Anna Daniluk, foto: Adrian Sawko, 7 lipca 2020

Red Bull „Siatkarskie Skrzydła”: Michał Gierżot

Podczas turnieju finałowego MP juniorów w Dębicy wybrano najlepszą szóstkę czempionatu. Wyróżnieni siatkarze zostali objęci programem Red Bulla: Siatkarskie Skrzydła. Jednym z laureatów jest Michał Gierżot, zawodnik KS Jastrzębskiego Węgla i najlepszy przyjmujący finałów.

pzps.pl: Kolejny sezon będzie pełen wyzwań – dołączasz do seniorskiej drużyny Jastrzębskiego Węgla. Marzenia się spełniają?

Michał Gierżot, KS Jastrzębski Węgiel: Na pewno jest to kolejny bardzo ważny krok w moim życiu. Jest to z pewnością jeden z lepszych startów, jakie mogłem sobie wyobrazić. Mam nadzieję, że dam z siebie wszystko i udowodnię, że zasłużyłem na miejsce w szatni Jastrzębskiego Węgla.

Z tą drużyną jesteś związany od wielu lat. To w jastrzębskiej Akademii Talentów stawiałeś pierwsze siatkarskie kroki i to w niej rozwinąłeś się jako zawodnik. Wybór klubu chyba nie mógł być inny? 

Tak, jest to miejsce, które fundamentalnie ukształtowało mnie jako zawodnika, a przede wszystkim jako człowieka. Od ciężkiej pracy na treningu, po samodzielność poza nim. Akademia łączyła pasję i obowiązki. Jako dziecko zacząłem rozumieć, co to jest prawdziwy sport i czy chcę w to brnąć dalej. Wybór był oczywisty.

Udało Ci się trafić do wymarzonego zespołu – jaki masz kolejny sportowy cel?

Nie wybiegam za daleko w przyszłość. Nie mam zamiaru przespać tak ważnego momentu jaki mnie czeka w nadchodzącym sezonie. Skupiam się na tym co jest dzisiaj i ewentualnie co będzie jutro. Chcę dążyć do celu jakim jest bycie tym, kim zawsze chciałem być.

Urodziłeś się w Policach, ale bardzo wcześnie przeprowadziłeś się do Jastrzębia-Zdroju. Ile miałeś lat jak wyjechałeś?

Miałem 12 lat kiedy rozstałem się z rodziną. Wszystko wyszło za namową mamy, która uświadomiła mnie, że jeżeli chcę grać w siatkówkę, to muszę jechać do miejsca w którym ta dyscyplina będzie stała na najwyższym poziomie. Jastrzębski Węgiel był świetną lokalizacją do rozpoczęcia swojej przygody. Ja tylko podjąłem decyzję.

Nie przeszkadzała Ci tęsknota za rodziną? Obie miejscowości dzieli ponad 600 km…

Ameryki nie odkryje jak powiem, że wyjazd w wieku 12 lat na drugi koniec Polski jest dużym bagażem emocjonalnym zarówno dla dziecka, jak i dla rodziców. Początki były trudne, widywałem się z rodziną trzy, może cztery razy w roku. W życiu nie ma niczego za darmo, kosztuje ono wiele wyrzeczeń i tylko od Ciebie zależy czy to, co oddałeś kiedyś do Ciebie wróci.

W Twojej rodzinie siatkówka nie jest niczym nowym. To od mamy wszystko się zaczęło?

Tak, mama była moją esencją i olejem napędowym do uprawiania siatkówki. W parzę z nią szedł mój brat, który swoje młodzieżowe lata spędził w Jokerze Piła. Ja jestem tylko kontynuacją tej wspaniałej tradycji, która panuje w naszym domu.

Masz mieszane korzenie rosyjsko-białoruskie. Która kultura w Twoim domu dominuje – wschodnia czy polska?

Osobiście jestem zwolennikiem języka polskiego. W Polsce się urodziłem, wychowałem i chodziłem do polskiej szkoły. Mimo wszystko nie przeszkadzało mi to w napisaniu matury z języka rosyjskiego oraz w posługiwaniu się nim na bardzo komunikatywnym poziomie. Nie jestem w stanie wskazać która kultura panuje u mnie w domu na większą skalę. Jestem tak dobrze oswojony z tymi językami, że w rozmowie z rodziną przestaje je odróżniać.

Kto jest Twoim siatkarskim wzorem?

Nie posiadam pierwowzoru któregoś z zawodników za który chciałbym podążać czy się identyfikować. Co do moich ,,idoli '' to jestem fanem wysokich przyjmujących takich jak Aaron Russel czy Egor Kliuka. Wiadomo, że do pewnego roku życia będę musiał jak najwięcej nauczyć się od starszych kolegów z którymi będę trenował, dlatego też chcę czerpać z ich doświadczenia po to, żeby moje umiejętności szły w górę. Nigdy jednak nie stanę się drugim Leonem, ponieważ każdy zawodnik jest inny. Do końca swojej kariery chcę być po prostu sobą i wyciągnąć ze swojego potencjału jak najwięcej.

Rozdałeś już swój pierwszy autograf?

Co do autografów zdarzyło się parę, ale mam wrażenie, że osoby które o to prosiły nawet nie wiedziały jak mam na imię (śmiech). Co nie zmienia faktu, że było mi bardzo miło.

Michał Gierżot jako następca Michała Kubiaka brzmi jak plan czy jak zbyt odległe marzenie?

Myślę, że nigdy się nim nie stanę. Brałbym jednak w ciemno karierę, jaką przeszedł Michał Kubiak. Jest wspaniałym kapitanem i zawodnikiem, lecz mimo dzielenia tej samej pozycji, to mam wrażenie, że jesteśmy kompletnie innymi zawodnikami. Jeszcze czeka mnie długa droga zanim będę się mógł porównywać z kimś takim. Na chwilę obecną chcę być Michałem Gierżotem.

Czego o Tobie nie wiemy?

Tego, że moim pierwszym sportem który uprawiałem były... szachy. Grałem w nie około trzech lat i do dnia dzisiejszego mało kto mnie w nie ograł (uśmiech).

Ostatnie pytanie: na bezludną wyspę możesz zabrać jedną osobę. Kto by to był?

Mam za dużo bliskich mi osób które mógłbym zabrać. Dlatego nikogo bym nie wziął, żeby innym się nie zrobiło smutno, że ich nie wybrałem.

19361c

z PZPS pasek 2020

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej