-
- Rozgrywki
- Rozgrywki seniorskie
- 2. Liga Mężczyzn
- Aktualności
- Reprezentacje - siatkówka
- Seniorzy
- Liga Europejska: Izrael - Polska 2:3
Janusz Pindera z Beer Szewy, 31 lipca 2015
Izrael przegrał z Polską 2:3 (24:26, 25:21, 25:19, 19:25, 9:15) w Beer Szewie po meczu trwającym dwie godziny i sześć minut.
W pierwszym secie zacięta walka trwała do samego końca, choć początek tej partii nie zapowiadał większych emocji. Przy stanie 24:24 z dobrej strony pokazał się nasz leworęczny atakujący Bartłomiej Bołądź, który wcześniej zmienił Szymona Romacia (również leworęczny), a chwilę później Aleksander Śliwka skutecznym ni to plasem ni atakiem zakończył te nerwowe zmagania.
W drugiej partii Bołądź grał od początku, ale w tej fazie na boisku rządzili gospodarze, którzy dość szybko objęli prowadzenie (7:3) i nie dali się dogonić. Inna sprawa, że pogoń drużyny Andrzeja Kowala była krótkotrwała. Polacy od stanu 11:18 najpierw odrobili trzy punkty (14:18), później po kolejnym, skutecznym ataku Adriana Buchowskiego, który zmienił Śliwkę zrobili jeszcze jeden mały kroczek (17:20) w kierunku miłego zakończenia tego seta, ale kolejne punkty zdobywali już siatkarze prowadzeni przez Avitala Selingera, syna Arie Selingera, trenera żeńskiej reprezentacji Izraela.
O kolejnym , trzecim secie, lepiej szybko zapomnieć, bo nic dobrego nie można napisać o naszej drużynie. Do stanu 15:16 próbowali walczyć, później rywale wykorzystali naszą słabość, uciekli na bezpieczną odległość i tę partię niestety należało spisać na straty. Dobrze, że w czwartej Andrzej Kowal już nie eksperymentował. Postawił na Śliwkę i Bednorza, na Bołądzia w ataku, rozgrywał Michał Kędzierski, na środku grali Dawid Dryja i Jan Nowakowski. Żelazny libero, to oczywiście Damian Wojtaszek.
Gospodarze robili co mogli, ale tabela nie kłamie, ostatni zespół naszej grupy nie ma mocnych argumentów, gdy przeciwnik nie robi zbyt wielu błędów. Wynik tego seta (25:19) oddaje w pełni, to co się działo na boisku.
O wyniku meczu miał więc podobnie jak w przypadku pań decydować tie break. Sensacji nie było. Emocji też niewiele, z tego prostego powodu, że drużyna Izraela nie miała nic do powiedzenia, a Polacy wreszcie zaczęli serwować tak, jak potrafią i szybko objęli wysokie prowadzenie (8:2, 10:5). Przy stanie 14:9 spotkanie mógł skończyć Śliwka, ale przekroczył linię trzeciego metra, więc w kolejnej akcji zrobił to Bednorz sprytną kiwką. Najwięcej punktów dla naszej drużyny zdobyli Bołądź (16) i Nowakowski (14), a dla rywali Genadi Sokolov (18) i Tamir Hershko (17). Jutro rewanż o 19.30 miejscowego czasu.
Po meczu powiedzieli:
Andrzej Kowal: Spodziewałem się, że może być nerwowo i było. Izrael robił wszystko, by u siebie wykorzystać szansę i nas pokonać, my zaś popełniliśmy stanowczo za dużo błędów. Długo szukaliśmy w tym meczu serwisu, dopiero pod koniec go znaleźliśmy i tie breaka wygraliśmy bez problemu. Zdecydowanie lepszej gry polskiej drużyny można oczekiwać dopiero podczas turnieju finałowego Ligi Europejskiej w Wałbrzychu, na razie są wzloty i upadki. Ale o jednym nasi siatkarze muszą pamiętać: na boisku liczy się charakter, trzeba na nim zostawić serce, bez względu na to z kim się gra. Bez takiego nastawienia trudno liczyć na wielkie sukcesy.
Dawid Dryja: Chyba trochę naszych rywali zlekceważyliśmy. Być może podświadomie, ale liczyliśmy, że się położą, a gdy tak się nie stało było lekkie zdziwienie. A, że przy tym graliśmy słabo, to musieliśmy pracować na wygraną aż pięć setów. Dobrze, że w ostatniej fazie tego spotkania zagraliśmy znacznie skuteczniej, bo różnie mogło być. Takie mecze są trudne, bo nie jest łatwo się maksymalnie skoncentrować, a później błąd rodzi kolejne błędy. Myślę, że w rewanżu zagramy znacznie lepiej.
www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej