-
- Rozgrywki
- Rozgrywki seniorskie
- 2. Liga Mężczyzn
- Aktualności
- Reprezentacje - siatkówka
- Seniorzy
- IO: drugi dzień zmagań siatkarzy
fot. FIVB, 1 sierpnia 2012
Grupa A
Polska – Bułgaria 1:3 (22:25, 27:29, 25:13, 23:25)
Włochy – Argentyna 3:1 (25:17, 21:25, 25:17)
Drugi mecz turnieju olimpijskiego w Londynie rozpoczęli z wysokiego „c”. Świetnie w ataku spisywał się Michał Łasko oraz Ivan Zaytsev, co zaowocowało szybką wygraną podopiecznych Mauro Berruto (25:17). W drugiej partii role się nieco odwróciły, bowiem to podopieczni Javiera Webera zaczęli dominować na boisku. Na przerwach technicznych prowadzili odpowiednio (8:4 i 16:11). Argentyńczycy utrzymali koncentrację do końca seta i wygrali pewnie(25:21). W trzeciej partii Włosi wrócili do swojego wysokiego stylu gry, który utrzymali także w secie czwartym. Na czasach prowadzili (8:6, 16:12). Co prawda w końcówce zawodnicy z Argentyny zdołali zniwelować znaczącą różnicę punktową (23:24). Jednak ostatnie słowo należało do atakującego włoskiej ekipy – Michała Łaski, który mocnym atakiem z prawego skrzydła zdobył ostatni 25 punkt dla swojej drużyny. Warte podkreślenia jest to, że w ekipie z Włoch świetnie funkcjonowała zagrywka oraz blok.
- To był trudny mecz, ponieważ Argentyna gra bardzo specyficznym stylem, do którego trzeba się dostosowywać. Czwarty set był bardzo emocjonujący, ale na szczęście skończył się dobrze dla nas. To była dla nas bardzo dobra lekcja, z której wiele się nauczyliśmy i musimy to wykorzystywać w kolejnych dniach - powiedział po spotkaniu Mauro Berruto. Facundo Conte, przyjmujący z Argentyny w zaledwie kilku słowach wypowiedział się o porażce z Włochami. - Są lepsze i gorsze dni. Dzisiaj lepszy dzień mieli Włosi. Zagrali dobrze i skutecznie i dlatego wygrali.
Wielka Brytania – Australia 0:3 (15:25, 18:25, 20:25)
Początek seta pierwszego gospodarze igrzysk olimpijskich zaczęli bardzo źle. Na przerwach technicznych przegrywali odpowiednio (2:8, 9:16). Za to po przeciwnej stronie siatki w ataku brylował Igor Yudin oraz Thomas Edgar. Australijczycy do końca tej partii kontrolowali przebieg gry i pewnie wygrali (25:15). Brytyjczycy po zimnym prysznicu w secie pierwszym, na drugi wyszli mocno zmotywowani, co przełożyło się bezpośrednio na wynik. Objęli prowadzenie (13:11 i 16:15). Jednak wypracowanej przewagi nie utrzymali i przegrali kolejną partię (18:25). W trzecim secie podopieczni Harrego Brokkinga tylko do pierwszej pauzie utrzymywali równy poziom. W dalszej części spotkania inicjatywę przejęli zawodnicy z Australii, którzy wygrali seta (25:20) i cały mecz 3:0. Bez wątpienia kluczem do zwycięstwa Australijczyków w tym spotkaniu była zagrywka – posłali na stronę rywala, aż 8 asów serwisowych. Najlepszym zawodnikiem był wspominany Edgar, który w czym meczu zdobył 13 oczek, z czego 9 atakiem, 3 blokiem i jeden serwisem. - Spodziewaliśmy się więcej walki. Momentami ta gra wydawała się nam za prosta, ale i tak musieliśmy ciężko pracować i dało to rezultat. Atmosfera w hali Earls Court jest świetna, to odpowiednie miejsce do gry w siatkówkę. Granie przed taką publicznością jest prawdziwą przyjemnością. Co do kolejnych meczów grupowych, wciąż próbujemy poprawić kilka elementów. Cały czas musimy pracować – powiedział po meczu Igor Yudin, były zawodnik Jastrzębskiego Węgla.
Grupa B
Serbia – Tunezja 3:1 (25:15, 25:21, 20:25, 25:18)
Po dość łatwej wygranej w dwóch pierwszych partiach, Serbowie na moment rozluźnili się i zgubili koncentrację, co kosztowało ich utratę seta. W czwartej odsłonie wrócili do lepszej gry, bez najmniejszych problemów pokonali Tunezyjczyków i zainkasowali 3 oczka. - Dostaliśmy dobrą lekcję od rywali, że nie wolno tracić uwagi nawet na moment - przyznał najskuteczniejszy gracz meczu, siatkarz PGE Skry Bełchatów Aleksandar Atanasijevic. - W kolejnych spotkaniach, z Brazylią, Rosją i Niemcami nie możemy sobie pozwolić na najmniejszy nawet przestój - dodał podkreślając, że konfrontacja z Niemcami może okazać się kluczowa w rywalizacji o awans do ćwierćfinału. Serbowie zdominowali rywali w bloku (18 na 11 Tunezji) i zagrywce (9 asów na 3 przeciwników), popełnili mało błędów własnych (11), choć w ataku osiągnęli bardzo niski procent skuteczności - 33,33. Dlatego środkowy Marko Podrascanin nie do końca był zadowolony z postawy swojej i kolegów. - Zagraliśmy lepiej niż z USA, ale jeśli chcemy toczyć równy bój z Rosją i Brazylią, zespołami z absolutnej światowej czołówki, musimy jeszcze bardziej podnieść jakość gry - ocenił.
USA – Niemcy 3:0 (25:23, 25:16, 25:20)
Niemcy dostali w Londynie kolejną srogą lekcję siatkówki. W dwóch meczach nie zdołali ugrać nawet seta. W drugim pojedynku, z obrońcami olimpijskiego trofeum zagrali jeszcze gorzej, niż w pierwszym, z Rosją. Rozpoczęli mecz od prowadzenia 4:0, ale potem było już tylko gorzej - z każdą akcją siatkarze Alana Knipe’a nacierali coraz mocniej, demolowali rywali potężnymi zagrywkami i zbiciami. Świetnie grali zwłaszcza Mathew Anderson i Clayton Stanley - najskuteczniejsi zawodnicy spotkania. Po przeciwnej stronie siatki nie znaleźli jednak godnych rywali. Ani Grozer, ani Schoeps, który wchodził na podwójne zmiany nie zdołali doskoczyć do ich poziomu. Kłopoty z kończeniem akcji na skrzydłach mieli także niemieccy przyjmujący. Najskuteczniejszym graczem w ekipie trenera Heynena był Denys Kaliberda - 31.25% w ataku, który powiedział: - Musimy przeanalizować nasze błędy, to pomoże nam grać lepiej. Nie byliśmy w stanie zdobywać ważnych punktów, może nasi atakujący nie zagrali dziś wystarczająco dobrze.
Amerykanie potwierdzili wysoką dyspozycję i dali kolejny sygnał, że podobnie jak cztery lata temu, będą niezwykle groźni dla każdego przeciwnika. - Następny mecz gramy z Brazylią. Mamy tam kilku znajomych więc oczekujemy dobrego widowiska. Wiemy czego możemy się spodziewać - skwitował trener Knipe.
Brazylia – Rosja 3:0 (25:21, 25:23, 25:21)
Rywalizacja w grupie B zakończyła się mocnym akordem. Będące w gronie olimpijskich faworytów drużyny Rosji i Brazylii stoczyły ze sobą twardy bój. Pojedynek, choć zakończył się w trzech setach, wcale nie był jednostronny - oglądaliśmy sporo ciekawych wymian i widowiskowych obron, po obu stronach siatki. Jeśli przed rozpoczęciem turnieju ktoś zastanawiał się czy Brazylia zdąży z formą do IO, dziś już zna odpowiedź - zdążyła. Canarinhos zagrali niemal jak za dawnych lat - dynamicznie, radośnie i konsekwentnie. Przydarzył im się jednak mały zastój, w końcówce drugiego seta, gdy przy serii atomowych zagrywek Michaiłowa Rosjanie zdobyli 4 oczka z rzędu. W całym spotkaniu Brazylijczycy górowali nad siatkarzami trenera Alekno w bloku i zagrywce, popełnili aż o 13 błędów mniej, niż przeciwnicy (15 na 28 Rosji). - Brazylia grała swoją siatkówkę, niczym nas nie zaskoczyła. Mieliśmy problem z własną grą, może zabrakło lidera - ocenił Maksim Michaiłow.
www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej