- Rozgrywki
- Rozgrywki seniorskie
- 2. Liga Mężczyzn
- Aktualności
- Red Bull „Siatkarskie Skrzydła”: Wiktor Nowak
Katarzyna Porębska, fot. Piotr Sumara, 28 kwietnia 2018
Podczas turnieju finałowego mistrzostw Polski juniorów w Kętrzynie wybrano najlepszą szóstkę turnieju. Wyróżnieni młodzi siatkarze zostali objęci programem Red Bull „Siatkarskie skrzydła”. Jednym z nich jest Wiktor Nowak, najlepszy rozgrywający turnieju i złoty medalista EKS Skry Bełchatów.
pzps.pl.: Podczas turnieju finałowego mistrzostw Polski juniorów nie mieliście sobie równych. Wygraliście wszystkie mecze podczas zawodów w Kętrzynie. Radość po wywalczonym medalu chyba trudno opisać słowami?
Wiktor Nowak: Cieszymy się bardzo ze zdobytego złotego medalu. Ciężko pracowaliśmy przez ostatnie cztery lata na ten sukces. Odkąd zacząłem trenować siatkówkę pod kierunkiem Radosława Kolanka, moim marzeniem było zdobyć medal mistrzostw Polski. Nie zawsze było łatwo, ale ostatecznie udało się nam wywalczyć najwyższe miejsce na podium. Cieszymy się, że zdobyliśmy go właśnie teraz, bowiem był to praktycznie ostatni dzwonek. Dla nas to ostatni rok gry w juniorach, więc była to ostatnia szansa, aby zdobyć medal w tej kategorii wiekowej. Tak jak powiedziałem wcześniej to było moje marzenie i niezwykle się cieszę, że udało się nam wywalczyć ten medal.
Trener Mariusz Sordyl powiedział po turnieju, że faworyci zawodów poradzili sobie z presją, jaka na nich ciążyła. Obserwując waszą grę przez pięć dni w Kętrzynie odniosłam wrażenie, że wy nie myśleliście o żadnej presji. Po prostu graliście swoją siatkówkę.
Od początku sezonu trener Radosław Kolanek powtarzał nam, co jest naszym celem, tym celem był medal mistrzostw Polski juniorów. Cały czas do niego dążyliśmy. Ogrywaliśmy się w II lidze, co pozwoliło nam przekonać się, jak wygląda już poważna, seniorska siatkówka. Do tego doszły treningi z zespołem PlusLigi. Część z nas miała okazję trenować z pierwszym zespołem PGE Skry Bełchatów. Uważam, że to również zaprocentowało podczas turnieju w Kętrzynie. Marcin Janusz, rozgrywający bełchatowskiej Skry powiedział, że przeskok pomiędzy siatkówką juniorską, a seniorską jest naprawdę duży. Można odbić się jak od ściany. Marcin czegoś takiego doświadczył w Częstochowie, a mnie przytrafiło się to w Bełchatowie, przez co spokorniałem. Z drugiej strony, dzięki treningom z pierwszym zespołem zyskałem bardzo dużą pewność siebie. Nie ukrywam, że przez dwa pierwsze tygodnie było ciężko. Jednak po tych kilku tygodniach wspólnej pracy czułem się już swobodniej na boisku.
25 lutego 2018 roku chyba na długo zapadnie ci w pamięci. Tego dnia dość niespodziewanie otrzymałeś szansę debiutu w PlusLidze. W tym czasie z kontuzją zmagał się Grzegorz Łomacz, a przed meczem z gry został wykluczony Marcin Janusz i to właśnie ty poprowadziłeś grę PGE Skry w meczu 22. kolejki PlusLigi przeciwko Cerradowi Czarnym Radom.
Poradzić sobie poradziłem. Należy jednak pamiętać, że PGE Skra Bełchatów to klub na miarę Europy. Gdyby nie to, że w składzie są wybitni zawodnicy to byłoby ciężko. W mojej ocenie odstawałem poziomem od reszty graczy, ale chłopaki bardzo mi pomogli. To ich świetna dyspozycja pozwoliła wygrać ten mecz. Tak jak powiedziałem, uważam że swoim poziomem obniżyłem poziom tego spotkania, ale dużym, plusem jest to, że odnieśliśmy zwycięstwo. O tym, że zagram dowiedziałem się chwilę przed meczem. To nie było zaplanowane.
Nie miałeś zatem dużo czasu, aby mentalnie przygotować się na grę w tym meczu?
Nie miałem nawet czasu się stresować. Myślę, że dobrze się stało, że nie wiedziałem wcześniej o tym, że zagram. Nie było czasu na stres i dodatkowe nerwy.
Jak rozpoczęła się twoja przygoda z siatkówką? Zawsze chciałeś zostać siatkarzem?
Jak byłem młodszy to grałem w piłkę nożną, aczkolwiek byłem dosyć nieśmiałą osobą. Siatkówka z kolei dawała mi pewnego rodzaju spokój i bardzo dobrze się w niej czułem. Zaszczepiła to we mnie moja nauczycielka wychowania fizycznego w szkole podstawowej – pani Elżbieta Zielińska. Zacząłem treningi w tym samym miejscu, co Sebastian Adamczyk, mój kolega z drużyny. Następnie trenowałem u Marka Kwiecińskiego. Wcześniej jeszcze brałem udział w turniejach Kinder+Sport i innych siatkarskich zawodach. Profesjonalne treningi rozpocząłem wraz z gimnazjum, wtedy byłem już pewny, że to z tym sportem chcę związać swoją przyszłość.
Od początku ustawiany byłeś na boisku jako rozgrywający?
Jak rozpoczynałem swoją przygodę z siatkówką to nie było podziału na role na boisku. Każdy grał na każdej pozycji. Nie ukrywam, że zawsze marzyłem o grze na przyjęciu. Niestety nie miałem odpowiednich warunków. Trener cały czas powtarzał mi, że nie osiągnę na przyjęciu tego, co mogę osiągnąć na rozegraniu. Zawsze byłem silny fizycznie, więc trener zdecydował, że najlepiej będzie jak zostanę rozgrywającym.
Masz jakiegoś siatkarskiego idola? Zawodnika, na którym się wzorujesz?
Nie mam siatkarskiego idola, ale staram się z każdego gracza wyciągać jakoś cechę, która może mi się przydać w grze. Na przykład cwaniactwo Benjamina Toniuttiego, ale staram się też wprowadzać na boisko spokój. Uważam, że taka jest właśnie rola rozgrywającego.
Gdzie widzisz się za dziesięć lat?
Mam nadzieję, że w jak najlepszym klubie i oczywiście w reprezentacji Polski seniorów. To dla mnie swego rodzaju szczyt góry, który chcę osiągnąć. Chcę osiągnąć i wygrać, co się da. Będę uparcie do tego dążyć. A czas najlepiej pokaże ile udało mi się z tego zrealizować.
W tym samym czasie w telewizji transmitowany jest mecz siatkówki, koszykówki, piłki nożnej i ręcznej. Który z nich wybierzesz?
Oczywiście, że siatkówki! Siatkówki nigdy dosyć. Piłka nożna też nie jest mi obca i lubię ją oglądać. Jednak nie oglądam wszystkich spotkań. Musi to być naprawdę ważny i dobry mecz, abym oglądał piłkę nożną. Natomiast siatkówkę mogę oglądać na każdym poziomie, czy to PlusLigi, Ligi Mistrzów czy reprezentacji.
Skoro jesteśmy przy wyborach. To mając do wyboru grę za granicą w lidze włoskiej lub rosyjskiej, w której zdecydowałbyś się na grę?
Powiem tak, nie lubię długich podróży, więc Rosja nie wchodzi w grę. Z kolei podoba mi się włoski klimat i na pewno, kiedyś w przyszłości chciałbym spróbować swoich sił we włoskiej lidze. To świetny kraj, a do tego siatkówka na najwyższym światowym poziomie.
Masz takiego trenera, z którym chciałbyś, kiedyś w przyszłości pracować?
Na tę chwilę nie ma takiego trenera, z którym chciałbym pracować. Uważam, że od każdego trenera można nauczyć się czegoś nowego.
Kiedy nie musisz iść na trening i nie rozgrywasz meczu, to co najbardziej lubisz robić?
Spędzam czas z dziewczyną. Dla mnie jest to bardzo ważna osoba. Bardzo dużo jej zawdzięczam. Miałem kiedyś taki moment, kiedy chciałem przerwać treningi siatkówki. A mimo wszystko, przekonała mnie, żebym grał. Jest moim najwierniejszym kibicem i bardzo motywuje mnie do tego, żebym robił, to co robię. Na każdym kroku powtarza mi, że idę w odpowiednim kierunku. Teraz potwierdza się to wszystko, co mówiła. To jedna z najmądrzejszych kobiet w moim życiu.
W ostatnich dniach przebywasz na zgrupowaniu kadry juniorów i przygotowujesz się do turnieju kwalifikacyjnego mistrzostw Europy U-20. Macie jeszcze parę dni na treningi.
Będziemy się starać. Dla mnie jest to nowość. Tak naprawdę od trenerów zależy to, czy wezmę udział w turnieju kwalifikacyjnym do mistrzostw Europy. Nie pozostało mi nic innego, jak dawać z siebie sto procent.
www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej