- Rozgrywki
- Rozgrywki seniorskie
- 2. Liga Mężczyzn
- Aktualności
- Podsumowanie 2023 - kadra seniorek
Anna Daniluk, foto: Piotr Sumara, Volleyball World, CEV, 29 grudnia 2023
Dla reprezentacji Polski seniorek sezon 2023 był spełnieniem marzeń. Po latach pukania do światowej czołówki, wreszcie udało się zagrzać w niej miejsce.
Sezon 2022 i wspaniała walka na mistrzostwach świata pokazały, że reprezentacja Polski pod wodzą Stefano Lavariniego zyskała nową jakość i zmierza w dobrym kierunku. Wtedy jednak miesiące wspólnej pracy zakończyły się łzami smutku, a przegrana w tie-breaku z Serbkami zabrała miejsce w strefie medalowej czempionatu. Zasiane ziarno wykiełkowało w kolejnym roku, a zbudowana atmosfera sprawiła, że nikt nie mógł doczekać się ponownego spotkania i dalszych wspólnych wyzwań.
Reprezentacja Polski zgrupowanie rozpoczęła 8 maja od badań w Centralnym Ośrodku Medycyny Sportowej w Warszawie. W okrojonym ośmioosobowym składzie znalazły się te siatkarki, które zakończyły już ligowe zmagania, w tym wracające do reprezentacji po przerwie Marlena Kowalewska i Malwina Smarzek. Od początku z kadrą była też debiutująca w jej barwach Joanna Pacak.
Już na starcie wiadome było, że w rozpoczynającym się sezonie zabraknie Klaudii Alagierskiej-Szczepaniak i Zuzanny Góreckiej, które w rozgrywkach klubowych zerwały więzadła w kolanie. Obie siatkarki ciągle przygotowują się do powrotu na parkiet. Niepewne były też losy Joanny Wołosz, która finalnie zdecydowała się na zabieg nadgarstka i w związku z tym nie mogła wystąpić w Siatkarskiej Lidze Narodów. W inauguracyjnych sezon rozgrywkach rolę pierwszej rozgrywającej objęła Katarzyna Wenerska, którą wspierała Julia Nowicka. Obie siatkarki zaprezentowały się fantastycznie, podobnie jak ich kadrowe koleżanki.
Reprezentacja Polski VNL 2023 rozpoczęła w tureckiej Antalyi, gdzie wygrała wszystkie cztery mecze. Wśród pokonanych znalazły się między innymi drużyny Serbii i Włoch. Po europejskim turnieju przyszedł czas na trzy tygodnie w Azji – najpierw Hongkong, a chwilę później Koreę Południową. Drugi z turniejów interkontynentalnych Polki zagrały fenomenalnie, choć nie uniknęły wpadki z Holandią. Wstydliwy występ, zupełnie przyćmiły zwycięstwa nad Turczynkami i Chinkami, aktywnie wspieranymi przez lokalną publiczność. Turniej w Korei otworzyła przegrana w tie-breaku z Amerykankami, ale kolejna seria wygranych zapewniła podopiecznym Stefano Lavariniego awans do turnieju finałowego w Arlington w Stanach Zjednoczonych.
„Każda z nas wie po co tu przyjechała” i „zrobimy wszystko, by udowodnić że liczymy się w stawce” – te dwie myśli towarzyszył Biało-Czerwonym od początku do samego końca finałowych zmagań. Najpierw nasz zespół czekała ćwierćfinałowa przeprawa z przerzedzonymi kontuzjami Niemkami (RELACJA). W półfinale reprezentacja Polski starła się z Chinkami, które zagrały fantastyczne spotkanie i nie pozwoliły odebrać sobie miejsca w wielkim finale Ligi Narodów (RELACJA). Polkom pozostała gra o brąz, która dla tej kadry mogła być błogosławieństwem albo przekleństwem. Ostatnie lata hartowały bowiem nasze siatkarki trudnymi do przełknięcia porażkami, a „mały finał” VNL mógł raz a dobrze przełamać fatum. Zadanie nie było jednak proste – rywalkami Biało-Czerwonych były gospodynie turnieju i mistrzynie olimpijskie, które przed własną publicznością walczyły o honor. Po pełnym dramaturgii meczu, zakończonym w granym na przewagi tie-breaku to Polki święciły triumf nad Amerykankami i to one zajęły najniższy stopień podium (RELACJA).
Po powrocie do kraju na reprezentację Polski czekało huczne powitanie na lotnisku Kraków-Balice i świętowanie tego wielkiego sukcesu – pierwszego od 55 lat medalu siatkarek wywalczonego w imprezie rangi światowej.
- Ten brąz jest dla nas takiej samej wartości jak złoto. Wiemy ile pracy nas kosztował i jak długo kobieca siatkówka reprezentacyjna czekała na medal – mówiła Magdalena Jurczyk, środkowa reprezentacji.
Nikt nie był szczególnie zaskoczony, że po tak wielkim sukcesie apetyty naszych kadrowiczek znacznie się rozbudziły, co dawało o sobie znać w rozmowach dotyczących następnej w kolejności wielkiej, siatkarskiej imprezy. Polskie siatkarki nie ukrywały, że na mistrzostwach Europy chcą zdobyć medal i utrzymać świetną passę, tym bardziej, że do składu wróciła Joanna Wołosz. Reprezentacja Polski trafiła do grupy C, która swoje mecze rozgrywała w Belgii. W fazie grupowej toczącej się w Gandawie zespół prowadzony przez Stefano Lavariniego pokonał Słowenię, Węgry, Belgię i Ukrainę. Uległ jednak Serbii, co miało kluczowe znaczenie w układzie dalszej drabinki.
W 1/8 turnieju Biało-Czerwone pokonały Niemki (RELACJA), dzięki czemu awansowały do ćwierćfinału. Niestety w tym etapie wpadły na Turcję, przyszłe mistrzynie Starego Kontynentu, i mimo zaciętej walki musiały uznać wyższość rywalek, a w następstwie przedwcześnie opuścić Belgię (RELACJA).
- To nie był nasz turniej. Nie ma co nas usprawiedliwiać. Duże rozczarowanie - przyznała Katarzyna Wenerska, rozgrywająca kadry.
Dalszym przygotowaniom przyświecała myśl o igrzyskach olimpijskich, a turniej kwalifikacyjny do imprezy czterolecia od początku sezonu wskazywany był jako impreza docelowa polskiej kadry. W osiągnięciu głównego celu pomóc mieli polscy kibice, którzy tłumnie wypełniali łódzką Atlas Arenę, pełniącą zaszczytną rolę gospodarza wydarzenia. W Łodzi zameldowało się osiem drużyn, w tym Stany Zjednoczone i Włochy. Olimpijską przepustkę gwarantowały dwa pierwsze miejsca.
- Wiemy, że droga do naszego celu będzie bardzo trudna. Wszystkie zespoły, które przyjechały do Łodzi marzą o tym samym - o igrzyskach. Mam nadzieję, że Kibice dopiszą, podobnie jak zrobili to podczas mistrzostw świata, że nas uskrzydlą i sprawią, że rywale poczują ten dreszczyk emocji – mówiła przed startem zmagań Kamila Witkowska, środkowa reprezentacji.
Mimo, że w pierwszych meczach Polki cały czas szukały swojego poziomu, to początek turnieju kwalifikacyjnego układał się po ich myśli. Trzy zwycięstwa nad Słowenią, Koreą i Kolumbią skreślały kolejne punkty z „listy do zrobienia”. Schody zaczęły się w starciu z Tajlandią, która obnażyła wszystkie bolączki naszej reprezentacji. Wygrana 25:7, a w kolejnym secie przegrana 22:25, potwierdzały falującą dyspozycję Biało-Czerwonych, która kosztowała je niespodziewaną porażkę ze średniej klasy rywalem. W tym momencie nie było już marginesu błędu, a żeby myśleć o Paryżu reprezentacja Polski musiała wygrać wszystkie pozostałe mecze.
Po dniu przerwy Polki wróciły do gry. Jako pierwszy czekał je trudny bój z Niemkami, ostatecznie wygrany 3:2 (RELACJA). Przedostatniego dnia turnieju polskie siatkarki zmierzyły się z Amerykankami, które nie dość, że z brutalną konsekwencją parły w stronę olimpijskiego awansu, to jeszcze szukały rewanżu za pamiętny mecz o brąz VNL. Podopieczne Stefano Lavariniego nie dały im jednak sposobności do zemsty, rozgrywając fenomenalne spotkanie, zwieńczone triumfem 3:1 (RELACJA).
https://www.youtube.com/watch?v=99EV8Ya_E-s
Ostatniego dnia Polki starły się z Włoszkami. Obie drużyny miały takie same szanse by awansować do igrzysk olimpijskich. Wygrany mógł pakować się do Paryża – przegrany będzie szukał swoich szans w 2024 roku.
Spotkanie lepiej rozpoczęły Włoszki, które wygrały pierwszego seta. Wraz z niekorzystnym wynikiem otwierającej partii z Polek spadł cały stres, a niesione dopingiem tłumienie wypełnionej Atlas Areny zaczęły grać prawdziwe cuda na boisku. Wspaniale funkcjonujący kolektyw, synergia pomiędzy zawodniczkami a sztabem, czujności ławki trenerskiej, oddanie grających i wsparcie rezerwowych musiały przełożyć się na obraz całego spotkania. Reprezentacja Polski robiła swoje, nie dając rywalkom najmniejszych szans (RELACJA). Oglądaliśmy prawdziwy ZESPÓŁ, który razem walczył i razem wygrywał, a parę chwil później, razem cieszył się z olimpijskiego awansu. Polki po 16 latach wracają na igrzyska! A tę DRUŻYNĘ stać na wszystko…
www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej