Wojciech Głód, Paulina Boś, fot. Grzegorz Winnicki,Paweł Piotrowski, 30 grudnia 2020

Panie Pawle, Panie Waldemarze – dziękujemy!

Grudzień, to tradycyjnie czas pożegnań z „gwizdaniem” przez sędziów, którzy osiągnęli wiek oznaczający kres przygody w roli rozjemcy podczas siatkarskiej rywalizacji. Przygody umownej, bo w przypadku Pawła Zajca trwała trzy dekady, a z kolei Waldemarowi Kobieni zajęło to niemal czterdzieści lat – dokładnie 38. Na szczęście obydwaj deklarują, że na siatkarską emeryturę jeszcze się nie wybierają.

SIATKÓWKA POKONAŁA PIŁKĘ NOŻNĄ

30 sezonów na szczeblu centralnym 915 przesędziowanych meczów na Szczeblu Centralnym, z czego niemal 200 w rozgrywkach (męskiej i żeńskiej) ekstraklasy. To najważniejsze liczby Pawła Zajca, który 19 grudnia meczem I ligi mężczyzn pomiędzy LUK Politechniką Lublin a Polskim Cukrem Avią Świdnik, zakończył trwającą 30 lat „szczeblową” karierę.

Statystyki przygody z gwizdkiem Pawła Zajca robią niemałe wrażenie. Sędzią został w 1987 roku. Niewiele jednak brakowało, aby w roli arbitra pracował podczas… piłkarskich, a nie siatkarskich meczów.  – W szkole średniej miałem roczny epizod pod okiem trenerów Skorżyńskiego i Wlazłowicza, na poziomie juniorów Czarnych Radom. Później, grałem jeszcze w reprezentacji szkoły i w lidze TKKF pod okiem Ś.P. Romana Fomina. Kiedy zdałem sobie sprawę, ze gwiazdą siatkówki już nie zostanę, pomyślałem że może zostanę sędzią… piłki nożnej. Niestety, pomimo trzech prób, kurs nie mógł się rozpocząć, ze względu na małą liczbę chętnych. Wtedy przeczytałem w gazecie anons o kursie na sędziów siatkówki. Pomyślałem, że poznałem siatkówkę od strony boiska, więc może warto zobaczyć jak to wygląda od strony sędziego. No i dalej już poszło samo. – wspomina arbiter z Radomia.

W 1991 roku, w Lublinie uzyskał promocję na Szczebel Centralny, na którym spędził, bagatela, 30 sezonów! – Klimat na tym kursie był świetny! Zupełnie nie czuło się atmosfery rywalizacji, choć początkowo, z naszej dwunastki miała awansować tylko najlepsza „6”. Po testach, podzielono nas według wyników testów na dwie szóstki. Pierwsza sędziowała zawody męskie, druga natomiast żeńskie. Dopiero ostatniego dnia spotkaliśmy się wszyscy na ogłoszeniu wyników, oczywiście poza nocnymi „podsumowaniami dnia” w akademiku. – opowiada popularny „Zając”. – Na tym kursie spotkała się naprawdę „mocna ekipa”. Byli tam miedzy innymi: Waldemar Niemczura, Andrzej Kuchna, Bogdan Pierucki, Ireneusz Wolszczyniak, Andrzej Łukowicz, śp. Ryszard Zarucki, Jarosław Zarzycki czy Jacek Laskowski, obecnie pracujący jako komentator w TVP. Szefem kursu był Ryszard Dietrich, a oceniali nas też Mirosław Stando, Tadeusz Mioduszewski.

W 1992 uzyskał klasę związkową, a w 1998 państwową. Od 1994 posiadał uprawnienia do sędziowania rozgrywek I ligi kobiet oraz II ligi mężczyzn, a w 1997 roku, w dziesiątą rocznicę swojego kursu podstawowego awansował do sędziowania rozgrywek I ligi mężczyzn (wówczas najwyższa klasa rozgrywkowa w Polsce). Za najważniejsze w swojej karierze uważa dwa spotkania – finał ekstraklasy kobiet w Biel­sku Białej w 2003 roku sędziowany z Dariuszem Jasińskim oraz sędziowa­ny rok wcześniej „mały finał” mężczyzn w Bełchatowie z Sylwestrem Strzyla­kiem. Szczególnie w pamięci zapisa­ły mu się również: pierwszy mecz na szczeblu centralnym w Warszawie na hali Skry, pierwszy mecz sędziowany w „Nyskim Kotle” czy spotkanie w Byd­goszczy… zakończone czerwoną kartką.

Pomimo sędziowania najważniejszych zawodów w Polsce nie rezygnował z udzielania się podczas zmagań ama­torskich czy szkolnych, co sprawiło, że w łącznym bilansie ma „przegwizda­nych” prawie 3000 meczów! Z dużym uśmiechem wspomina historię, która miała miejsce podczas Mazowieckich Igrzysk Młodzieży Szkolnej w Radomiu, gdy kapitanka jednej z drużyn po loso­waniu poproszona o podpis na proto­kole zdezorientowana wpisała... nazwę swojej miejscowości.

Znajomi Pawła podkreślają, że jest on osobą która jest świetnie zorganizowa­na i ma… doskonale opanowane wszel­kie połączenia krajowej komunikacji publicznej. Zdaniem wielu, obudzony w środku nocy poda w jednej chwili do­kładne rozkłady minutowe wielu pocią­gów i autobusów czy najkorzystniejsze opcje przesiadkowe na trasie Radom – dowolne miejsce rozgrywania meczu – Radom. Z tego typu podróżami wiąże się też wiele ciekawych historii, jak ta: – Był to sezon 1992/1993. II liga kobiet, pierwszy mecz w sezonie Gawex Szcze­cinek – AZS AWF Poznań z Albertem Błażewiczem. W tamtych czasach, sę­dziowało się jeszcze po jednym meczu w sobotę i niedzielę. Aby dojechać do Szczecinka na mecz w sobotę o 17.00 musiałem wyjechać z Radomia w piątek, nocnym pociągiem o 21.30. Po niedziel­nym meczu o 13.00, musiałem pojechać pociągiem ze Szczecinka do Piły, dalej kolejnym z Piły do Poznania i później już „z łatwością” nocnym do Radomia. W Radomiu byłem o 6:30 w ponie­działek rano. Na peronie, zarzuciłem torbę na ramię i… poszedłem do pracy na 7:00. Dobrze, że z pracy udało mi się zadzwonić do domu z informacją, że żyję i jestem już w Radomiu. To nie­wiarygodne, ale… nie korzystało się w tamtym czasie z komórek – opowiada z uśmiechem radomianin.

Pomimo końca przygody w charak­terze czynnego sędziego na Szczeblu Centralnym nie zamierza rezygnować z działalności w siatkówce.  – Na pewno będę nadal sędziował w województwie, przynajmniej dopóki zdrowie pozwo­li. Jeśli natomiast Wydział Sędziowski PZPS uzna, że ja lub moje doświadcze­nia mogą się na coś przydać, jestem do dyspozycji” – podkreśla. Prywatnie natomiast chciałby w dobrym zdrowiu dożyć do emerytury… a na „emeryturze szczeblowej” częściej się widzieć z cór­ką mieszkającą obecnie za granicą, czy mieć więcej okazji do pojechania z sy­nem na ryby.

Na zakończenie wspomina, że jego sę­dziowscy nauczyciele zawsze mu po­wtarzali, że dobry sędzia to taki, które­go nie widać.  – Jeśli po meczu wszyscy mówią o wspaniałych zagraniach czy niewykorzystanych akcjach, a nikt nie pamięta kto był arbitrem, to znaczy, że zawody rozstrzygali bardzo dobrzy sędziowie! – podkreśla. Jako wskazów­kę dla młodszych koleżanek i kolegów podaje: – Pamiętajcie moi drodzy, że to sędziowie są dla siatkówki, a nie siat­kówka dla sędziów. Mecz bez sędziów się odbędzie. Może nie będą to zawody oficjalne, ale zostaną rozegrane. Bez ze­społów natomiast sędziowie, nawet ci najlepsi, nie będą mieli co robić. Warto sobie ponadto uświadomić, że nie ma idealnych arbitrów i bezbłędnych me­czów. Jeśli ktoś uważa, że przesędzio­wał zawody idealnie i bez najmniejszej pomyłki, to okłamuje sam siebie. Jeśli obejrzycie swoje sędziowanie na wideo, zawsze okaże się, że w jakiejś sytuacji, coś można było zrobić lepiej, lub pod­jąć inną, lepszą decyzję. – kończy celną radą Paweł Zajc.

Dziękujemy Panie Pawle i powodzenia!

20022aa

SPORT DAJE MU ENERGIĘ DO ŻYCIA

Za Waldemarem Kobienią również ostatni mecz w roli sę­dziego szczebla centralnego! Pożegnanie z gwizdkiem miało miejsce podczas spotkania PGE Skra Bełchatów – Cerrad Czarni Radom.

Po 38 latach fanta­stycznej przygody z gwizdkiem, jak sam określa swo­ją karierę sędziowską przyszedł czas pożegnań, ale i kolejnych wyzwań. W następnych latach będziemy mogli spotkać Pana Waldemara na siatkarskich parkietach rozgry­wek Polskiej Ligi Siatkówki w nowej roli – Komisarza Tech­nicznego PLS.

Waldemar Kobienia kurs podstawowy na sędziego ukończył w 1982 za namową Jana Baniaka i Adama Ryczka. Tuż po odebraniu legitymacji sędziowskiej czekało go jedno z wielu sędziowskich wyzwań – sędziowanie na linii derbów regionu opolskiego w ówczesnej 2. lidze mężczyzn: Nysa vs Kędzie­rzyn Koźle. Nikomu ze środowiska sędziowskiego nie trzeba przedstawiać tych zespołów bo obydwie drużyny mają wspa­niałe tradycje siatkarskie. Nikomu nie trzeba też przypo­minać, że atmosfera towarzyszącą meczom w nyskim kotle była wyjątkowa! Niewielka hala mogąca pomieścić 400-500 osób kibicujących i żywo reagujących na wydarzenia bo­iskowe i decyzje sędziowskie. Wspomnienia z tego debiutu sędziowskiego nasunęły kilka refleksji, z którymi eks sędzia z nami się podzielił przypominając sobie różne momenty swojej kariery sędziowskiej: – To nie jest tak, że wystarczy ubrać strój sędziowski i jest się sędzią. Podczas tego meczu poznałem takie słowa o których nie miałem pojęcia.. ale jak mówiono mi przed meczem: „ jak przeżyjesz ten mecz to przeżyjesz wszystko.” No cóż na tamten moment było to dla mnie nie lada wyzwanie cieszę się, że po latach mogłem posędziować spotkania derbowe jeszcze raz, ale już zespołom grającym w najwyższej klasie rozgrywkowej, będąc sędzią prowadzą­cym spotkanie.

7 lat później, w 1989 roku Waldemar Kobienia awansował na szczebel cen­tralny. Jak zaznacza całe swoje dorosłe życie związał ze spor­tem mając ogromne szczęście by łączyć również zawodowo pasję do sportu. W latach 2001-2005 sędziował za­wody 1A ligi mężczyzn. W 2009 roku uzyskał uprawnienia do sędziowania meczów najwyższej klasy rozgrywkowej kobiet, a od 2012 roku do dnia dzisiejszego posiadał uprawnienia do sędziowania PlusLigi mężczyzn.

Równolegle z rozwojem kariery sędziowskiej przychodziły również wyzwania zawodowe. Od 1997 roku Waldek Kobie­nia jest jedną z osób, które odpowiadają za organizację siat­karskich imprez międzynarodowych w Polsce. Pierwszym wydarzeniem były eliminacje Mistrzostw Świata Juniorek w Gdańsku. Później przyszły kolejne wyzwa­nia – Ligi Światowe, Mistrzostwa Europy, Final Four-y i wresz­cie Mistrzostwa Świata mężczyzn2014 organizowane w Polsce. – Wszystkie działania, prace i doświadczenia nakręcają kolejne zdarzenia i fajne momenty. Trzeba podkreślić, że umiejętności i do­świadczenie zdobyte podczas sędziowania pomagają pod­czas organizacji imprez i na odwrót – zaznacza i dodaje: – Na kształt imprezy ma wpływ wielu ludzi, oprócz tych, którzy stoją na czele i są znani szerszej publiczności jest wielu, którzy do­kładają swoją cegiełkę do organizacji wykonując najlepiej jak to możliwe swoje obowiązki.

Zapytany czy spośród wielu zorganizowanych wydarzeń i pojedynczych meczów wspomina któreś z nich szczegól­nie, wymienia mecz otwarcia Mistrzostw Świata na Stadio­nie Narodowym, który obserwowało ponad 60 000 tysięcy kibiców na żywo i miliony przed telewizorami. Unikato­wość i skala przedsięwzięcia sprawiły, że było to jedno z jego największych zawodowych wyzwań.

Na przestrzeni tych 38 lat Waldemar Kobienia może się też pochwa­lić swoją aktywnością w roli działacza. Nieprzerwanie od 2002 roku stoi na czele Opolskiego Związku Piłki Siatkowej, a w strukturach Polskiego Związku Piłki Siatkowej przez czte­ry kadencje był członkiem Zarządu PZPS. – Mamy się z czego cieszyć jeśli mowa o rozgrywkach seniorskich – 2 drużyny męskie występują w najwyższej klasie rozgrywkowej, również dwa zespoły rywalizują na zapleczu PLUS Ligi, zespół żeński uczestniczy z powodzeniem w 1 lidze, a w drugiej lidze zarów­no kobiety jak i mężczyźni mają po dwóch swoich reprezen­tantów – podkreśla Prezes Kobienia. – Trzeba wspomnieć, że mamy 6 sędziów w strukturach PLSu, a w ostatnich latach mieliśmy przyjemność gościć jako województwo kilka siatkarskich imprez szczebla centralnego i międzynarodowego. Obszar, który chcielibyśmy rozwijać to rozgrywki młodzieżowe – do­daje.

Kolejnym wyzwaniem czekającym na Waldka jest funkcja Komisarza Technicznego PLS. Jak zaznacza, jego sędziowska przeszłość na pewno pomoże mu w sprawowaniu tej funkcji.

Powodzenia Panie Waldemarze!

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej