EA, 2 września 2014

Wenezuela pokonała we Wrocławiu Kamerun 3:1 (25:22, 25:21, 31:33, 25:14) w meczu grupy A FIVB Mistrzostw świata w piłce siatkowej mężczyzn Polska 2014.

Nie pomogło wsparcie wrocławskiej publiczności dla reprezentacji Kamerunu. Nieposkromione Lwy przegrały w swoim drugim meczu w Hali Stulecia 1:3 z Wenezuelą. Dla ekipy z Ameryki Południowe było to pierwsze zwycięstwo w turnieju.

Kamerun zaczął mecz od dwupunktowego prowadzenia po ataku Dolegombaia i ataku Wounembaina. Wenezuelczycy jednak szybko odrobili straty dzięki asowi Jose Carrasco i zbiciu Maximo. Na pierwszej przerwie technicznej prowadzili 8:6, a potem jeszcze tę przewagę powiększali. Podczas drugiej pauzy mieli cztery oczka więcej od Kameruńczyków (16:12). Nieposkromione Lwy nie pozwoliły co prawda odjechać bardziej przeciwnikowi, ale miały też ogromne problemy z wyrównanie stanu rywalizacji. Doskakiwały na dwa punkty (20:18, 22:20, 23:21. 24:22). ale Latynosi mieli chłodne głowy i wygrali 25:22.

Drużyna z Afryki źle zaczęła drugiego seta – od autowego serwisu, nieskutecznego bloku, a co za tym idzie dwóch punktów straty (0:2). Później swoje punkty dołożył – jak zawsze efektywny, ale też efektowny – Kervin Pinerua. Lider Wenezuelczyków nie do zatrzymania był już w pierwszej partii kiedy to zdobył osiem punktów. Przy stanie 9:5 doszło do jednej z dłuższych wymian w tym meczu. Kameruńczycy najpierw świetnie obronili piłkę w polu, potem wygrali przepychankę na siatce, a na końcu wyręczyli ich przeciwnicy, którzy uderzyli piłkę w siatkę. Było to jednak Pyrrusowe zwycięstwo, bo przy drugiej przerwie technicznej siatkarze trenera Nonnenbroicha mieli już sześć punktów straty. Chwilę potem osiem (18:10). Połowę straty Kameruńczykom udało się odrobić, na resztę zabrakło czasu.

Trzecia partia była najbardziej wyrównana. Gdy zbliżaliśmy się do końcówka, w pole zagrywki wszedł Wounembaina, który najpierw zagrał asa, a potem na tyle utrudnił odbiór rywalom, że jego drużyna wyszła na największe, trzy punktowe prowadzenie. Publiczność w Hali Stulecia coraz śmielej zaczęła skandować „Kamerun! Kamerun!”, ale to nie pomogło, bo po chwili mieliśmy remis. Gdy jednak w aut zaatakował zazwyczaj nieomylny Pinerua, znów pojawiła się szansa dla ekipy trenera Nonnenbroicha. Gdy na tablicy mieliśmy 24:23 niby w aut zbił Pinerua, ale po videoweryfikacji sędziowie zmienili decyzję. Po chwili akcję musieli sprawdzać Kameruńczycy. Wyszło na ich (25:25). Zaczęła się gra na przewagi. Przy 26:26 Moussa przyjął piłkę przy serwisie... głową. Czy tak chciał? Trudno powiedzieć, ale zagrywka wydawała się autowa. Po dwóch piłkach setowych dla Wenezueli znów w aut zaatakował Pinerua i role się odwróciły. Tym razem Nieposkromione Lwy to wykorzystały – było 2:1. 

Początek czwartej odsłony także był obiecujący w wykonaniu Kamerunu, ale były to miłe złego początki. Wenezuela szybko zbudowała kilkupunktową przewagę (8:5, 14:9, 17:9). Potem na parkiecie istniał już tylko jeden zespół. Zresztą wynik 25:14 mówi wszystko. 

Wenezuela – Kamerun 3:1 (25:22, 25:21, 31:33, 25:14) 

Wenezuela: Gonzalez, Carrasco, Pinerua, Chourio, Maximo, Cadeno, Mata (libero) oraz Rodriguez, Paez, Contreras

Kamerun: Nongni, Mbutngam, Dolegomabai, Ndaki, Wounembaina, Kody, Fossi (libero) oraz Kofane, Moussa, Feughouo, Adeke i Kofane.

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej