Dorota Szturm de Hirszfeld, 18 września 2014

W trzeciej fazie FIVB Mistrzostw Świata w Piłce Siatkowej Mężczyzn Polska 2014 zobaczyliśmy dwie twarze niemieckiego zespołu, który przegrał pierwsze spotkanie z Francją 0:3 (15:25, 24:26, 22:25) i wygrał kolejne z Iranem 3:0 (25:15, 25:21, 25:19). Lukas Kampa i jego koledzy mogą już cieszyć się z miejsca w najlepszej czwórce turnieju.

pzps.pl: Gratuluję dobrego meczu. Zagraliście zupełnie inne spotkanie niż dzień wcześniej z Francją. Co udało wam się zmienić w tak krótkim czasie?
Lukas Kampa: Mecz z Iranem to był mecz z cyklu przeżyjesz albo zginiesz. Wiedzieliśmy, że to jest nasza ostatnia szansa, jeśli chcemy zostać dłużej w tym turnieju i zrealizować cele, jakie sobie postawiliśmy przed przyjazdem do Polski. Już po zakończonym, fatalnym meczu z Francuzami, wiedzieliśmy, że musimy to wymazać z pamięci i skupić się na tym, co przed nami, na kolejnym spotkaniu. Całkiem dobrze nam się to udało.

- Brylowaliście w polu zagrywki. W czym, oprócz tego, tkwiła wasza siła?
- Tak, jak mówisz, dobrze serwowaliśmy, ale także byliśmy bardzo zdyscyplinowani w bloku. Wywarliśmy dużą presję na naszych przeciwnikach, zawsze pojawiały się w górze nasze ręce, prawie nigdy nie mieli ataków na czystej siatce. Wiedzieliśmy, że to jest to jedyny sposób na zespół irański – pokazać im, że żadna piłka nie wejdzie w boisko bez naszego kontaktu z nią. Cieszę się, że to nam się udało, bo Iran jest bardzo niebezpiecznym zespołem.

- Czy spodziewaliście się takiej postawy Iranu?
- O tym zdecydowało nasze podejście i to jak agresywnie zaczęliśmy ten mecz. Jeśli wyjdziesz na boisko i będziesz czekał na to, jak zagra Iran, to już jesteś zgubiony. Zawsze pokazują swoją siłę na początku spotkania, zaczynają je bardzo agresywnie. Wiedzieliśmy, że w tym meczu musi być odwrotnie. Serwisem chcieliśmy wywrzeć presję na przeciwniku. Chcieliśmy pokazać, że wierzymy w naszą grę, że nie przyszliśmy do Spodka tylko po to, żeby zagrać jeszcze jedno spotkanie na mistrzostwach świata. Wczoraj przyszliśmy po zwycięstwo. Pokazywaliśmy to od pierwszego gwizdka.

- W tej fazie rywalizujesz z bardzo dobrymi rozgrywającymi - Francji Benjaminem Toniuttim oraz Iranu Mirem Saeidem Marouflakranim. Jakie różnice między tymi spotkaniami widziałeś z własnej perspektywy?
- Jako rozgrywający gram przede wszystkim przeciwko blokom przeciwnika. Nad tym się skupiam w trakcie spotkania, bez względu na to, kto rozgrywa po drugiej stronie siatki. W meczu z Iranem miałem ogromnie wsparcie w Györgym Grozerze. Wiedziałem, że w trudnych momentach mogę posłać piłkę właśnie do niego. W polu serwisowym zrobiliśmy resztę. Każdy z zespołu był bardzo skoncentrowany na tym ostatnim spotkaniu i wygraliśmy je.

- Czego oczekujesz w meczu Iran-Francja?
- Mam nadzieję, że będzie to wyrównane spotkanie, a zwycięzcą będzie Francja (śmiech). Dla nas to i tak jest dobra sytuacja. Mamy teraz dwa dni przerwy. Wiemy, że w tej rundzie zrobiliśmy już wszystko, co mogliśmy, więc możemy tylko czekać na ostateczny wynik i informację, z kim zmierzymy się w kolejnym spotkaniu.

- Czy to, co osiągnęliście na tym turnieju już was satysfakcjonuje? Już poprawiliście wynik z ostatnich mistrzostw świata w 2010 roku.
- Oczywiście cieszę, się z ostatniej naszej wygranej, ale nie zrealizowaliśmy jeszcze naszego celu, z jakim przyjechaliśmy na ten turniej. Przed rozpoczęciem mistrzostw, mówiliśmy, że chcemy zdobyć w Polsce medal i nadal to jest naszym celem. Wszystko przed nami.

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej