Katarzyna Porębska, 14 września 2014

- Musimy przyznać, że troszkę rozpieszczamy naszych kibiców, ale oni też nas rozpieszczają tym, że są zawsze z polską drużyną. Jesteśmy im bardzo wdzięczni, że zawsze są przy nas - mówi Paweł Papke, były reprezentant Polski, poseł na Sejm RP VII kadencji, członek Zarządu Polskiego Związku Piłki Siatkowej.

pzps.pl: Na początku chciałabym zapytać o pana wrażenia po Ceremonii i Meczu Otwarcia FIVB Mistrzostw Świata w Piłce Siatkowej Mężczyzn Polska 2014.
Paweł Papke: Było pięknie, cudownie. Mnie w świecie siatkówki coś takiego nie spotkało. Jestem dumny, że jestem Polakiem, że to my zorganizowaliśmy ten turniej. To było niesamowite wydarzenie, co prawda niektóre media krytykowały tę decyzję. Niemniej Polski Związek Piłki Siatkowej udowodnił, że potrafi stworzyć coś niepowtarzalnego. Ponadto nasi zawodnicy udźwignęli ciężar pierwszego meczu. Krótko mówiąc Stadion Narodowy sam się obronił, a drużyna narodowa obroniła się na boisku.

- Po świetnym meczu otwarcia reprezentacja Polski bardzo dobrze spisywała się w pozostałych meczach fazy grupowej. Polacy zajęli pierwsze miejsce w grupie A. Ręce same składały się do oklasków.
- Rzeczywiście grupa była tak skonstruowana, że mieliśmy egzotycznych rywali, ale tak było w każdej grupie. Mieliśmy zespoły z Azji, Oceanii, Ameryki Południowej czy Środkowej, które są nieco słabsze pod względem sportowym. Jednak na tym polegają mistrzostwa świata, że przyjeżdżają drużyny z każdego kontynentu. Na szczęście nasza drużyna zagrała wyśmienite spotkania. W słabszych chwilach dali sobie radę.

- Zazdrości pan trochę obecnym reprezentantom, że mają szansę zagrać podczas na mistrzostwach świata, które odbywają się w naszym kraju?
- Zazdroszczę im oczywiście, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Cały czas utożsamiam się z naszą kadrą, z zawodnikami. Z wieloma miałem okazję grać na boisku. Zostało jeszcze kilku „weteranów” z którymi dobrze się znamy i pamiętamy. Natomiast nie zazdroszczę im tej ciężkiej pracy, tego co ich boli, kontuzji i wysiłku, który muszą wkładać w każdy trening. Teraz cieszę się swoim drugim, innym życiem o wiele spokojniejszym jeśli chodzi o  względy sportowe i wysiłek psychiczny. Nie ma co ukrywać, że sport wyczynowy to obciążenie psychologiczne, żyje się cały czas pod presją. Oczywiście trochę im zazdroszczę, ale z drugiej strony, cieszę się że stoję z boku i dołożyłem swoją cegiełkę podczas organizacji całego turnieju. Starałem się znaleźć środki finansowe, aby polska siatkówka rozwijała się w takim tempie. Czasami mamy wrażenie, że za szybko „lecimy” do przodu. Niekiedy obawiamy się, że polscy fani będą z czegoś niezadowoleni. A prawda jest taka, że  nie da się już więcej zorganizować. Mieliśmy mistrzostwa świata w siatkówce plażowej, teraz mamy mistrzostwa świata w siatkówkę halową, mieliśmy mistrzostwa Europy mężczyzn i kobiet, a do tego finały Ligi Światowej. Zostało już niewiele do organizacji. Ewentualnie igrzyska olimpijskie. Musimy przyznać, że troszkę rozpieszczamy naszych kibiców, ale oni też nas rozpieszczają tym, że są zawsze z polską drużyną. Jak to w sporcie są sezony lepsze i gorsze. Jesteśmy im bardzo wdzięczni, że zawsze są przy nas.

- Na koniec proszę powiedzieć, czy zaskoczyło pana coś szczególnego podczas trwającego siatkarskiego mundialu?
- Pod względem sportowym zaskoczyli mnie Włosi, którzy byli tak dobrą drużyną i nagle się rozpadli. Nie wiadomo, co się dzieje. Zapewne jest to jakaś tajemnica. Myślę, że za jakiś czas, któryś z zawodników przynajmniej w jakieś części zdradzi, co się stało. Bo to jest nieprawdopodobne, żeby taki zespół przegrywał z Portoryko 1:3 i w ogóle tak słabo grał. Organizacyjnie wszystko jest tak jak należy. Zakończenie turnieju odbędzie się na hali, gdzie odbywał się już finał Ligi Światowej, więc mamy wszystko sprawdzone. Każdy wie, co ma robić w danej minucie. Nie ma żadnego problemu.  Oby tylko Polacy wygrywali, bo dla nas jest dla nas najważniejsza kwestia.

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej