Danuta Rękawica, fot. Piotr Sumara, 13 czerwca 2019

Nadwiślański World Tour równie gorący jak na Copacabanie

W tegorocznym warszawskim World Tourze aura towarzysząca zawodom sprawia, że temperatury na obiektach w Monta Beach Volley Club są tak samo wysokie, jak na brazylijskiej Copacabanie, która jest mekką siatkówki plażowej. Sprawia to, że uczestnicy turnieju rywalizują nie tylko z parą przeciwną, ale i z warunkami panującymi w Warszawie. Mimo to siatkówki na najwyższym poziomie nie brakuje, spotkania są ciekawe, a atmosfera gorąca. W czwartek na boiska wybiegło w sumie sześć polskich duetów, z czego cztery zobaczymy jeszcze w piątkowych rozgrywkach.

Turniej główny rozpoczęły siatkarki, a jako pierwsze zagrały Monika Brzostek i Aleksandra Wachowicz. Rywalkami polskich siatkarek były dobrze znane w naszym kraju, groźne Brazylijki Agatha/Duda. W pierwszej odsłonie Polki starały się gonić rywalki, ale w kolejnej oddały już im inicjatywę. Zakończyło się to porażką 0:2 i walką o pozostanie w turnieju. Drugi mecz polska dwójka zagrała jeszcze w czwartek, ale i w nim musiała zejść z boiska pokonana. W pierwszej partii Brzostek i Wachowicz zagrały bardzo dobrze, ale w dwóch kolejnych Niemki nie pozwoliły im na wiele. - Popsułyśmy sporo zagrywek, aż osiem w drugim secie. Miałyśmy tie-breaka przed sobą, ale problemy ze skończeniem pierwszej akcji sprawiły, że trochę nam zabrakło - oceniła Monika Brzostek. Z turniejem pożegnały się także Agata Ceynowa i Martyna Kłoda, które najpierw uległy Brazylijkom, a następnie przegrały z parą chińską. - Zebrałyśmy w Warszawie bardzo dużo doświadczenia i cieszmy się, że mogłyśmy tu być. Grało nam się całkiem dobrze, jednak pojawiło się po naszej stronie kilka błędów - powiedziała Martyna Kłoda. Dobrze w pierwszym spotkaniu spisały się Kinga Wojtasik i Katarzyna Kociołek. Polki w trzech setach wygrały z Japonkami, które dzień wcześniej wyeliminowały z kwalifikacji duet Legieta/Kaczarek. Jeszcze wieczorem Polki zmierzyły się o pierwsze miejsce w grupie, a ich rywalkami były Amerykanki. To duet z USA okazał się lepszy w tie-breaku. - Pierwszy mecz był ważny, ponieważ wygrana w nim oznaczała wyjście z grupy. Ta druga przegrana jest trochę deprymująca, ponieważ do końca walczyłyśmy punkt za punkt. Dziewczyny trochę pogoniły nas w końcówce i to zdecydowało o przebiegu całego trzeciego seta - stwierdziła Katarzyna Kociołek.

Trochę lepiej poradziły sobie duety męskie. W pierwszym meczu Polaków stworzona niedawno, ze względu na kontuzję Bartosza Łosiaka, para Kantor/Prudel zagrała solidne spotkanie przeciwko Hiszpanom Herrera/Gavira i pokonała ich w dwóch setach. Pierwszą partię polska dwójka kontrolowała od samego początku, w kolejnej pozwoliła rywalom na dość wyrównaną grę w pierwszych akcjach. Z czasem przewaga reprezentantów Polski rosła, a ci nie pozostawili rywalom złudzeń, kto jest w tym meczu lepszy. - Graliśmy konsekwentnie i staraliśmy się wypełniać taktykę, a także analizować grę. Skupiliśmy się na ważnych dla nas elementach - ocenił po starciu Mariusz Prudel. Wygraną na koncie zapisała także para Fijałek/Bryl. Warunki atmosferyczne mocno wpłynęły na Polaków, a zwłaszcza na blokującego tej pary. Mimo to biało-czerwoni zdołali rozegrać trzy sety i wygrać w całym meczu. - Przygotowujemy się do mistrzostw świata i ciężko trenujemy. Za nami wymagająca siłowni. Nie odpuszczamy kondycyjnie, nie odpuszczamy treningu na piasku, dlatego dzisiaj Michała zmęczenie dopadło już bardzo szybko - w pierwszym secie. Chwała mu za to, że się podniósł i wyciągnął ten mecz, bo tak naprawdę mógł się poddać, zejść z boiska i przegralibyśmy 0:2. Takie mecze nas budują - powiedział Grzegorz Fijałek. Pary Kantor/Prudel, jak i Fijałek/Bryl w swoich dopołudniowych piątkowych spotkaniach walczyć będą o pierwsze miejsce w grupach i bezpośredni awans do drugiej rundy. O pozostanie w zawodach rywalizować będzie natomiast dwójka Rudol/Szałankiewicz, która mimo nie najgorszej gry musiała uznać wyższość Rosjan. - Brakowało regularności, a mecz nie układał się nam od początku. Pierwszy set mógł być lepszy, mogliśmy grać punkt za punkt, jak w tym drugim. Rosjanie w tym meczu na pewno byli w naszym zasięgu - podsumował Maciej Rudol.  

Dla kibiców odwiedzających Monta Beach Volley Club i turniej World Tour Warsaw 2019 w piątek ruszyło wiele atrakcji, a z każdym dniem będzie ich jeszcze więcej. Na doping polskich fanów beach volleya liczą także miejscowe pary. - Wiadomo przed własną publicznością gra się najlepiej i liczymy na wsparcie naszych kibiców, z nim gra się łatwiej - podsumowała Katarzyna Kociołek.

www.pzps.pl to oficjalny serwis Polskiego Związku Piłki Siatkowej