Dorota Szturm de Hirszfeld z Wiednia, 18 września 2011

Przed spotkaniem o brązowy medal trener Polski Andrea Anastasi przypomniał, że pierwszy mecz w tym sezonie jego zawodnicy rozegrali z Rosją. I był on zwycięski.

Do tej pory był nieuchwytny. Unikał dziennikarzy. Nie odpowiadał na pytania. Jednak po meczu kończącym mistrzostwa Europy w Wiedniu, podziękował z boiska licznie zgromadzonej polskiej publiczności oraz odpowiadał na pytania dziennikarzy. Polski przyjmujący – Bartosz Kurek, bo o nim mowa, podzielił się na gorąco wrażeniami po zdobyciu, przez polską reprezentację, brązowego medalu.

Wszyscy, zarówno polscy dziennikarze, kibice jak i zawodnicy długo nie mogli ochłonąć po końcowym gwizdku. - Jeszcze całkowicie nie ochłonąłem i nie jestem absolutnie w stanie podsumować tego meczu.  Bardzo się cieszymy z tego meczu i ten medal jest naprawdę ciężko wywalczony – na przekór wszystkim i wszystkiemu. Ciszymy się, że przywozimy ten medal do Polski. Pokazaliśmy, że jesteśmy fantastyczną grupą. Ten medal nam się należał za pracę, za mobilizację – powiedział Bartosz Kurek.

Mało kto spodziewał się, że o brązowy medal biało-czerwoni zagrają z reprezentacją Rosji, która przed rozpoczęciem czempionatu Starego Kontynentu, była stawiana w gronie faworytów do złota. Czy po drugim sobotnim meczu, w którym okazało się, że Polacy zagrają z Rosjanami, potrzebna była dodatkowa mobilizacja trenera? – Trener powiedział tylko po prostu, że pierwszy mecz, jaki rozegraliśmy w tym sezonie graliśmy z Rosją. Wygraliśmy go i dobrze by było, abyśmy tak samo zakończyli ten cały sezon również zwycięstwem ze Sborną – zdradził polski przyjmujący.

- Nie zastanawialiśmy się nad tym, z kim będziemy musieli walczyć o trzecie miejsce. Graliśmy po prostu swój mecz. Wyszlibyśmy tak samo nastawieni na mecz na reprezentację Serbii, czy na każdy inny zespół. Mamy drużynę, który nieźle gra w siatkówkę i dziś tak właśnie było – dodał.

Reprezentacja Rosji, po zaciętym przegranym boju o finał, grała z Polską  Jednak, jak każda drużyna, miała swoje słabości. - Najsłabiej grali w przyjęciu. Trzymaliśmy ich cały czas pod presją i to nie z zagrywki z wyskoku, ale chłopaki, którzy zagrywają zagrywkę szybującą, wykonali fantastyczną robotę – ocenił Bartosz Kurek. - Graliśmy z nimi po prostu na równi. Cały czas staraliśmy się to utrzymać na boisku. Nawet jak było 18:24 w ostatnim secie mówiliśmy sobie, że będzie to kolejny punkt a nie ten najważniejszy – dodał. – Grając z Rosją, na pewno nie można sobie pozwolić na grę pasywną. Oni wykorzystują sami takie piłki. Sami grają mocno fizycznie. Na takie zespoły najlepiej jest odpowiedzieć chłodną głową, ale też bez zastanawiania się i kalkulowania – ocenił po meczu przeciwników Bartosz Kurek.

Jako najtrudniejszy mecz w całych mistrzostwach Bartosz Kurek uznał pierwszy mecz ze Słowacją. Docenia także licznie zgromadzoną polską publiczność, która zarówno w Pradze, Karlowych Warach, jak i w Wiedniu, mocno dopingowała biało-czerwonych. - Zawsze się gra lepiej przy wsparciu publiczności. Właśnie najlepsze jest w tym to, że ten mecz był na wyjeździe, a tak wielu Polaków przyjechało. Czujemy to wsparcie i myślę, że dziś nam ono bardzo pomogło, a przeszkodziło Rosjanom – powiedział polski przyjmujący.

Reprezentacja Polski zdobyła na mistrzostwach Europy drugi medal z rzędu. Który jest dla polskiego przyjmującego ważniejszy? - Nie wiem. W Izmirze to wszystko wydarzyło się tak szybko i tak nagle, że nie potrafiłem wtedy jakoś w pełni tego docenić i w pełni się tym cieszyć. Teraz naprawdę czuję, że to jest coś. To jest naprawdę kapitalny wynik. Tym bardziej, że zrobiliśmy go wbrew wszystkiemu: wbrew wszystkim opiniom, nawet wbrew samemu sobie, bo to, co prezentowaliśmy jeszcze dwa tygodnie przed mistrzostwami, nie było najlepsze – ocenił polski występ Bartosz Kurek.

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej