- Rozgrywki
- Rozgrywki seniorskie
- 2. Liga Mężczyzn
- Aktualności
- Powrót z dalekiej podróży i zwycięstwa faworytów w MŚ
Anna Daniluk, 24 września 2018
Serca wszystkich kibiców biły dużo szybciej, kiedy po znakomitej I rundzie Mistrzostw Świata 2018, polską reprezentację związała chwila niemocy. Dwa przegrane mecze skomplikowały naszą sytuację w tabeli, jednak biało-czerwoni udowodnili, że są zespołem walczącym do końca!
Przed starciem z Argentyną nic nie zapowiadało problemów jakie spadły na naszych siatkarzy. Oczywiście, pojawiały się informacje o tym, że mistrzów świata nęka wirus i część zawodników jest chorych lub dopiero co wraca do formy po kilku dniach spędzonych w łóżku. Z drugiej jednak strony, dużo częściej mówiono o „autostradzie” do Final Six czempionatu i Argentynie, która nie ma już szans na awans do kolejnej rundy. Dzień przed starciem z Albicelestes prezes PZPS Jacek Kasprzyk ostrzegał jednak żeby uważać na ten zespół, bo w meczach ze „średniakami” łatwo o „wpadkę”. Niestety słowa sternika Polskiej Siatkówki okazały się prorocze.
Mecz z Argentyną Polacy zaczęli na mniejszych obrotach i choć wygrali pierwszego seta, pokazali Argentyńczykom, że są w ich zasięgu. Kolejne dwie partie przebiegały po myśli podopiecznych Julio Velasco, co postawiło biało-czerwonych w roli goniących wynik. Ostatecznie zwycięzcę wyłonił tie-break, w którym było wszystko – nerwy, spektakularne decyzje, cofanie punktów, kontrowersje, pogonie punktowe i zupełny marazm, a na koniec gra na przewagi, wygrana Argentyny i „osobliwe” zachowanie selekcjonera Latynosów, który następny mecz obejrzał z trybun. Przegrana z Albicelestes nie przekreśliła szans na awans Polaków, ale wymagała od nich zwycięstwa z wyżej notowanymi Francuzami i Serbami. Stracie z Les Bleus szybko wyjaśniło sprawę, że kluczowym meczem dla naszych siatkarzy będzie potyczka z ekipą prowadzoną przez Nikolę Grbicia. Wszyscy z niecierpliwością oczekiwali niedzielnych rozstrzygnięć.
W noc przed meczami trzy z czterech drużyn grupy H zrobiło sobie przysłowiową „zieloną noc”, niejako świętując zawczasu awans do kolejnej rundy. W przypadku Argentyny było to jednak pożegnanie z czempionatem. Oczywiście, każda z drużyn miała prawo spędzić czas wolnych według własnych potrzeb, jednak nijak nie korespondowało to z szeroko akcentowaną koncentracją przedmeczową. Z naszego punktu widzenia najważniejsza była jednak kadra narodowa Polski i najnowsze ustalenia taktyczno-techniczne. Wiadome było, że przeciwko Serbii zagra Michał Kubiak. Kapitan drużyny pierwszy mecz drugiej rundy spędził w łóżku, w starciu z Francuzami pojawiał się w krytycznych momentach, natomiast przeciwko Serbom miał zagrać na antybiotykach. Niestety przebieg drugiej fazy turnieju wymagał od naszych kadrowiczów wyciągnięcia najsilniejszej amunicji i postawienia wszystkiego na jedną kartę. W niedzielę zagraliśmy o wszystko.
Serbowie byli pewni awansu, a od wyniku ich ostatniego meczu uzależnieni byli Francuzi i Polacy. Nasi siatkarze mieli jednak tę przewagę, że mieli wszystko we własnych rękach i faktycznie mieli realny wpływ na wydarzenia na boisku. Francji pozostało niepewne oczekiwanie. Na szczęście Les Bleus nie musieli długo czekać na rozstrzygnięcie, bo postawa mistrzów świata nie pozostawiła im żadnych nadziei. Nawet jeśli Serbia zagrała na mniejszej koncentracji i z nieco mniejszym zaangażowaniem, wszelkie komentarze o „poddaniu” meczu są mocno nad wyrost. Tym bardziej, że Nikola Grbić spotkanie rozpoczął podstawową szóstką. Ktokolwiek jednak nie stałby po drugiej stronie, z całą pewnością miałby problemy z bombami posyłanymi w polu serwisowym przez Bartosza Kurka czy z kąśliwymi floatami zagrywanymi przez Artura Szalpuka. Nie do przejścia był także polski blok, który zamykał wszelkie możliwości ataku serbskiej ofensywie. Siłę mentalną i jakość przyjęcia gwarantował z kolei Michał Kubiak, wsparty w defensywie przez Pawła Zatorskiego. Skuteczność w ataku w polskiej drużynie, przekraczająca 60-procent, gra na kontrze a także gra po negatywnym przyjęciu dopełniły obraz wspaniałej siatkówki zaprezentowanej przez wciąż panujących mistrzów świata. Po godzinie i szesnastu minutach jasne było, że to polscy siatkarze zagrają w Turynie.
W pozostałych grupach faworyci zrobili swoje. W grupie E Włosi pokonali niżej notowanych rywali, ulegając jedynie reprezentacji Rosji. Sborna z kolei w tej części czempionatu nie zanotowała porażki i sprawiała wrażenie, jakby coś, co nie mogło „zaskoczyć” w zespole w pierwszej rundzie, wreszcie trafiło na właściwy poziom. W grupie F Brazylia mimo tie-breaka z Belgią wygrała wszystkie mecze i także zapewniła sobie miejsce w Final Six. Amerykanie z kolei do II rundy przystąpili jako ekipa niepokonana i ten trend utrzymali także w drugiej fazie. Reprezentacja Stanów Zjednoczonych jest jedynym zespołem, który jeszcze nie przegrał.
W poniedziałek o godzinie 11. w Turynie odbyło się losowanie grup trzeciej rundy Mistrzostw Świata 2018. Formuła ceremonii będzie na pewno szeroko komentowana, jednak faktem jest, że Polacy zagrają w grupie J z Włochami i Serbią. Dla Nikoli Grbicia i jego zespołu będzie to okazja do rewanżu na biało-czerwonych; dla naszych siatkarzy – możliwość udowodnienia malkontentom, że awans wywalczyliśmy sobie sami i nie był to jednorazowy triumf. W grupie I zagrają za to medalowi faworyci: Rosja, USA i Brazylia. Wielkie granie zaczyna się w środę, natomiast Polacy zagrają dopiero w czwartek.
www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej