Dorota Szturm de Hirszfeld / Foto FIVB, 7 października 2010

Po zwycięstwie 3:0 nad Niemcami obrońcy tytułu Brazylijczycy awansowali do półfinału, w którym zagrają z gospodarzami – drużyną Włoch.

Po zwycięstwie 3:0 nad Niemcami obrońcy tytułu Brazylijczycy awansowali do półfinału, w którym zagrają z gospodarzami – drużyną Włoch. Wiadomo, że to spotkanie nie będzie należało do najłatwiejszych. Podopieczni Andrea Anastasiego, będą mieli siódmego zawodnika na boisku, w postaci licznie zgromadzonej publiczności. Zdaje doskonale z tego sprawę Gilberto Godoy Filho "Giba", uważany za najlepszego siatkarza świata ostatniego dziesięciolecia. W drużynie narodowej zostaje do igrzysk w Londynie.

pzps.pl: Gratuluję awansu do półfinałów. Przed Wami teraz najważniejsze mecze mistrzostw. Jak będziecie się do nich przygotowywać, na czym najbardziej skupiać?
Giba: - Musimy teraz zapomnieć jak najszybciej o meczu z Niemcami, ponieważ to nie prawda, że Brazylia zagrała dziś tak dobre spotkanie, a reprezentacja Niemiec tak złe. Przez ostatnie trzy mecze widziałem, co mogą zrobić podopieczni trenera Lozano.  Ale musimy teraz skoncentrować się na najbliższym meczu – przypuszczam, że z gospodarzami. I będzie to bardzo ciężkie spotkanie, bo nie tylko z drużyna, ale także z publicznością zgromadzoną na hali. Będziemy analizować ich grę, przygotowywać odpowiednią taktykę.

- Który z dotychczasowych przeciwników był dla Was najtrudniejszy?
-  Zawsze najtrudniejszym przeciwnikiem, jest ten następny. W tym turnieju widziałem wiele wyrównanych zespołów. Na przykład reprezentacja Czech – zagrali bardzo udany turniej: pokonali reprezentację Stanów Zjednoczonych, zagrali bardzo ciężki mecz z nami dwa dni temu, ale najtrudniejszym przeciwnikiem zawsze jest ten kolejny.

- Jakie są Twoje plany reprezentacyjne po zakończeniu mistrzostw świata?
- W drużynie narodowej zostaję do igrzysk olimpijskich w Londynie, do 2012 roku. Mam jeszcze dwuletni kontrakt w klubie Sky w Brazylii w San Paulo. Co po 2012 roku? Jeszcze nie wiem.

-  Znany jesteś z zaangażowania w rożne akcje charytatywne. Współpracujesz też z polska Fundacją Herosi. Czym dla Ciebie jest taka działalność?
- To jest dla mnie bardzo ważne. Dostałem od Boga możliwość zostawania osobą publiczną i dzięki temu  mogę zdobywać fundusze dzięki mojej popularności. Jeśli masz tyle od losu, powinieneś tym się dzielić. Im więcej będziesz pomagał, tym więcej będzie potrzebnej twojej pomocy, szczególnie dla dzieci z białaczką. Sam na nią chorowałem, kiedy miałem 6 miesięcy. I naprawdę bardzo ważne jest, by pomagać tak chorym dzieciom.  Jak tylko mogę staram się pomóc. Po prostu czuje, że muszę to robić, szczególnie, gdy sam mam tak wiele.

- Masz bardzo wielu fanów w Polsce. Co chciałbyś im powiedzieć?
- Dziękuję bardzo (tutaj te słowa powiedziane po polsku). Dziękuje za wszystko. Za każdym razem, kiedy jestem w Polsce, czuję się wspaniale. Nie tylko na hali, ale także poza nią. Czuje się w Polsce tak, jak brazylijski piłkarz w naszym kraju. To jest naprawdę wspaniałe.

- Jak czułeś się w Polsce w Bydgoszczy, podczas Memoriały Wagnera, kiedy po meczu musiałeś być eskortowany do samochodu przez pracowników ochrony?
- (śmiech) Nie jestem Polakiem i to nie jest dla mnie takie naturalne. Ale to było niesamowite przeżycie. Nasza reprezentacja i ja cieszymy się wielką sympatią w Waszym kraju i także dlatego staram się pomagać polskim dzieciom chorym na białaczkę.

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej