Anna Daniluk, EA, 21 sierpnia 2015

Aleksander Śliwka jest uważany za jednego z najzdolniejszych polskich siatkarzy. Jego dobra gra w poprzednim sezonie w AZS Politechnice Warszawskiej zaowocowała powołaniem do kadry B Andrzeja Kowala i reprezentacji juniorów prowadzonej przez Jakuba Bednaruka. Z tą pierwszą zdobył brązowy medal Ligi Europejskiej, z drugą szykuje się na mistrzostwa świata juniorów.

pzps.pl: Przede wszystkim gratuluję brązowego medalu i stylu, w jakim udało się wam go zdobyć. Wreszcie zobaczyliśmy walczącą i pewną siebie drużynę.
Aleksander Śliwka: Rzeczywiście do meczu przeciwko Estonii przystąpiliśmy z innym nastawieniem. Zaczęliśmy od razu na wysokich obrotach, dzięki czemu mogliśmy pozwolić sobie na bardziej niekonwencjonalne zagrania: mocniejsze ataki i bardziej ryzykowne zagrywki. W półfinale ze Słowenią mieliśmy przestoje, a w meczu o brąz, wręcz przeciwnie - zdobywaliśmy punkty seriami. Było widać, że wynik ciągnął atmosferę: kiedy nasza gra się układała, sprawiała nam radość i wychodziły nam wszystkie zagrania. Dodatkowo świetnie spisali się kibice, którzy nieśli nas swoim dopingiem i to też dzięki nim zdobyliśmy upragniony brązowy medal.

- Spodziewałeś się, że mecz zakończy się szybkim 3:0? Estonia przyjechała do Wałbrzycha jako jeden z faworytów…
- Wyszliśmy po to żeby wygrać i nie miało dla nas znaczenia czy wygramy w trzech setach czy potrzebny będzie tie break. Liczyło się dla nas tylko zwycięstwo, bo bardzo chcieliśmy zdobyć brązowy medal. Myślę, że Estonia w Final Four zagrała poniżej swojego poziomu. Oba mecze w Wałbrzychu zagrali o wiele słabiej, niż w znakomitej dla nich fazie grupowej. Dla nas najważniejsze jest jednak, to że udało nam się wykorzystać ich słabości i zwyciężyć.

- Mecz o brąz był jednym z nielicznych spotkań w którym trener Andrzej Kowal nie rotował składem. Graliście jednym rozgrywającym, bez zmian na ataku. Dlaczego wasz skład wyklarował się dopiero w ostatnim meczu?
- Zmiany we wcześniejszych spotkaniach były spowodowane tym, że graliśmy słabo. Trener musiał reagować na naszą złą dyspozycję, dlatego kiedy widział, że ktoś gra poniżej poziomu decydował się na zmiany. W meczu z Estonią graliśmy o wiele lepiej, dlatego skończyło się na dwóch zmianach zadaniowych. Oczywiście, że każdy z dwunastki meczowej może wnieść sporo do drużyny, ale na szczęście w meczu o brąz nie było to konieczne. Nieważne jednak kto grał, bo wszyscy razem cieszymy się z naszego sukcesu.

- Byliście gospodarzami turnieju finałowego. Zabrakło złotego medalu. Odczuwacie niedosyt?
- Oczywiście, że jakiś niedosyt zostaje, bo każdy ambitny sportowiec chce zdobywać najwyższe laury, czyli w tym przypadku złoto Ligi Europejskiej. Słowenii jednak nie dało się pokonać. Dlatego musieliśmy wyznaczyć sobie cel, który był w naszym zasięgu. Teraz możemy cieszyć się z  brązowego medalu.

- Trener Andrzej Kowal, w jednym z wywiadów powiedział, że dla was nie jest ważny wynik, bo macie być przede wszystkim zapleczem dla pierwszej kadry. Zgadzasz się z nim?
- Tak, ponieważ kadra B jest po to, żeby każdy z nas czynił postępy. Nie jest po to, żeby zrobić wynik, bo wtedy musielibyśmy cały czas trenować jednym składem. Dajemy z siebie wszystko i każdy czegoś się tu uczył. My mamy przygotowywać się do seniorskiej siatkówki.

- Liga Europejska ma swoje plusy i minusy. Może być dla was dobrą nauką, ale z drugiej strony wiąże się z długimi i kosztownymi podróżami. Czy twoim zdaniem takie turnieje są wam potrzebne?
- Nie mogę się zbytnio wypowiadać na tematy organizacyjne, bo byłem tylko na wyjeździe w Izraelu i na turnieju finałowym w Wałbrzychu. Na pewno było wiele spotkań, w których chłopaki mogli zebrać sporo doświadczenia. Nie zawsze grali mecze, które łatwo było wygrać, bo wiele razy trafiali na wymagającego przeciwnika. Myślę, że dla każdego z  nas, będzie to duże doświadczenie, które zaprocentuje w przyszłości.

- Kogo z waszej ekipy, po zakończeniu Ligi Europejskiej wskazałbyś na MVP?
- Wszyscy zagrali fajne zawody, ale ja wyróżniłbym Adriana Buchowskiego, który w końcówkach zdobywał decydujące punkty. To nie jest jednak tak, że tylko Adrian wygrał, bo my wszyscy mamy swój udział w tym sukcesie. Dobrze, że w każdym meczu ktoś inny był w stanie punktować i przejmować ciężar gry.   

- Obecnie przygotowujesz się do mistrzostw świata juniorów. Następnie będziesz trenować w klubie. Nie wziąłeś na siebie zbyt dużo obowiązków?
- Absolutnie nie. Dla mnie gra w kadrze B była ogromną nobilitacją i cieszę się, że dzięki temu miałem okazję trafić na konsultacje ze sztabem drużyny narodowej. Praca z trenerem Stephane Antigą i trenerem Philippe Blainem, była dla mnie ogromną przygodą i pozwoliła mi sporo się nauczyć. W kadrze B mieliśmy fajną paczkę i zawsze będziemy starali się zrobić dobry wynik i jak najlepiej grać. Oczywiście, że jestem trochę zmęczony, ale robię to co kocham i co sprawia mi radość. Dlatego zawsze będę starał się grać na sto procent.

- Planujesz urlop?
- Miałem już trochę wolnego. Udało mi się fizycznie i psychicznie odpocząć, dlatego jestem gotowy na nowe wyzwania.

- Kiedy rozpoczynasz przygotowania do PlusLigi?
- Po mistrzostwach świata juniorów w Meksyku, pewnie dostanę trochę wolnego, a potem dołączę do Asseco Resovii i rozpocznę przygotowania do nowego sezonu.

- Gra w Rzeszowie, będzie dla Ciebie sporym wyzwaniem. Konkurencja na pozycji przyjmującego jest duża
- Tak, jest spora rywalizacja na pozycji przyjmującego, ale to sprzyja podnoszeniu poziomu każdego z zawodników. Wierzę, że będzie mnie to motywować i napędzać, a nie hamować. Myślę, że to korzystna sytuacja, bo treningi będą na wysokim poziomie, a to wpływa na jeszcze lepszy rozwój.

- W przyszłym miesiącu rozegrany zostanie Puchar Świata w Japonii. Myślisz, że Polacy mają szansę na miejsce w pierwszej dwójce i wywalczenie olimpijskiego awansu?
- Oczywiście! Życzę im tego z całego serca i będę za nich mocno trzymał kciuki. Będę im kibicować, żeby wywalczyli kwalifikację olimpijską, bo to jest teraz dla nich najważniejsze. Według mnie Polska znajdzie się w pierwszej dwójce Pucharu Świata.

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej