Rafał Bała, fot. Adrian Sawko, 31 sierpnia 2014

Kraków, Polska, 31 sierpnia 2014. W drugim meczu grupy D w Kraków Arenie Amerykanie pokonali reprezentację Belgii 3:2 (25:21, 17:25, 25:16, 21:25, 15:11)

Amerykanie to zwycięzcy tegorocznej Ligi Światowej, przyjechali do Krakowa jako faworyci nie tylko grupy D, ale i całych mistrzostw. Już na początku pierwszego seta potwierdzili swoje ogromne aspiracje prowadząc 5:1, 12:9, 15:11. Jednak w końcówce tej partii Belgowie przejęli na chwilę inicjatywę. Z lewego skrzydła zaatakował Sam Deroo, a chwilę później punkt blokiem zdobył Bram van den Dries. Amerykanie nie zamierzali jednak wypuścić zwycięstwa z rąk. Skuteczne ataki Taylora Sandera, Matthew Andersona i Davida Lee pozwoliły im wygrać tę partię 25:21.

Drugiego seta lepiej rozpoczęli Belgowie. Po kilku minutach i drobnych błędach Amerykanów prowadzili 16:10. Trenerzy jednej i drugiej drużyny dokonali zmian, a partię autowym atakiem zakończył Matthew Anderson. Belgowie wygrali zdecydowanie (25:17) i wyrównali stan meczu na 1:1. Do tego momentu ekipa Stanów Zjednoczonych co prawda lepiej prezentowała się w ataku, ale to Europejczycy mieli przewagę w bloku i zagrywce.

Po 10-minutowej przerwie role się odwróciły. W trzeciej odsłonie meczu przewaga Amerykanów była przygniatająca. Najwyższy w ekipie zwycięzców Ligi Światowej – Maxwell Holt (205 cm) – długo pozostawał w polu serwisowym i zakończył wspaniałą serię dopiero, gdy jego zespół prowadził 12:3. Na lewym skrzydle „szalał” jeden z najzdolniejszych siatkarzy młodego pokolenia na świecie, Taylor Sanders. W końcówce tej partii, przy zagrywce kapitana Franka Depestele, Belgowie odrobili kilka punktów, ale przegrali 16:25.

W czwartym secie do doskonale dysponowanego Sandera dołączył ten, który rozpoczął mecz na ławce rezerwowych, czyli Antonio Ciarelli. Jego dobre ataki nie wystarczyły jednak, by przeciwstawić się – chcącym doprowadzić do tie breaka – Belgom. Podopieczni trenera Dominique’a Baeyensa prowadzili 8:5, a po pojedynczym bloku Berta van Walle już 13:7. Wtedy spiker w Kraków Arenie puścił piosenkę Bruce’a Springsteena „Born in the USA”. Być może to poniosło Amerykanów, którzy tracili do Belgów już tylko punkt (13:14). Nie utrzymali jednak koncentracji. Belgowie wygrali 25:21 i mieliśmy pierwszy w grupie D tie break.

W decydującym secie znów ciężar odpowiedzialności za wynik wziął na swoje barki Taylor Sander. Amerykanie prowadzili 7:3, 12:8 i wygrali 15:11, a cały mecz 3:2. 

USA – Belgia 3:2 (25:21, 17:25, 25:16, 21:25, 15:11)

USA: Anderson, Sander, Lee, Christenson, Holt, Muagututia oraz E. Shoji (libero), K. Shoji, Ciarelli, Clark.

Belgia: Depestele, van den Dries, Deroo, Klinkenberg, Verhees, van de Voorde oraz Derkoningen (libero), van Walle, Valkiers, Coolman, Verhanneman, Claes.

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej