Anna Daniluk, foto: CEV, 24 marca 2021

Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle w finale Ligi Mistrzów!

Oszałamiające spotkanie zagrała Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, która po złotym secie wyeliminowała Zenit Kazań z gry w Lidze Mistrzów. Wielokrotni mistrzowie Polski cały mecz przegrali 2:3 (17:25, 25:16, 25:21, 28:30, 18:20), a następnie w wielkim stylu zwyciężyli w dodatkowej partii 15:13. Tym samym zameldowali się w finale europejskiego Pucharu! Ich rywalem będzie Trentino Itas.

W pierwszym spotkaniu o finał europejskich rozgrywek kędzierzynianie zaserwowali kibicom prawdziwą wojnę nerwów. Polski klub przegrywał już 0:2, kiedy w wielkim stylu odwrócił losy trzeciej partii, a następnie sięgnął po kolejne dwie odsłony. Wszystko na oczach zgromadzonych w kazańskiej hali fanów Zenita, którzy z każdą udaną akcją ZAKSY coraz bierniej obserwowali bieg zdarzeń. Tym razem podopieczni Nikoli Grbicia podjęli rywali na swoim terenie, co dało im pewną przewagę mentalną. Wiadome było jednak, że apetyty rosyjskiego zespołu są ogromne, a tak niespodziewana przegrana znacznie podrażniła ich wielkie ambicje. Tak więc, w tym starciu wszystko mogło się zdarzyć. Każda wygrana dawała Polakom bezpośredni awans do finału; zwycięstwo 3:0 lub 3:1 Kazania - promowała Rosjan, natomiast wygrana Zenita 3:2 doprowadzała do "złotego seta".   

- Z pewnością pierwsze zwycięstwo daje nam świadomość, że jesteśmy w stanie walczyć z Zenitem jak równy z równym i wygrać. Natomiast niezależnie od tamtego wyniku naszym celem jest tylko zwycięstwo. Wygrana w meczu rewanżowym gwarantuje nam awans do finału, dlatego też nie myślimy o złotym secie, chcemy po trzech wygranych partiach cieszyć się z awansu do finału – przyznał przed meczem klubowym mediom Aleksander Śliwka, złoty medalista MŚ 2018.

Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – Zenit Kazań 2:3 (17:25, 25:16, 25:21, 28:30, 18:20) + 15:13 (złoty set). Wynik pierwszego meczu: 3:2 dla ZAKSY

Poziom trudności drogi, jaka od finału LM dzieliła kędzierzynian najlepiej potwierdził pierwszy set, który od razu mocno rozpoczęli kazańczycy. Rewelacyjna gra w ataku i bloku zrobiły największe różnice i praktycznie przesądziły o wyniku tej partii. W ofensywie przyjezdni zapisali aż 76% skuteczności, a dodatkowo pięć razy zatrzymali siatkarzy ZAKSY na siatce.

Szok po zderzeniu się ze świetnie dysponowanym rosyjskim zespole opuścił siatkarzy z Kędzierzyna-Koźla w drugiej odsłonie. Polacy poprawili swoją grę i tym razem to oni czuli się bardzo pewnie na boisku. Świetnie w tej części meczu prezentował się Łukasz Kaczmarek, dokładający punkty również w polu serwisowym i bloku. Pełna kontrola tej partii doprowadziła do wyrównania stanu tego starcia.

Trzeci set znacznie przybliżył ZAKSĘ do zrealizowania marzenia o finale Ligi Mistrzów. Ryzyko podejmowane na zagrywce przynosiło efekty, co było zupełnym przeciwieństwem sytuacji kazańczyków, którzy nie mogli znaleźć punktów w tym elemencie. Dodatkowo w ekipie gospodarzy najważniejsze akcje kończył Kamil Semeniuk, który po raz kolejny występował w roli lidera drużyny.

Od czwartej partii obraz meczu zupełnie się zmienił i dostarczył kibicom tyle emocji, że wystarczyłoby jeszcze na kilka innych spotkań. Zenit Kazań był pod ścianą, a w takich sytuacjach brawura staje się zupełnie naturalna. Odpowiedzialność za cały zespół wzięli na siebie Maksim Michajłow i Earvin Ngapeth, którzy ciągnęli swoją drużynę w stronę kolejnych akcji. Władimir Alekna zdecydował się zmienić Bartosza Bednorza i wprowadzić na boisko Fedora Woronkowa, co było słuszną decyzją, która dała nową energię siatkarzom z Kazania. Ostatecznie po bardzo zaciętej walce na przewagi – pięciu piłkach meczowych dla ZAKSY i pięciu piłkach setowych dla Zenita, lepsi byli przyjezdni, którzy przedłużyli swoje szanse w tym meczu.

Przełamanie rewelacyjnej ekipy Kędzierzyna-Koźla przyniosło Rosjanom nowy zastrzyk motywacji. Od tego momentu oglądaliśmy prawdziwy festiwal siatkówki z przepięknymi wymianami, atomowymi atakami, grą wybitnych jednostek, ale też cudownej pracy kolektywnej. Nie mylił się Maksim Michajłow animowany przez Earvina Ngapetha. Znów po grze na przewagi set padł łupem kazańczyków.

Przed „złotym setem” obie drużyny miały na swoim koncie po pięć wygranych partii, co najlepiej potwierdza poziom obu drużyn i to jak bardzo wyrównana była ta rywalizacja. Ta odsłona praktycznie wyzerowała dwa bardzo długie spotkania, bowiem kto ją zwyciężył – awansował do finału Ligi Mistrzów. Blisko trzy godzinne spotkanie zostawili za sobą podopieczni Nikoli Grbicia, którzy weszli w tę najważniejszą odsłonę z całym bakiem zapasowej energii. Kędzierzynianie robili swoje i grali ich najlepszą siatkówkę, która w tym sezonie bez wątpienia stoi na najwyższym, światowym poziomie. To wystarczyło, by ZAKSA była pierwszym zespołem, który zameldował się w finale europejskiego czempionatu i potwierdziła swoją wielkość.

Po 21 punktów w meczu zdobyli Łukasz Kaczmarek i Kamil Semeniuk. Atakujący Kędzierzyna-Koźla, skończył 48% akcji, natomiast przyjmujący ZAKSY zamienił na punkty ponad 50% ataków.

Finał Ligi Mistrzów odbędzie się 1 maja w Weronie. Przeciwnikiem Grupy Azoty ZAKSY Kędzierzyna-Koźle będzie Trentino Itas, które wyeliminowało z rywalizacji Sir Safety Conad Perugię.

Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle: Kaczmarek, Kochanowski, Toniutti, Śliwka, Semeniuk, Smith, Zatorski (L) – Kluth, Prokopczuk. Trener: Nikola Grbić

Zenit Kazań: Wolwicz, Wołkow, Ngapeth, Bednorz, Butko, Michajłow, Golubev (L) – Woronkow, Surmaczewskij, Alekno, Zemczenok. Trener: Władimir Alekna

- Awans cały czas nam uciekał, ale byliśmy skoncentrowani i potrafiliśmy odwracać niekorzystne wyniki. Nasza drużyna dała z siebie wszystko, nie poddawała się i ciągle wracała do spotkania. Dzięki temu możemy spełniać swoje marzenia. Wyeliminowaliśmy najlepsze europejskie drużyny i zostawiliśmy na boisku serce – powiedział po spotkaniu Nikola Grbić.  

Relacja i statystyki meczowe dostępne są TUTAJ

***

Sir Safety Conad Perugia - Trentino Itas 3:2 (25:22, 25:17, 23:25, 17:25, 15:6). Wynik pierwszego meczu: 3:0 dla Trentino Itas

W drugim półfinale Ligi Mistrzów starły się Trentino Itas i Sir Safety Conad Perugia. W pierwszym ze spotkań obu drużyn bardzo pewnie, bo 3:0 wygrała ekipa z Trydentu i to ona zrobiła spory krok w stronę finału europejskiego czempionatu. Mecz rewanżowy lepiej rozpoczęli siatkarze z Perugii, którzy wygrali dwa początkowe sety. W trzeciej partii do gry wrócili rywale, którzy wyraźnie czuli, że ich marzenie o grze w finale LM zaczyna się oddalać. Motywacja i wola zwycięstwa sprawiły, że to właśnie Trentino Itas wygrało dwie kolejne odsłony i tym samym przesądziło o swoim awansie do Super Finału. Tie-break w tym starciu był tylko formalnością potrzebną do zamknięcia spotkania i, niejako na pocieszenie, wygrała go drużyna Sir Safety Conad Perugii.  

Wilfredo Leon zdobył w tym półfinale 21 punktów, przy 53-procentowej skuteczności w ataku. W całym meczu przyjął łącznie 28 zagrywek. Na boisku pojawił się też drugi z Polaków – Maciej Muzaj, który zdobył 2 punkty.

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej