3 sierpnia 2012

Po trzecim dniu turnieju olimpijskiego mężczyzn bez porażki w grupie A jest Bułgaria, a w grupie B trzy zwycięstwa na koncie mają Amerykanie, którzy wczoraj w pięknym stylu pokonali reprezentację Brazylii.

Po trzecim dniu turnieju olimpijskiego mężczyzn bez porażki w grupie A jest Bułgaria, a w grupie B trzy zwycięstwa na koncie mają Amerykanie, którzy wczoraj w pięknym stylu pokonali reprezentację Brazylii.

Grupa A

Australia – Bułgaria 0:3 (23:25, 21:25, 22:25)

Reprezentacja Australii nie wykorzystała swojej szansy na urwanie co najmniej dwóch setów Bułgarom. Początek pierwszego seta był dość wyrównany, ale w końcówce pokaz swoich umiejętności siatkarskich zaprezentowali podopieczni Najdena Nejdenowa. W dwóch kolejnych partiach drużyna z Antypodów prowadziła na pierwszych czasach technicznych pięcioma, a nawet sześcioma punktami. Jednak przez błędy własne Australijczycy przegrywali końcówki. W konsekwencji przegrali całe spotkanie 0:3. Natomiast Bułgarzy, dzięki kolejnemu zwycięstwu za trzy punkty zajmują pierwsze miejsce w grupie z kompletem punktów i już mogą cieszyć się z awansu do ćwierćfinału. - Nie ma znaczenia z kim się tam spotkamy, pod warunkiem że wciąż będziemy grać z takim zaangażowaniem, jak dotąd - skomentował Todor Aleksiew.

- Jestem trochę rozczarowany po niesamowitym początku drugiego seta. Roztrwoniliśmy naszą przewagę i to było straszne. Myślę, że to wynikało z braku konsekwencji i doświadczenia naszego zespołu. Jesteśmy jedną z najmłodszych drużyn na igrzyskach olimpijskich – powiedział po meczu Aidan Zingel, australijski środkowy. Zapytany o kolejne spotkania, które ma do rozegrania Australia, wyznał - Musimy kontynuować nasze przygotowania i walczyć w następnych meczach.

Polska – Argentyna 3:0 (25:18, 25:20, 25:16)

Siatkarze trenera Anastasiego w dzisiejszym pojedynku udowodnili, że poprzednia porażka z Bułgarią  była jedynie niegroźną wpadką. Biało-czerwoni pewnie w trzech setach pokonali reprezentację Argentyny. - Chłopcy zagrali rewelacyjnie. Zagrali bardzo skoncentrowani. W drugim secie mieliśmy małe problemy, bo przez moment był remis, ale zawodnicy wszystko kontrolowali. Tak jak przypuszczaliśmy Argentyńczycy nie potrafili sobie poradzić z kontrą. Nie radzili sobie absolutnie z naszym blokiem. Polacy trzymali tempo gry ofensywnej, także tylko się cieszyć – powiedział wielokrotny reprezentant Polski, Paweł Papke.

- Zagraliśmy na swoim poziomie, nie było też jakiejś przesadnej rewelacji w tym co zrobiliśmy. Argentyna może zagrała poniżej swojego poziomu, ale to nie jest ważne. Dzisiaj byliśmy lepsi i tylko to się liczy – przyznał Bartosz Kurek.

Wielka Brytania – Włochy 0:3 (19:25, 16:25, 20:25)

Na zakończenie trzeciej kolejki spotkań w grupie A. gospodarze igrzysk olimpijskich nie byli w stanie nawiązać równorzędnej walki z reprezentacją Włoch. Co prawda na pierwszych czasach prowadzili nieznacznie 8:7, ale w dalszej części setów podopieczni Mauro Berruto przejmowali inicjatywę na boisku. Przepaść dzieląca oba zespoły jest widoczna gołym okiem. O wspomnianej różnicy poziomu obu drużyn świadczy m.in., że Włosi atakiem zdobyli aż 43 punkty, a reprezentanci Wielkiej Brytanii zaledwie 24 oczka. Brytyjczycy w trzech rozegranych meczach nie zdołali ugrać nawet seta. Z kolei dla zespołu z Italii było to już drugie zwycięstwo, przybliżające ich do gry w ćwierćfinale.  - Mecz był trudny, ponieważ rywale grają technicznie inaczej, niż pozostałe zespoły. Włożyli w grę wiele wysiłku i dumy, musieliśmy trzymać wysoki poziom. Wczoraj wieczorem dojrzeliśmy mentalnie bardziej, niż technicznie - powiedział II rogzrywający Dante Boninfante. - Mamy 3 punkty, to jest najważniejsze - dodał Cristian Savani.

Grupa B

Serbia – Niemcy 2:3 (25:22, 29:27, 18:25, 20:25, 18:20)

Konfrontacja Serbów z Niemcami była praktycznie walką o ćwierćfinał. Po zaciętym, emocjonującym pojedynku i dramatycznym tie breaku, to siatkarze Vitala Heynena przedłużyli swoje szanse na olimpijski byt. Serbowie, jeśli marzą o pozostaniu w stawce, w dwóch ostatnich meczach, z Brazylią i Rosją muszą punktować. - Trudno wytłumaczyć tę porażkę - skwitował Nikola Kovacevic. - Co do kolejnego rywala, Brazylia to świetny zespół, ale nie jest niepokonany. Możemy wygrać, gramy coraz lepiej, oczekuję dobrego pojedynku.

Niemcy mocno walczyli od początku, ale dwie pierwsze partie nieszczęśliwie przegrali. Mając nóż na gardle zmobilizowali siły i wydarli Serbom zwycięstwo. Rewelacyjnie zagrali blokiem, którym wręcz zmiażdżyli rywali - 21punktów na 10 Serbów, lepiej zagrali też w ataku i zagrywce. W nieprawdopodobnie morderczej końcówce tie breaka dwa błędy siatkarzy Igora Kolakovica - w obronie i ataku rozstrzygnęły o wyniku spotkania. W zwycięskim zespole świetnie zagrał były siatkarz Asseco Resovii Gyorgy Grozer, 39 punktów - 29 w ataku, 7 blokiem i 3 zagrywką. - Potrzebowaliśmy siedmiu setów, żeby wejść w ten turniej. Być może ta przemiana siedziała w naszych głowach. Zagraliśmy bardziej agresywnie, niż przeciwnicy - podsumował Denys Kaliberda.

Rosja – Tunezja 3:0 (25:21, 25:15, 25:23)

Choć Rosjanie pokonali Tunezję bez straty seta, kapitan zespołu Taras Chtiej nie do końca był zadowolony z postawy drużyny. - Zagraliśmy tak, jak przeciwnik pozwolił, ale możemy grać znacznie lepiej - stwierdził wytykając sobie i kolegom zbyt dużą liczbę zepsutych zagrywek - aż 14, przy zaledwie trzech asach serwisowych. - Nasi kolejni przeciwnicy, Stany Zjednoczone grają w Londynie bardzo dobrą siatkówkę i jeśli chcemy z nimi wygrać, musimy poprawić własną grę - dodał. Siatkarze Sbornej nie zachwycili także w innych elementach - zakończyli pojedynek z najsłabszym przeciwnikiem w grupie z niespełna 40% skuteczności w ataku, blokiem punktowali 10 razy, nie błyszczeli w obronie. W trzecim secie Tunezyjczycy bliscy byli sprawienie niespodzianki, ale Ben Hassine przy piłce na 24:24 nadział się na blok Rosjan. - Zagraliśmy trzy wspaniałe mecze. W każdym z nich daliśmy z siebie wszystko. Ciągle staramy się poprawić jakość własnych poczynań - skomentował Hanza Naga, zawodnik ekipy z Tunezji.

Brazylia – USA 1:3 (25:23, 25:27, 19:25, 17:25)

Był to jeden z najlepszych dotąd pojedynków turnieju olimpijskiego w Londynie. Poza końcówką czwartego seta, gdy przygniecionym naporem rywali Brazylijczykom trochę odechciało się grać, widowisko stało na dobrym, a momentami nawet bardzo dobrym poziomie. W pierwszym secie o wyniku zdecydowały dwa punktowe serwy Vissotto. W drugim Brazylijczycy przegrywali już 13:19, ale świetna seria zagrywek Dante pomogła im odrobić straty i walczyć na przewagi. W końcówce jednak dwa razy źle zagrał Sidao - jeden atak wybronili Amerykanie i skończyli kontrę, a drugi posłał w aut. Trzecia i czwarta partia odbywały się pod dyktando amerykańskiego serwisu, którym Stanley i Priddy razili niemiłosiernie. Canarinhos walczyli co sił, ale tych sił z biegiem czasu zaczęło brakować, szczególnie w ataku. Obrońcy olimpijskiego złota natomiast poruszali się jak dobrze naoliwione maszyny, działające niemal bezbłędnie.  - Naszym celem jest awans do ćwierćfinału. Potem rozpocznie się zupełnie inne granie - przekonywał po spotkaniu Dante. A rozradowany Donald Suxho zwrócił uwagę na wspaniały doping w Earls Court. - Wszyscy  świetnie się bawili. Mój syn, żona i rodzice byli tam także, to jak marzenie, które staje się faktem.

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej