Rozmawiał Jakub Bochenek (GKS Katowice), fot. Agnieszka Derlatka, 18 maja 2017

Piotr Gruszka: miałem okazję zagrać przeciwko Ferdinando De Giorgiemu

Katowice będą jednym z Miast-Gospodarzy EUROVOLLEY Poland 2017, a fazie grupowej zagrają tam zespoły Francji, Belgii, Holandii i Turcji. Spodek w przeszłości był świadkiem wielu ważnych siatkarskich wydarzeń, a świadkiem wielu pasjonujących spotkań był Piotr Gruszka, asystent trenera reprezentacji Ferdinando De Giorgiego.

pzps.pl: Jako rekordzista pod względem występów w reprezentacji Polski rozegrał Pan również najwięcej meczów w Spodku pośród wszystkich kadrowiczów. Jak Piotr Gruszka ocenia rolę Spodka w budowaniu marki polskiej siatkówki?
Piotr Gruszka:
W Spodku przeżyłem wiele niesamowitych momentów. Pamiętam sam początek Ligi Światowej, w której debiutowaliśmy w 1998 roku. Na pierwsze mecze do Spodka przyszło może 2 tysiące ludzi, a tylko kilka było ubranych w biało-czerwone barwy i tyle. Następnie uczestniczyłem w kilkunastu kolejnych edycjach i byłem naocznym świadkiem, jak to wszystko się zmienia. W końcu doszliśmy do momentu, w którym ciężko było kupić bilety na mecze reprezentacji, a hala była wypełniona do ostatniego miejsca. W tej całej historii Spodek ma niesamowity udział.

- Pamięta Pan jakieś szczególne spotkania?
- W Katowicach wraz z reprezentacją odnosiłem wiele fantastycznych zwycięstw, ale i kilka porażek. Pamiętam emocjonujący mecz z Francją podczas Ligi Światowej. Po wygranej 3:2 Spodek po prostu oszalał. Nie do zapomnienia są mecze z Brazylią, które zakończyły się naszym zwycięstwem. Do tego wiele spotkań z Serbią, Rosją czy Amerykanami. Nie zapomniałem tez o przegranych kwalifikacjach do Igrzysk Olimpijskich w Sydney i pamiętnym meczu z Jugosławią.

- A były jakieś szczególne, osobiste momenty, które przeżył Pan w Katowicach?
- Miałem to szczęście, że grając przez tyle lat uczestniczyłem w meczach wielu siatkarskich pokoleń. Miałem przyjemność grać z wielką Brazylią w składzie z Giovane Gavio, z Włochami na czele z moim idolem Andreą Zorzim czy Andreą Gianim. Nawet miałem okazję zagrać przeciwko Ferdinando De Giorgiemu. Była też Rosja czy Holandia, w której grali tacy znakomici siatkarze jak Bas Van De Goor czy Ron Zwerver. To są momenty, których się nie zapomina.

- Na czym polega fenomen Spodka?
- Coś w sobie ma. Gabaryty, bliskość widowni i ten słynny długi korytarz, którym się wchodzi na halę i ma się gęsią skórkę. Spodek ma niewątpliwy klimat, dzięki któremu wszyscy chcą grać, również w PlusLidze. Spodek to kolebka polskiej naszej dyscypliny i siatkówka powinna jak najczęściej w niej gościć. Cieszę się, że GKS może rozgrywać mecze właśnie tutaj.

- Od kilku lat powstają w Polsce nowoczesne hale, a Spodek mimo to jest nazywany mekką siatkówki. Skąd się to bierze?
- Powstające hale są nowoczesne i fantastyczne. W Spodku jest jednak niepowtarzalny klimat, którego nie da się porównać z żadnym innym. Świadomość historyczności tego miejsce, tego kto tu grał i jakie mecze się odbywały działają na wyobraźnię. Tutaj ludzie są blisko boiska, czują mecz, a siatkarze i trenerzy czują bliskie wsparcie publiczności. Boisko jest centralnym miejscem, a wokół niego powstaje prawdziwy kocioł. Sam odczułem to podczas finału mistrzostw świata w 2014 roku. To co się działo w tej hali było nie do opisania.

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej