Rozmawiała w Edynburgu Dorota Szturm de Hirszfeld, 18 czerwca 2012

Gospodarze turnieju olimpijskiego siatkarze Wielkiej Brytanii doznali w sparingach z Belgią trzech porażek. Jednak jak mówi ich trener Arie Brokking nie to było najważniejsze. Na podium igrzysk widzi on Brazylię, Polskę i Rosję.

pzps.pl: : Rozegraliście trzy kontrolne mecze z reprezentacją Belgii. Nie udało się wygrać żadnego. Co dobrego dały one pańskiej drużynie?
Arie Brokking: Była to ostatnia okazja przed igrzyskami do sprawdzenia, co jeszcze nie funkcjonuje najlepiej, w jakiej formie są zawodnicy. Już niedługo muszę przedstawić dwunastu graczy, których zabiorę do Londynu. Każdy otrzymał szansę pokazania się w grze, na boisku. W spotkaniach z Belgią naszym nadrzędnym celem nie było zwycięstwo, ale możliwość sprawdzenia poszczególnych zawodników. Widzę wiele pozytywnych rzeczy i na ich podstawie dokonam wyboru.

- Kto według Pana zasługuje na wyróżnienie?
- W naszej drużynie na pewno bardzo dobrze prezentuje się rozgrywający (Ben Pipes – przyp. red.). Atakujący - Dami Bakare - na pewno dostanie swoją szansę na igrzyskach. Z niego jest naprawdę prawdziwy atleta. Gramy szybką siatkówkę, podobnie jak reprezentacja Argentyny. Jestem zadowolony z pracy, jaką ostatnio zrobiliśmy. Mam już jasny obraz drużyny, którą zabiorę. Nasza reprezentacja, to młoda, ale za to bardzo perspektywiczna. Brytyjski libero (Dan Hunter – przyp. red.) ma 22 lata, przyjmujący Mark Plotyczer – 25 lat. Oni wszyscy potrzebują ogrania na wielkich imprezach.

- W trakcie meczu mieliście swoje wzloty i upadki. To, co rzucało się w oczy, to wasze problemy w przyjęciu zagrywki oraz  z organizacją gry na boisku. Czy do igrzysk uda się Panu uporządkować grę i poprawić przyjęcie?
- Oczywiście, że tak. Jak wspominałem wcześniej, w czasie spotkań z Belgią, chciałem wypróbować kilka wariantów gry, sprawdzić zawodników na różnych pozycjach. W tym spotkaniu na przykład wchodziło dwóch libero. Stąd może pojawiało się czasami pewnie niezrozumienie między siatkarzami.

- Z reprezentacją Wielkiej Brytanii rozpoczął Pan pracę w 2007 roku. Co chciał Pan z nią osiągnąć, co udało się Panu zrealizować z wcześniejszych planów związanych z brytyjską siatkówką?
- Kiedy objąłem stanowisko trenera reprezentacji Wielkiej Brytanii, siatkówka nie była w ogóle wpisana w kulturę tego kraju. Praktycznie nie istniała na arenie międzynarodowej. Ciężko to porównać  z jakimkolwiek innym europejskim krajem. Byliśmy bardzo, bardzo w tyle za pozostałymi reprezentacjami. Moim celem był jak najszybszy rozwój tej dyscypliny na Wyspach, mierzenie się – na początku – nie z najsilniejszymi europejskimi drużynami, aby móc nawiązać, choć w minimalnym stopniu, walkę z najsilniejszymi zespołami świata, które zagrają w Londynie. Moim zdaniem zrobiliśmy to, co do nas należało. Możemy grać jak równy z równym, z takimi zespołami jak reprezentacje Belgii czy Hiszpanii. Teraz musimy zrobić kolejny krok i wspiąć się wyżej, walczyć z jeszcze lepszymi drużynami. Nie mówię, że od razu mamy z każdym wygrywać, ale powinniśmy pokazać, że spotkania z nami nie będą należały do najłatwiejszych, że stawimy opór.

- Z czego jest Pan najbardziej dumny, jako trener reprezentacji Wielkiej Brytanii?
- Już w poprzednich turniejach pokazaliśmy, że siatkówka w Wielkiej Brytanii zrobiła postęp. Nawiązujemy walkę z kolejnymi rywalami. W zeszłym roku, podczas testowych spotkań w olimpijskiej hali, zmierzyliśmy się z drużynami zajmującymi od nas wyższe lokaty w światowym rankingu. Mieliśmy dobre mecze z Egiptem, pokonaliśmy reprezentację Chin i Meksyk, który jest zaraz za pierwszą dwudziestką. Myślę, że to z czego jestem najbardziej dumny to to, że poczyniliśmy duży progres. Zaczęliśmy zupełnie od zera, niewiele mówiło się w Anglii o siatkówce, niewiele drużyn nas znało.

- W fazie grupowej igrzysk zagracie z Argentyną, Australią, Bułgarią, Polską i Włochami. Jakie cele stawiacie przed sobą?
- Przede wszystkim nie zgadzam się z opinią, że Brazylia, Rosja czy USA znalazły się w „grupie śmierci”. Zdecydowana większość drużyn jest mocna. Będziemy starali się wyciągać z tych spotkań najwięcej, jak się da. Może uda nam się urwać parę setów. Zobaczymy, jak daleko dojdziemy. Na pewno będziemy walczyć i się nie poddamy.

- Jakie ma Pan plany po igrzyskach? Będzie Pan nadal pracował z reprezentacją Wielkiej Brytanii?
- Nie wiem. Kontrakt mam ważny do zakończenia olimpiady. Jeśli federacja będzie chciała ze mną współpracować, a to jeszcze nie jest pewne, zostanę w Anglii, jeśli nie, będą szukał kolejnego wyzwania. Moja żona jest Polką, może zatem prowadzenie polskiego klubu będzie dobrym rozwiązaniem? Zobaczymy.

- Jakie są pańskie wspomnienia z czasów, kiedy trenował Pan AZS Częstochowę?

- Spędziłem w polskim klubie sezon. Bardzo miło go wspominam. W Polsce siatkówka jest na najwyższym poziomie i bardzo chętnie wróciłbym do PlusLigi. Jeśli tylko znajdzie się klub, który będzie widział mnie jako swojego trenera.

- Kto Pana zdaniem stanie na podium w Londynie?

Oooo… to bardzo trudno przewidzieć. Jest naprawdę kilka zespołów, które mierzą w złoty medal. Na igrzyskach znajdują się przecież najlepsze drużyny na świecie. To będzie turniej na najwyższym światowym poziomie. Polska gra na bardzo dobrym poziomie. Na takim samym, co Brazylia. Może w trakcie Ligi Światowej reprezentacja Rosji nie prezentuje się najlepiej, ale nigdy nie można o niej zapominać. Odpalą w najważniejszym momencie. Myślę, że te trzy drużyny będą walczyć o podium. 

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej