- Rozgrywki
- Rozgrywki seniorskie
- 2. Liga Mężczyzn
- Aktualności
- Reprezentacje - siatkówka
- Seniorzy
- Dla Stephane Antigi nie ma straconych piłek
JK, Daria Włosińska, 3 maja 2014
W niedzielę zagrał swój ostatni mecz w karierze siatkarskiej i z PGE Skrą Bełchatów zdobył mistrzostwo PlusLigi. Profesjonalista na boisku i poza nim. Miły, uśmiechnięty, wszystkich zaraża miłością do siatkówki – tak przedstawiają go kibice. A co myślą o nim koledzy z boiska?
Andrzej Wrona: Stephane Antiga to Michael Jordan siatkówki. To jest fenomenalny człowiek i sportowiec. Czuję się zaszczycony, że przez ostatnie trzy lata jego siatkarskiej kariery mogłem grać z nim w jednej drużynie i obserwować go. Nie poznałem drugiego takiego gościa, nigdy nie pracowałem z drugim takim człowiekiem w jednej drużynie, który by tak kochał siatkówkę i miał takie do niej podejście. Czego Stephane mnie nauczył? Tego, że nigdy nie można odpuszczać. Przychodzić na każdy trening i dawać z siebie wszystko. Cieszyć się siatkówką. Nauczył mnie, że część sportowa jest tak samo ważna jak mentalna. Liczy się stworzenie grupy, a nie tylko umiejętności siatkarskie. On tworzył wokół siebie atmosferę, która przekładała się na cały zespół. I to jest chyba najważniejsze w sporcie.
Mariusz Wlazły: Najbardziej cenię w nim szczerość. Stephane jest człowiekiem, który mało mówi, ale jak coś powie, to każdy go słucha. Na pewno jest to człowiek, który ma ogromny autorytet. Nie taki z posłuchu, że mu się należy, ale taki, który udowadnia swoją postawą i grą, o czym mogli się przekonać wszyscy, którzy z nim przebywali. Temu człowiekowi należy się ogromny szacunek.
Karol Kłos: Wspaniały człowiek. Tak mówi każdy. Potem dodaje, że jest fantastycznym zawodnikiem. Gracz, który bardzo nam pomógł w tym sezonie i każdym, w którym grał w Skrze. Myślę, że w Bydgoszczy też to nie był przypadek, że w tamtym sezonie zajęli tak wysokie miejsce, że tak walczyli. To w dużej mierze pewnie zasługa Stephana. Gdzie się nie pojawi, to otacza się dobrymi ludźmi i to też nam pomogło w tym sezonie. Mnie osobiście nauczył, jak bronić. W przypadku środkowych jest takie mniemanie, że nie potrafią bronić, że jak trafi ich piłka to może podbiją. Pokazał mi, jak można naprawdę grać w siatkówkę, a nie tylko blok, zagrywka, ale też i umiejętność gry w obronie. To jest cenna lekcja, jak taki gościu, który ma już swoje lata, broni piłki w ataku. Mogłem go podpatrywać nie tylko w tym sezonie. Pamiętam, jak przyszedłem do Skry, to był dla mnie ogromny szok, że można tak fajnie grać.
Daniel Pliński: To jest szkoła francuska, dla niego nie ma piłek straconych. On o każdą piłkę walczy. W tym sezonie miałem przyjemność odbijać z nim w parze. Tyle rzutów, ile wykonałem w tym roku to przez całą swoją przygodę z siatkówką, nie zrobiłem i to dzięki niemu, bo odbijając z kimś takim trzeba robić to samo co on. Oprócz tego byłem z nim w pokoju. Bardzo fajnie mi się z nim mieszkało i naprawdę wielka szkoda, ze już musi kończyć karierę.
Wojciech Włodarczyk: Gdy miałem dwanaście czy trzynaście lat to Stephane już wtedy grał na najwyższym poziomie. W wielu przedsezonowych rozmowach, które prowadziłem z klubami była ankieta, w której trzeba było podać nazwisko zawodnika, z którego bierze się przykład. Zawsze podawałem właśnie jego, bez względu na to, czy grałem na przyjęciu, czy na rozegraniu. Magia jaka go otacza sprawiła, że stał się moim idolem. To była niesamowita sprawa, obserwować go przez cały sezon. Mimo tego, że nie grałem zbyt wiele, to dużo dzięki niemu nauczyłem się. Mógłbym tak wymieniać i wymieniać, niesamowite przyjęcie, niesamowite wyszkolenie techniczne, zagrywka, której nikt wcześniej nie stosował. Andrzej Wrona powiedział, że to jest Michael Jordan siatkówki i myślę, że było to widać. Michael Jordan kończąc karierę też poszedł do zmiany i cała sala stanęła i zaczęła bić brawo przez trzy minuty. To samo miało być dzisiaj, może kibice nie do końca wiedzieli o co chodzi, ale to była zmiana wykonana specjalnie po to, żeby Stephane mógł otrzymać te oklaski. Żeby kibice mogli podziękować mu nie tylko za ten ostatni mecz, ale za całokształt, za te kilkanaście lat przygody z siatkówką. To jest uwieńczenie jego pracy. Chcieliśmy dla niego zdobyć ten medal, bo ważne jak się kończy, a on zakończył karierę złotym medalem i jest wielki.
Jędrzej Maćkowiak: Na początku, gdy jeszcze nie znałem Stephana moi koledzy z ekstraklasy, którzy z nim trenowali mówili o nim w samych superlatywach. Gdy go spotkałem, początkowo jako młody gracz to się bałem z nim porozmawiać, bo taki wielki zawodnik, tyle osiągnięć, a ja wtedy byłem taki mały od podawania piłek. Ale okazało się, że jest to wspaniały człowiek, który zawsze pomoże, zawsze doradzi. Mam nadzieję, że kiedyś będzie mógł mnie trenować. Będę robił wszystko, aby tak się stało. Życzę mu samych sukcesów z reprezentacją, żeby osiągał cele, które przed sobą stawia, bo naprawdę zasługuje na wiele.
Paweł Zatorski: To jest przyjemność grać z takim zawodnikiem. Dużo łatwiej się gra każdemu z nas, kiedy wiesz, że obok stoi wielki Stephane.
www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej