- Rozgrywki
- Rozgrywki seniorskie
- 2. Liga Mężczyzn
- Aktualności
- Reprezentacje - siatkówka
- Seniorzy
- Janusz Pindera z Berlina: Rosja leci na igrzyska
Janusz Pindera z Berlina/fot. Piotr Sumara, 10 stycznia 2016
Francuzi przegrali z Rosją 1:3 w finale turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk i podobnie jak Polacy muszą lecieć do Rio via Tokio.
Trenerzy czasami mają nosa. To też świadectwo ich klasy. W Londynie Rosjanie zdobyli złoty medal olimpijski wychodząc z beznadziejnej wydawałoby się sytuacji. Przegrywali 0:2 z Brazylią i Władimir Alekno, szkoleniowiec Sbornej zamieszał mocno gospodarzom w głowach przestawiając na atak Dmitrija Muserskiego, nominalnego środkowego. Nie zrezygnował przy tym z Maksima Michajłowa, jednego z największych specjalistów na tej pozycji. Po prostu znalazł mu miejsce na lewym skrzydle. Co było dalej wiemy, Rosjanie wygrali mecz 3:2, a Alekno zasłużył sobie na wieczną chwałę.
Tu w Berlinie znów zaskoczył. Zaczął żelazną parą przyjmujących, czyli z Siergiejem Tietuchinem i Jegorem Kliuką, ale gdy zobaczył, że to nie wypali postawił na Aleksandra Markina z Jurijem Bierieżką. I rozbił tym Francuzów.
Do Berlina jego drużyna nie przyjechała w roli faworyta. Ubiegły sezon miała fatalny, a poprzedni nie lepszy. Alekno musiał gasić pożar po Andrieju Woronkowie, poprzednim trenerze, więc cały czas szukał najlepszych wykonawców do swojej wizji. Kiedy okazało się, że w Berlinie będzie musiał radzić sobie bez Muserskiego, akcje Rosjan spadły. Do tego na początku turnieju kontuzji doznał drugi rozgrywający Kowaliow i został tylko Siergiej Grankin.
Ale dał radę, tak jak cała drużyna.
W finale stawiano na Francję o której wszyscy od miesięcy mówią z zachwytem. Nic dziwnego, grają zjawiskowo. Kto oglądał ich pierwsze dwa sety półfinałowego spotkania z Polską wie o czym piszę. Wydawało się, że w Max Schmeling Halle przejadą się raz jeszcze po Rosjanach jak walec, tak jak w pierwszym meczu, który wygrali w wielkim stylu. Chyba nie wzięli jednak po uwagę, że Rosja rośnie z meczu na mecz, a po pierwszym secie w finale, wygranym 25:14 chyba zgubiła ich pycha. Oni się już widzieli w Rio, nie sądzili, że ktoś ośmieli się ich pokonać.
A jednak, nękana problemami Sborna w najważniejszym momencie pokazała swoją moc. Znakomicie zagrał Michajłow, na medal spisał się Grankin, no i zmiennicy. Bierieżko i Markin. Nie byłoby jednak tego finału, gdyby nie wspaniała postawa Tietuchina w półfinałowym meczu z Niemcami, czy wcześniej, gdy wygrywali z Bułgarią. 40 letni Tietiucha, jak o nim mówią najbliżsi, wraz z młodym, 20 letnim Kliuką stanowili naprawdę dobrą parę przyjmujących. Alekno może się tylko cieszyć, bo na tej pozycji ma chyba problem przed igrzyskami rozwiązany.
W drugim secie finałowego meczu Francuzi patrzyli mocno zaskoczeni co się dzieje. Rosja wygrała do 16 i przypominała podrażnionego niedźwiedzia, jak za dawnych czasów. Decydująca była kolejna, trzecia partia. Trójkolorowi bili się o każdą piłkę, ale siła była po stronie Rosjan. Przy stanie 24:23 pierwszego setbola wykorzystał Markin i widmo majowej podróży do Japonii zaczęło zaglądać mistrzom Europy głęboko w oczy.
Tym bardziej, że w czwartym, ostatnim secie już tylko gonili uciekających rywali. Decydujący punkt, dający Rosjanom przepustkę olimpijską, zdobył atakiem z lewego skrzydła Jurij Berieżko, siatkarz którego szczególnym sentymentem darzy Alekno. Zawsze go cenił i wyciągał pomocną dłoń, ale niewiele brakowało, by kontuzję zniszczyły Bierieżce karierę. A tu Jura pięknie się odwdzięczył.
Tak więc gratulacje dla Alekny i Rosjan, a z Francuzami przyjdzie się spotkać w Tokio. Znów zapewne będzie piękny mecz.
www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej