym świadczy fakt, że nigdy tak dobrze nie grali w fazie grupowej Ligi Światowej, jak  w tym roku. Na dwanaście spotkań, przegrali tylko trzy - jeden z reprezentacją Polski i dwa z Iranem.

- Obrona tytułu w Brazylii będzie bardzo trudna. Zespoły, które się zakwalifikowały grają na wysokim poziomie - mówił Micah Christenson. - Każdy chce nam odebrać tytuł. Myślę, że faworytem turnieju są Brazylijczycy, ponieważ grają u siebie i mają wsparcie niesamowitych kibiców. A to robi różnicę - powiedział MVP ubiegłorocznej edycji Taylor Sander.

Francuzi to rewelacja tegorocznych rozgrywek. To, czego nie udało im się osiągnąć w zeszłym sezonie, zrobili w tym roku - w wielkim stylu awansowali do I dywizji. Są jedyną niepokonaną do tej pory drużyną. Wygrali wszystkie dwanaście spotkań w fazie grupowej, a w finale w zeszłym tygodniu nie dali żadnych szans Argentynie i Bułgarii, pokonując oba zespoły po 3:0.

- Czuję ulgę po tak wielkim zaangażowaniu ze strony zawodników i sztabu. Wiedziałem, że w zespole jest ogromny duch walki. Jestem trochę zaskoczony tym wynikiem, ale to tylko potwierdza nasze czwarte miejsce w mistrzostwach świata zdobyte w zeszłym roku. Teraz naszym celem jest wyższa lokata - powiedział trener Laurent Tillie.

Polska, Włochy, Serbia
Drugą grupę tworzą Polska, Włochy oraz Serbia. Mistrzowie świata - reprezentacja Polski – uważana jest za faworyta rywalizacji. Mimo, że z zespołu odeszło czterech czołowych zawodników, trener Stephane Antiga znalazł doskonałych następców. Do drużyny wrócił nieobecny w mś Bartosz Kurek i to on był siłą napędową biało-czerwonych. Wspomagali go Mateusz Mika oraz debiutant - Mateusz Bieniek. Cała trójka zajmuje wysokie miejsca w rankingach Ligi Światowej.  Finał Lig Światowej nie był dla reprezentacji Polski celem samym w sobie.  - Zakładaliśmy, że na każde spotkanie będziemy wychodzić z myślą o tym, że chcemy je wygrać. Udało nam się awansować z grupy. W Rio de Janeiro będziemy chcieli wygrywać, a czas pokaże, gdzie skończymy - mówił przed odlotem na Final Six Mateusz Mika.

Drużyna Włoch aktualnie przeżywa kryzys. Trener Mauro Berutto dyscyplinarnie wyrzucił czterech czołowych zawodników z kadry: Dragana Travicę, Iwana Zajcewa, Giulio Sabbiego oraz Luigi Randazzo. To z pewnością jest bardzo duże osłabienie drużyny, bo dwaj pierwsi zawodnicy od lat stanowią o sile włoskiej drużyny.

- Na pewno to co się wydarzyło wpłynęło na naszą grupę, na nas wszystkich. Ale jutro gramy mecz i musimy zapomnieć o przeszłości. To będzie bardzo trudny turniej. Nasz zespół będzie trochę nietypowy, ale jestem pewien, że każdy z nas dołoży wszelkich starań, aby dobrze wpaść. Dla młodych ludzi będzie to wielka szansa, w końcu udział w Final Six nie nie zdarza się na co dzień -  mówił środkowy reprezentacji Włoch Emanuele Birarelli.

Serbowie ostatni medal w Lidze Światowej zdobyli właśnie na kontynencie południowoamerykańskim – w 2010 roku w argentyńskiej Cordobie wywalczyli brązowy medal. Od tamtej pory w ich ekipie zaszła zmiana pokoleniowa. Po zeszłorocznym słabym występie w Lidze Światowej i na mistrzostwach świata rozgrywanych w Polsce ekipę przejął Nikola Grbić. Jego pracę widać było już w fazie interkontynentalnej. Serbowie za przeciwników mieli doświadczone drużyny Brazylii i Włoch oraz debiutującą w Dywizji I Australię. Z każdym rywalem poradzili sobie bardzo dobrze. W Final Six spotkają się z grupowymi rywalami - reprezentacją Włoch, która trzykrotnie już pokonali. Ale jak zaznacza trener Nikola Grbić, w Final Six wszystko zaczyna się od zera.

Podział medali Ligi Światowej 1990-2014 wśród uczestników tegorocznego turnieju Final Six:

 

złoto

srebro

brąz

Brazylia

9

5

4

Włochy

8

3

4

USA

2

1

2

Polska

1

0

1

Serbia*

0

4

2

Francja

0

1

0

*łącznie z Jugosławią , Serbią i Czarnogórą

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej