- Rozgrywki
- Rozgrywki seniorskie
- 2. Liga Mężczyzn
- Aktualności
- Nowe życie siatkarskiej młodzieży z Ukrainy
Anna Daniluk, 9 marca 2022
W poniedziałek informowaliśmy o tym, że na prośbę ukraińskiej federacji, środowisko siatkarskie w Polsce zdecydowało się przyjąć grupę młodzieży uciekającej przed wojną. Dzieci wraz z opiekunami są już bezpieczne w naszym kraju!
Grupa z Iwano Frankowska, licząca 23 osoby w nocy z poniedziałku na wtorek, po wielogodzinnej i trudnej podróży nareszcie przekroczyła przejście graniczne Krościenko-Smolnica. Ostatnie 4 km uciekający przed rosyjską agresją, musieli pokonać pieszo. Nie sprzyjał także mróz i padający śnieg, który niestety nie ustąpił wraz z nadejściem marca.
- Pierwsze informacje zapowiadały grupę na 12 w południe. Niestety ten czas ciągle się wydłużał. Przez ostatnie trzy godziny, w ogóle nie mieliśmy z nimi kontaktu, bo znaleźli się w strefie poza zasięgiem telefonicznym. Ostatecznie odebraliśmy ich około 22:30 – mówi prezes Podkarpackiego Związku Piłki Siatkowej, Jacek Szalacha.
Przez te kilka godzin oczekiwań działacz mógł na własne oczy zobaczyć oblegane przejścia graniczne i dramat wojny. Wciąż jednak, to co dzieje się kilkadziesiąt kilometrów od Polski jest łagodniejszym obrazem rosyjskiej agresji.
- Takie widoki łamią serce. W kolejkach do naszego kraju stoją tylko malutkie i nieco starsze dzieci oraz osoby na wózkach inwalidzkich. Ludzie palą koksowniki, szukają pomocy i jedzenia. Chociaż wolontariusze robią co mogą, cały czas brakuje rąk do pracy. Proszę sobie wyobrazić, że według informacji, jakie słyszałem na przejściu Medyka-Szeginie kolejka sięga 15 tys. osób – opowiada Jacek Szalacha - Nigdy w życiu nie przypuszczałem, że przyjdzie mi przeżywać to, co słyszałem z opowieści dziadków. To jest straszne…
Kiedy tylko dzieci wraz z opiekunami znalazły się na pokładzie autobusu dostały drożdżówki i ciepłą herbatę, które po takim wysiłku miały szczególny smak. Trudno się więc dziwić, że po dwudziestu minutach wszyscy pasażerowie zasnęli – Tymczasem my z panem Romkiem - kierowcą, jechaliśmy wolno i mozolnie z prędkością max. 10 km/h, bo tylko na tyle pozwalały warunki atmosferyczne. Szczęśliwe twarze dzieci i ulga, którą czuły zrekompensowały jednak wszystkie niedogodności. W nocy dotarliśmy do naszego ośrodka w Kielnarowej, gdzie grupa zjadła ciepły posiłek i udała się spać. Następnego dnia podjęliśmy ich śniadaniem i obiadem, a potem spakowaliśmy do autokaru przysłanego przez Darka Pomykalskiego, którym udały się do Proszowic.
Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji w Proszowicach będzie teraz nowym domem dla tej siatkarskiej grupy. Oprócz zawodniczek w wieku 11-14 lat, do Polski przybyły ich trenerki i kilka mam, pełniących rolę opiekunek, które kiedyś same grały w reprezentacji Ukrainy. W większości grupa składała się z dziewcząt, choć w jej składzie byli też chłopcy w wieku wczesnoszkolnym – prawdopodobnie rodzeństwo młodych siatkarek.
- Dzieci czują się dobrze, choć widać, że do wszystkich nie dociera to, co się dzieje w Ukrainie. Nasz ośrodek, ma część hotelową, która została przekazana naszym gościom, a więc mają gdzie spać, co jeść, a nawet gdzie trenować – mówi Dariusz Pomykalski, przewodniczący Wydziału ds. młodzieży PZPS - Myślę, że potrzeba treningu była dla nich tak samo ważna, jak dostęp do wi-fi, dzięki któremu mają kontakt z domem i mogą śledzić, co się dzieje w ich kraju.
Docelowo grupa zostanie właśnie w Proszowicach, bo jak mówi Dariusz Pomykalski „nie ma sensu jej rozbijać i dostarczać dzieciom dodatkowego, niepotrzebnego stresu”. Na jak długo? Tego nie wie nikt.
- Moim zdaniem, to będzie długi czas, dlatego już teraz zaczynamy zapisywać dzieciaki do szkoły. Jeśli okaże się, że mogą wrócić do Ukrainy szybciej – nie ma takiego problemu. Trzeba być jednak gotowym na każdą ewentualność – przyznaje działacz.
Rzeczywiście Siatkarska Rodzina dba o każdy szczegół, w tym także, a może przede wszystkim - aspekt sportowy – Dziewczyny są w podobnym wieku jak nasze zawodniczki z Pogoni Proszowice, dlatego już dziś rozpoczynamy wspólne treningi. Będzie to dobry impuls do integracji i oderwania się od przytłaczających myśli – kontynuuje Dariusz Pomykalski – Nasze nowe proszowiczanki są gotowe do zajęć sportowych, dysponują sprzętem, no może poza klapkami na basen, ale chyba nie spodziewały się aż takich warunków – uśmiecha się Przewodniczący Wydziału – Ewentualne braki w wyposażeniu próbujemy uzupełniać dzięki uprzejmości ośrodków w Szczyrku i Spale.
Choć całe środowisko siatkarskie ma ręce i serca otwarte na wszystkie formy pomocy, to nie da się ukryć, że iwano-frankowska grupa uchodźców, cały czas stara się traktować ten wyjazd jako zagraniczny obóz sportowy, a nie nowe życie. Wojenna rzeczywistość niestety jest znacznie trudniejsza i wciąż bezterminowa.
- Kiedy rozmawiałem z panią Jekateriną z ukraińskiej federacji, która koordynowała całą podróż dzieciaków, to podczas jednej z telefonicznych rozmów zawyły syreny a ona sama musiała natychmiast udać się do schronu, bo właśnie doszło do eksplozji. To nie mieści się w głowie – przytoczył Jacek Szalacha.
Od tych cięższych realiów nie ucieka też Dariusz Pomykalski – Wiemy, że w planach są kolejne grupy siatkarskich uchodźców, tym razem z terenów, które już doświadczyły wojny - z Żytomierza czy spod Kijowa. To będzie druga fala, która widziała bombardowania, schrony i zniszczone domy. W tych przypadkach, pomoc będzie już znacznie bardziej wymagająca.
Siatkarska Rodzina jest jednak gotowa na każde wsparcie. Po apelu PZPS tylko na samym Podkarpaciu odezwały się m.in.: ośrodki z Jarosława i Krosna, które są gotowe na przyjęcie całych grup na dłuższy pobyt. Jest też wiele zgłoszeń, które będą mogły pomóc w pojedynczych przypadkach.
Dziękujemy za Wasze otwarte serca - już teraz znaczące ogromnie wiele. Oby pozostały tak samo ciepłe i życzliwe także w kolejnych miesiącach!
www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej