Iwona Gąsior, fot. Adrian Sawko, 10 września 2014

Raul Lozano zdobył z reprezentacją Polski srebrny medal w mistrzostwach świata w 2006. Teraz odwiedził nasz kraj z okazji czempionatu globu.

pzps.pl: Co sprowadza pana do Polski? Przyjechał pan obejrzeć kilka meczów FIVB Mistrzostw Świata w Piłce Siatkowej czy był jeszcze jakiś inny powód?
Raul Lozano: Początkowo miałem przyjechać tylko na ceremonię otwarcia mistrzostw, ale szybko zmieniłem zdanie i zdecydowałem się pozostać do końca turnieju, aby zobaczyć całe zawody. Przyjechałem więc do Polski głównie z powodu czempionatu globu, który jest czymś wyjątkowym i ma miejsce tylko raz na cztery lata. Od 2002 roku nie obserwowałem tego turnieju „z boku” – później cały czas byłem trenerem i po prostu uczestniczyłem w mistrzostwach jako szkoleniowiec, ale to coś zupełnie innego. Poza tym możliwość przyjazdu do Polski jest zawsze dla mnie czymś wyjątkowym. W Polsce czuję się znakomicie i mam tu wielu znajomych, z którymi będę miał okazję się spotkać w trakcie mojego pobytu tutaj. Podsumowując – przyjechałem tu z wielu powodów, zarówno tych zawodowych, jak i prywatnych.

- Był pan na Stadionie Narodowym podczas meczu otwarcia mistrzostw. Co pan sądzi o pomyśle zorganizowania spotkania siatkarskiego na stadionie piłkarskim?
- Uważam, że to był świetny pomysł. Powiem więcej – w mojej opinii finał mistrzostw świata powinien zostać rozegrany na Stadionie Narodowym, bo Polska kocha siatkówkę i nawet gdyby Polacy nie awansowali do tego finału, to jestem przekonany, że stadion byłby zapełniony kibicami. Wierzę jednak, że „biało-czerwoni” w tym finale się znajdą, bo mają bardzo duże szanse.

- Podobała się panu atmosfera tego wyjątkowego meczu?
- Było cudownie. Powiedziałbym, że sam mecz był tylko szczegółem – liczyła się atmosfera, klimat, który wytworzył się na tym stadionie. Dla trenera, który jest przyzwyczajony do gry przy kilkunastu tysiącach ludzi, przeniesienie się na arenę, gdzie jest ich sześćdziesiąt tysięcy jest jak wejście w inny wymiar. Tak naprawdę mógł tam być rozgrywany balet czy inny spektakl, liczyła się tylko ta wyjątkowa, niemal magiczna atmosfera.

- A co może powiedzieć o reprezentacji Polski – wielu zawodników doskonale pan zna, bo w przeszłości pracował pan z nimi?
- Siatkarze, z którymi nie miałem przyjemności pracować to Karol Kłos, Meteusz Mika i Paweł Zatorski. Pozostałych zawodników ze składu rzeczywiście doskonale znam, bo większość z nich trenowałem. Wydaje mi się, że polski zespół ma szanse aspirować do podium tych mistrzostw. W meczu z Serbami pokazali się z bardzo dobrej strony, w pierwszej fazie również, choć ich grupa nie zaliczała się do trudnych, ale dzięki temu zawodnicy mogli spokojnie przejść przez tą rundę. Druga faza będzie prawdziwym sprawdzianem dla tego zespołu, bo tam już na pewno trafi on na bardziej wymagających rywali

- Ma pan swojego faworyta w tych mistrzostwach?
- Stawiam na Polskę, Rosję oraz Brazylię.

- Na koniec zapytam jeszcze czym pan się teraz zajmuje?
- Ciągle poszerzam swoją wiedzę, a poza tym prowadzę warsztaty siatkarskie. Jestem też konsultantem FIVB, a moja praca polega na szukaniu miejsc, w których siatkówka może się rozwijać, a zarazem gdzie trzeba pomagać zarówno drużynom juniorskim, jak i seniorskim. W tym celu podróżowałem trochę po Afryce i miałem okazję zobaczyć zupełnie inny świat. Wierzę jednak, że można rozwinąć siatkarsko ten region – trzeba tylko mieć trochę chęci i samozaparcia. Z siatkówką więc się nie rozstaję.

- Nie brakuje panu trenowania?
- Bardzo mi brakuje pracy trenerskiej. Powiem więcej – muszę trenować, bo to jest to, czego potrzebuję w życiu. Miałem kilka ofert, ale były one nie do przyjęcia. Jeżeli jednak pojawi się jakaś sensowna, to jestem gotowy zacząć pracę choćby od zaraz.

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej