- Rozgrywki
- Rozgrywki seniorskie
- 2. Liga Mężczyzn
- Aktualności
- Nikola Grbić: Byli najlepsi dokładnie wtedy, gdy było to potrzebne
Anna Daniluk, foto: Piotr Sumara, Volleyball World, CEV, 30 grudnia 2023
Wielkim twórcą sukcesów reprezentacji Polski mężczyzn w roku 2023 jest Nikola Grbić. Trener polskich siatkarzy w wielu pięknych słowach podsumowuje „złoty sezon” - Jestem bardzo dumny z mojego sztabu i z chłopaków oraz z pracy jaką wykonali – z tego, że byli najlepsi dokładnie wtedy, kiedy bycie najlepszym było potrzebne - mówi selekcjoner.
Jeśli ktoś przed sezonem powiedziałby panu, że ten rok będzie tak złoty i tak historyczny, uwierzyłby pan?
Nikola Grbić: Zawsze jest optymistą, zawsze wolę myśleć, że możemy wygrać wszystkie mecze i wszystkie turnieje, w których bierzemy udział. Mój optymizm jest więc na wysokim poziomie, ale szczerze mówiąc ciężko było przewidzieć takie wyniki, szczególnie wtedy gdy wiedziało się jak trudny będzie to sezon. Mogę więc powiedzieć, że może nie tyle wiedziałem, że tak będzie, ale optymistycznie patrzyłem na to, co nas czeka. Bardzo cieszę się, że zrobiliśmy wszystko by wygrywać i że mieliśmy na tyle szczęścia, by nic nie stanęło na drodze naszym możliwościom.
Gospodarzem finałów Siatkarskiej Ligi Narodów był Gdańsk. Co pan czuje przypominając sobie zwycięstwo z USA przy wielotysięcznej polskiej widowni? Dla nas było to pierwsze złoto w tym turnieju od 2012 roku…
Gra przed naszą publicznością, była czymś niesamowitym. Kibice stworzyli wspaniałą atmosferę, a możliwość bycia częścią tego wszystkiego jest rzeczą niezwykłą. Jestem ogromnie dumny z tego, że mogę być jednym z elementów tego wielkiego sukcesu. Tym bardziej, że mierzyliśmy się z bardzo silnymi rywalami. Dla mnie i dla chłopaków turniej finałowy w Gdańsku był niezapomnianym doświadczeniem. Przyznam jednak szczerze, że nie myślałem wiele o statystykach i historii, tylko skupiałem się na tym co powinniśmy zrobić na boisku, żeby wygrać każdy z meczów. Byłem więc bardzo, bardzo skoncentrowany na przyszłości i na tym co ma się wydarzyć.
Po VNLu przyszedł czas na EuroVolley w Macedonii i Włoszech. Czy pan też podziela zdanie chłopaków, że pierwsze faza czempionatu ciągnęła się zbyt długo?
Cóż… Myślę, że posiadanie dwudziestu czterech drużyn w turnieju nie sprzyja utrzymaniu wysokiej jakości widowiska. Jasne, Europa słynie z dobrej siatkówki, ale nie ma dwudziestu czterech dobrych zespołów. Niestety teraz jest takie trend, że każdy chce grać więcej i więcej, niezależnie czy jest to federacja europejska, światowa czy regionalna. W konsekwencji na mistrzostwach Europy mamy tyle drużyn, ile było w mistrzostwach świata.
Oczywiście, że faza grupowa była za długa i że bardzo trudno było grać każdy mecz na swoim najlepszym poziomie, ale byliśmy na to gotowi. Naszym założeniem było by wraz z rozwojem turnieju, wzrastał także nasz poziom i dlatego właśnie na początku czempionatu nie pokazywaliśmy maksimum naszych możliwości. Taki był nasz plan na ten ponad dwutygodniowy turniej. Kiedy przyszły najważniejsze momenty rozgrywek, byliśmy już w swojej najlepszej formie. Chcę powiedzieć, że jestem bardzo dumny z mojego sztabu i z chłopaków oraz z pracy jaką wykonali – z tego, że byli najlepsi dokładnie wtedy, kiedy bycie najlepszym było potrzebne.
Polska – Włochy. We Włoszech. Po 14 latach wygrywamy mistrzostwo Europy. Czy tak wyobrażał pan sobie rewanż za ubiegłoroczny finał mistrzostw świata?
Przyznam szczerze, że w ogóle nie patrzyłem na to w ten sposób! Dla mnie to nie był czas na rewanż. Oczywiście można myśleć w ten sposób – oni pokonali nas w Polsce w finale mistrzostw świata, to my pokonamy ich we Włoszech w finale mistrzostw Europy. Ale będąc szczerym, jeśli mógłbym coś zmienić w tych turniejach, to zamieniłbym końcowe wyniki… (śmiech). Koniec końców myślę, że zrobiliśmy naprawdę dobry wynik. I to jest dla nas najważniejsze. Grałem naprzeciw Włoch wiele razy, wygrywając i przegrywając. Wiele bardzo ważnych meczów, których nie chcę już nawet liczyć. To jest naprawdę siatkarski top. Czasami my wygramy, czasami oni, taki jest sport. Nie myślę więc nigdy w kategoriach rewanżu czy „odpłacania się” im za przegrane.
Kiedy rozmawiałam z chłopakami, to powiedzieli mi, że turniej kwalifikacyjny był bitwą z nimi samymi i ze zmęczeniem. To był Wasz główny problem?
Zdecydowanie. To był największy problem jaki mieliśmy. Byliśmy bardzo zmęczeni, wyzuci z emocji, a mentalnie nie mieliśmy nic. To było bardzo, bardzo ciężkie. Nawet jeśli przeciwnicy na papierze nie wydawali się wcale tacy trudni, to my mocowaliśmy się z każdym. To był naprawdę, naprawdę, naprawdę ciężki turniej, ale chłopaki znów okazali się niezwyciężeni w radzeniu sobie z tymi mentalnymi trudnościami. Potrafili wskoczyć na swój poziom, kiedy tego potrzebowałem, i dzięki temu byliśmy w stanie wygrać również kwalifikacje.
Kwalifikację olimpijską zapewniliście sobie już po zwycięstwie nad Holendrami, ale przed Wami wciąż był jeszcze jeden mecz. Jak ciężko jest się skupić na spotkania tego typu?
To była przysłowiowa „wisienka na torcie”. Mieliśmy już awans na igrzyska, wygraliśmy wszystkie mecze a to starcie niczego już dla nas nie zmieniało. Podobnie z resztą dla Chińczyków. Powiedziałem więc chłopakom: „Macie wolny poranek. Postarajcie się wyciszyć, odpocząć, zregenerować, ale chciałbym zakończyć to lato i ten turniej zwycięstwem. Mam nadzieję, że znajdziecie siłę, aby po raz kolejny dać z siebie wszystko i wygrać”. I zrobili to. Powiem szczerze, że naprawdę to doceniam, bo wiem jakie to było trudne.
Podczas sezonu kadrowego mieliście sporo problemów zdrowotnych. Początek sezonu ligowego jeszcze je spotęgował. Domyślam się, że może to zaprzątać pana głowę.
Poprzedni sezon zagraliśmy bez Leona i bez Hubera. Przez zdecydowaną większość tego roku, graliśmy bez Kurka i Bienia. Zawsze jednak powtarzam, że ta drużyna ma naprawdę długą ławkę i wielu zawodników, którzy potrafią grać siatkówkę na doskonałym poziomie. Można zauważyć, że każdy zmaga się z kontuzjami – każda drużyna narodowa w każdych mistrzostwach. To jest coś czego powinno się spodziewać. Myślę, że wszyscy zawodnicy są świadomi tego jak ważne jest kolejne lato i zrobią wszystko, co w ich mocy, aby zachować zdrowie, dobrze się przygotować i stawić się na turnieju olimpijskim w najlepszej możliwej formie. Nie lubię myśleć o sprawach, na które nie mam żadnego wpływu, a z kontuzjami tak właśnie jest. Mogę tylko się modlić, żeby wszyscy byli zdrowi i żebyśmy mogli przygotować ich najlepiej jak się da i stworzyć im jak największe szanse na osiągnięcie naszego celu.
Jak podsumowałby pan ten sezon? Który moment był najpiękniejszy, który najtrudniejszy, a który napawa pana szczególną dumą?
Bez żadnych wątpliwości mogę powiedzieć, że najtrudniejszym momentem tego sezonu był turniej kwalifikacyjny. Wszyscy byliśmy wyczerpani, z dwoma wielkimi rezultatami na koncie i było nam bardzo trudno zachować koncentrację i sportową agresję. Tym bardziej że graliśmy siedem meczów w dziewięć dni. To naprawdę było dla mojej drużyny wielkim testem charakteru.
Najcięższym momentem był wtedy mecz z Holandią, który był ostatnią przeszkodą na drodze do kwalifikacji. Te dwa ostatnie dni, dwa mecze z Holendrami i kadrą Chin mogę uznać za najcięższe tego lata. A najbardziej poruszający? Oczywiście zwyciężanie przed wielką publicznością zawsze jest niesamowite. Jest również znacznie trudniejsze jeśli wygrywa się tak wielką rzecz jak mistrzostwo Europy, przeciwko tak klasowej drużynie, jaką są Włosi, z dala od domu. Ja miałem to szczęście, że w Rzymie była moja rodzina, więc jeśli miałbym wskazać najprzyjemniejszy moment to byłby to właśnie ten. Zdobyliśmy trofeum i był to dla mnie i całej drużyny moment szczególnej dumy.
Chciałabym żeby dokończył pan zdanie: „Igrzyska olimpijskie – Paryż 2022 będą…”
… będą bardzo trudne, pełne wyzwań, ale również niesamowite. Będzie to naprawdę ciężki turniej, ale jeszcze raz podkreślę, że zrobimy wszystko, co w naszej mocy aby zaprezentować najlepszą wersję nas samych. Myślę, że będzie to wystarczające aby zaprowadzić nas tam, dokąd chcemy dotrzeć. Przede wszystkim jednak chciałbym abyśmy byli zdrowi i odpowiednio przygotowani i żebyśmy mieli okazję to pokazać. A cała reszta rozegra się na boisku.
www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej