Jarosław Bińczyk Fot. fivb.com, 30 września 2022

Polska niespodzianka w mistrzostwach świata siatkarzy

Gdy mistrz świata w kolejnym turnieju obroni tytuł, teoretycznie nie jest to niespodzianką. Ale triumf reprezentacji Polski w 2018 roku był zaskoczeniem, a stało się to dokładnie cztery lata temu - 30 września 2018 roku.

Cztery lata temu gospodarzami finałowego turnieju o mistrzostwo świata siatkarzy były Bułgaria i Włochy. Polska poleciała na Bałkany jako panujący mistrz, jednak drużyna mocno się zmieniła. Brakowało Mariusza Wlazłego, MVP poprzedniego mundialu, Michała Winiarskiego, Karola Kłos, najlepszego środkowego w 2014 roku, a także Pawła Zagumnego, który w polskich mistrzostwach był zmiennikiem Fabiana Drzyzgi, jednak kilka razy uratował drużynę w trudnych momentach, na przykład w finale z Brazylią. Nowy był też trener - Stephane'a Antigę zastąpił Vital Heynen.

W pierwszej fazie grupowej odmłodzona drużyna wygrała wszystkie mecze, jednak nie błyszczała. Najwięcej problemów sprawili jej Bułgarzy w ostatniej kolejce, ale spotkanie zakończyło się wynikiem 3:1. Dzięki temu jednak Biało-czerwoni zostali w Warnie, a dołączyły do nich Serbia (druga w grupie C), Francja (trzecia w grupie B) i Argentyna (czwarta w grupie A). Wszyscy rywale mieli na koncie porażki, co później okazało się bardzo ważne. 

Drugą fazę Polska zaczęła od niespodziewanej porażki 2:3 z Argentyną, następnie uległa 1:3 Francji, by w meczu o wszystko pokonać 3:0 Serbię. Drużyna miała problemy, bo chory był Michał Kubiak, a forma Bartosza Kurka falowała. Dobrze spisywali się młodzieżowi mistrzowie świata z 2013 roku - Jakub Kochanowski i Bartosz Kwolek, a także debiutujący w mundialu Artur Szalpuk i Aleksander Śliwka. Jedna wygrana wystarczyła, żeby awansować do trzeciej fazy, która była rozgrywana w Turynie. Tam znów Polacy zmierzyli się z Serbami, wygrywając po dramatycznym spotkaniu 3:0, ale dwa pierwsze sety zakończyły się wynikiem 28:26. Jako że Włosi przegrali z Serbami 0:3, Biało-czerwonym wystarczyło w meczu z nimi wygrać jednego seta. I tak się stało (25:14), a w kolejnych partiach Heynen dał pograć zmiennikom.

Wciąż jednak nasza reprezentacja nie była wymieniana w gronie faworytów do złota, choć coraz lepszy był Kurek, a zdrowy Kubiak był bardzo skuteczny. W półfinale Polska zmierzyła się z doskonale prezentującymi się Amerykanami. Mecz był bardzo dramatyczny. Polski zespół prowadził 1:0, ale przegrał dwa kolejne sety. Pomogły zmiany dokonane przez selekcjonera: Mateusza Bieńka zastąpił Jakub Kochanowski, a Szalpuka - Śliwka. Ten ostatni zdobył tylko trzy punkty, ale pomógł ustabilizować przyjęcie zagrywki. Prowadzona przez niesamowicie skutecznego Kurka (29 punktów) reprezentacja Polski doprowadziła do tie-breaka, a w nim też była lepsza, po raz drugi z rzędu awansując do finału mistrzostw świata.

O złoto znów zagrały Polska z Brazylią. W ostatnim spotkaniu mistrzostw znów szalał Kurek (24 punkty), najlepiej blokował Drzyzga (3 punkty), a Szalpuk i Kubiak zdobyli odpowiednio 10 i 12 pkt. Nasza drużyna kłopoty miała tylko w pierwszym secie, a gdy się rozpędziła, Brazylia nie była w stanie odpowiedzieć, a mecz skończył się wynikiem 3:0. Polska po raz trzeci została mistrzem świata i był to chyba najmniej oczekiwany triumf w naszej historii. - Graliśmy świetnie, lepiej niż jakakolwiek inna drużyna. Jesteśmy dumni, ponieważ wiemy, że nasze zwycięstwo było zasłużone - komentował Kurek, wybrany MVP turnieju. W drużynie gwiazd znaleźli się jeszcze Kubiak, Piotr Nowakowsk i Paweł Zatorski.

Mistrzostwo świata zdobyli: Piotr Nowakowski, Dawid Konarski, Bartosz Kurek, Artur Szalpuk, Damian Schulz, Damian Wojtaszek, Fabian Drzyzga, Grzegorz Łomacz, Michał Kubiak, Aleksander Śliwka, Jakub Kochanowski, Paweł Zatorski, Bartosz Kwolek, Mateusz Bieniek. Trenerem był Vital Heynen, a jego asystentami Mieszko Gogol i Sebastian Pawlik.

Polską Siatkówkę wspierają

 

 

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej