7 września 2014

Po pasjonującej, pięciosetowej walce reprezentacja Francji pokonała w Kraków Arenie Belgię 3:2 (25:14, 21:25, 25:20, 22:25, 15:12) i potwierdzili swoje medalowe aspiracje w FIVB MISTRZOSTWACH ŚWIATA POLSKA 2014.

Dla Francji stawką tego meczu było zachowanie pierwszego miejsca w grupie D przed II fazą turnieju. Dla Belgii – zachowanie… szansy na awans do drugiej rundy. Większa presja ciążyła więc na zawodnikach trenera Dominique’a Baeyensa. Na początku jeszcze zdołali opanować nerwy, ale kiedy w pole zagrywki wszedł Kevin Le Roux – jeden z najlepiej serwujących siatkarzy całego turnieju – ręce przyjmujących trzęsły się jak galareta. Trójkolorowi odskoczyli na 5 punktów (11:6), rozgrywali się z minuty na minutę, a główne role odgrywali lewoskrzydłowi: Kevin Tillie i Earvin Ngapeth. Obaj mieli w inauguracyjnej partii 80-procentową skuteczność w ataku! Cała francuska ekipa grała niemal perfekcyjnie – w pierwszej odsłonie siatkarze znad Loary popełnili tylko jeden (!) błąd. Belgowie nie wytrzymywali napięcia i przegrali wyraźnie - 14:25.

Za to w drugim secie popis wszechstronnej i skutecznej gry dał przyjmujący Belgów, Sam Deroo. Nie tylko doskonale atakował z lewego skrzydła i drugiej linii, ale też bardzo dobrze bronił. Belgia prowadziła 7:4, 13:9, 16:12. Trener Laurent Tillie dokonał podwójnej zmiany – z boiska zeszli Antonin Rouzier i Benjamin Toniutti, a pojawili się na nim Yoann Jaumel i Mory Sidibe. Ciemnoskóry atakujący Paris Volley zdobył swój drugi i trzeci punkt w turnieju (we wcześniejszych meczach punktował tylko raz – blokiem). Francuzom udało się nawet złapać kontakt z Belgami (20:21), jednak dwa bloki Sama Deroo na Rouzierze i kończący seta potrójny blok na Kevinie Tillie przypieczetowały zwycięstwo zespołu z Beneluksu (25:21). W tej partii Belgowie powstrzymali przeciwników blokiem siedmiokrotnie przy zaledwie jednym bloku po stronie Francuzów.

Jenia Grebennikov – po rozgrywanych w Polsce mistrzostwach ten siatkarz z pewnością będzie znany dużo szerszemu gronu kibiców niż dotychczas. Urodzony w Rennes syn byłego znakomitego siatkarza rosyjskiego, Borysa Grebennikowa, jest drugi w klasyfikacji najlepiej broniących zawodników turnieju. Swoją klasę potwierdził w meczu z Belgami, a szczególnie w trzecim secie. Francuzi prowadzili od początku (7:4, 10:7), a Grebennikov wyciągał w obronie niesamowite piłki, po „bombach” van den Driesa, czy Deroo. Ten ostatni wyraźnie spuścił z tonu, w trzecim secie zdobył tylko 2 punkty, został nawet zablokowany przez znacznie niższego Benjamina Toniuttiego. Przy zejściu na druga przerwę techniczną Trójkolorowi wciąż prowadzili trzema punktami. Ngapeth co prawda popełnił błąd, przekraczając linię przy ataku z trzeciego metra, ale chwilę później zrehabilitował się „wbijając gwóźdź” w boisko po belgijskiej stronie z pierwszej piłki (po złym przyjęciu rywali). Seta zakończył – atakiem ze środka – rezerwowy Franck Lafitte.

Belgowie stanęli pod ścianą – musieli doprowadzić do tie breaka, inaczej odpadliby z turnieju. Dzięki soczystym atakom swoich zawodników i błędom Francuzów, prowadzili 5:2, później jeszcze 9:7, ale po ataku Antonina Rouziera był już remis 9:9. Dobrze na środku siatki prezentował się belgijski środkowy Pieter Verhees, na prawym skrzydle punkty zdobywał Bram van den Dries, a Francuzi… mijali się z piłkę (jak Le Goff po wystawie Toniuttiego na środek). „Czerwone smoki” wyszły na prowadzenie 19:16. Zepsuta zagrywka Ngapetha, kiepskie przyjęcie Grebennikova i zrobiło się 21:17 dla Belgów. Nadzieję w serca francuskich kibiców wlał jeszcze Lafitte, który zablokował van den Driesa, ale po chwili skaczący do bloku Trójkolorowi dotknęli górnej taśmy. 25:22 dla Belgii i mieliśmy czwarty w rozgrywkach grupy D tie break. Szansa dla Belgów, którzy ciągle mieli szanse na awans i przekleństwo dla Francuzów, którzy wciąż nie mogli być pewni pierwszego miejsca w grupie.

W decydującej partii Belgowie kontynuowali znakomitą passę. Po błędzie Toniuttiego i serwisie van den Driesa prowadzili 4:1. Chwilę później, po dwóch asach Kevina Tillie było jednak 6:5 dla Francuzów! Końcówka zapowiadała się niezwykle emocjonująco. Dynamiczny atak Le Goffa ze środka i przy zmianie stron Trójkolorowi wciąż mieli punkt przewagi nad rywalami z Beneluksu. Niestety, kontuzji dłoni doznał libero Francji, Jenia Grebennikov, nie mógł wrócić na boisko, a seledynową koszulkę, oznaczającą możliwość zastąpienia libero, założył Earvin Ngapeth. To nie wybiło z rytmu Francuzów. Po ataku Le Goffa ze środka prowadzili 11:8, a po autowym zbiciu van den Driesa – 12:8. Antonin Rouzier – efektowny atak i Francuzi o 2 piłki od zwycięstwa. Trener Baeyens dokonał jeszcze taktycznej zmiany w bloku. Opłaciło się, bo Kevin Tillie przestraszył się wysoko uniesionych dłoni rywali i wyrzucił piłkę w aut! Po chwili z przesuniętej krótkiej zaatakował Lafitte - Trójkolorowi mieli pierwszego meczbola. Wykorzystali go dzięki atakowi rywali w siatkę. 15:12 i 3:2 dla Francji, która zajmuje pierwsze miejsce w grupie D. Belgia żegna się z mistrzostwami świata.

 

Francja – Belgia 3:2 (25:14, 21:25, 25:20, 22:25, 15:12)

Francja: Toniutti, Tillie, Le Roux, Rouzier, Ngapeth, Le Goff oraz Grebennikov (libero), Marechal, Sidibe, Jaumel, Lafitte.

Belgia: Depestele, Deroo, Verhees, Verhanneman, van den Dries, van de Voorde oraz Derkoningen (libero), van Walle, Valkiers, Coolman, Claes, Tuerlinckx.

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej